Rok temu wyruszył w podróż życia, teraz zaginął. Trwają poszukiwania wilka Geralta

323783918 883076279608518 3089501136480549564 n 2023 03 01 190258

Trwają poszukiwania ok. 3-letniego wilka o imieniu Geralt. Wilk przybył na wschodnią Lubelszczyznę z woj. świętokrzyskiego. Obroża z GPS, w którą wilk został wyposażony, nie wskazuje jego lokalizacji. Dotychczasowe poszukiwania Geralta nie dają rezultatów. Ostatnie dane przesłane przez obrożę pochodziły z Nadleśnictwa Mircze.

CZYTAJ: Na terenie Nadleśnictwa Mircze zauważono wilka. Prawdopodobnie przywędrował z woj. świętokrzyskiego

– Dostaliśmy taką informację, że wilk znajduje się na naszym terenie – potwierdza Monika Białobrzeska-Stańko z Nadleśnictwa Mircze. – Dostaliśmy zgłoszenie od pracownika Zakładu Usług Leśnych, że taki wilk był widziany. Zaobserwował go podczas prac leśnych w Leśnictwie Tuczapy, sfotografował go. Okazało się, że ten wilk miał na sobie obrożę z nadajnikiem GPS.

Geralt rok temu wyruszył w podróż życia

– Geralt jest jednym z wilków, które monitorujemy – mówi Joanna Toczydłowska z Fundacji SAVE Wildlife Conservation Fund. – Do tej pory udało nam się złapać pięć wilków i założyć im obroże telemetryczne. Geralt był naszym przedostatnim wilkiem, wyruszył jakiś rok temu w podróż życia – poszedł na Ukrainę, później wrócił do Polski. Myśleliśmy, że się osiedli w Lubelskim. Dobrze mu szło, ale niestety zaginął.

– Po tej informacji nasi pracownicy włączyli się w akcję poszukiwania – m.in. nasz inżynier nadzoru widział tego wilka po czterech dniach – mówi Monika Białobrzeska-Stańko. – Później był widziany przez mieszkańców, i nagrywany. Następnie dostaliśmy informację, że zaginął. Ten sam pracownik, który nagrał go po raz pierwszy, widział go w zeszły piątek i mówił, że to był wilk z GPS-em, więc raczej mało prawdopodobne, żeby to była jakaś pomyłka.

Obroża przestała transmitować dane

– Nie wiemy, co się wydarzyło – mówi Roman Gula z Muzeum Instytutu Zoologii Polskiej Akademii Nauk, Fundacja Save. – Obroża przestała transmitować dane. Pewne parametry obroży wskazują, że zwierzak jest martwy albo obroża spadła.
– Był w połowie czasu, który mieliśmy go monitorować – mówi Joanna Toczydłowska. – Jego obroża miała działać jeszcze około roku. Straciliśmy mniej więcej połowę danych. Zależało nam, żeby się dowiedzieć gdzie pójdzie co zrobi, jakie będą jego dalsze losy życiowe. Wyemigrował z Puszczy Świętokrzyskiej i wyruszył w poszukiwaniu żony i swojego miejsca do życia. Teraz zaginął. Musimy się dowiedzieć, co się z nim stało i gdzie jest nasza obroża, którą moglibyśmy wykorzystać w kolejnych badaniach i założyć innemu wilkowi.

– To jest obroża telemetryczna. Służy do badań dzikich zwierząt – mówi Roman Gula. – Trzeba je najpierw odłowić i założyć im nadajnik. W przypadku wilków jest to nadajników obroży. W środku ma odbiornik sygnału GPS, jest w stanie się sam namierzyć przy pomocy satelitów GPS, amerykański wojskowy system lokalizacji. Tam w środku jest komputer i co pewien czas te lokalizacje są transmitowane przez GSM, czyli przez telefon komórkowy. Ta obroża ma też modem telefonu komórkowego.

Poszukiwania trwają

– Poszukiwania były na razie dwa razy. Jeździliśmy z anteną telemetryczną i próbowaliśmy namierzyć naszą obrożę – mówi Joanna Toczydłowska. – Obroża nie przesyła danych GPS, ale cały czas jest aktywna i moglibyśmy, gdybyśmy byli w miarę blisko, zlokalizować ją przy pomocy anteny radiowej. Była nasza koleżanka, która ma psa tropiącego i próbowaliśmy znaleźć ciało wilka, tam, gdzie ostatnie dane wskazywały, że był. Ale nie znaleźliśmy. Znaleźliśmy bardzo dużo innych szczątków zwierząt – pies bardzo dobrze sobie radził, ale wilka nie znalazł. Będziemy teraz szukać w dalszym rejonie. Może się uda.

– Nadleśnictwo Mircze charakteryzuje się tym, że ma niewielką lesistość – mówi Monika Białobrzeska-Stańko. – Mamy rozdrobnione kompleksy leśne. Są to kompleksy nieduże, przedzielone polami, więc tutaj takich stricte dobrych warunków dla wilków nie znajdziemy.

– Wilki są na ok. 60 tysiącach km kwadratowych w Polsce. Są praktycznie we wszystkich lasach. Nie trzeba się ich bać. Nie są specjalnie niebezpieczne dla człowieka, unikają człowieka, nie mają tendencji do atakowania, także jeśli nie jest to wilk, który z jakichś powodów jest przyzwyczajony do ludzi, to on odchodzi ucieka. W przypadku niedźwiedzia albo dzika jest odwrotnie – mówi Roman Gula.

– W latach 80. były tu watahy wilków, żyły sobie na terenie Leśnictwa Dołhobyczów. Jest to największy zwarty kompleks leśny w naszym nadleśnictwie. Natomiast teraz są obserwowane migracje wilków, m.in. w Leśnictwie Telatyn, a także w bezpośrednim sąsiedztwie Bugu – mówi Monika Białobrzeska-Stańko.

– Wilki stwarzają pewne problemy, szczególnie jeżeli chodzi o ataki na zwierzęta gospodarskie – mówi Roman Gula.

– Trzeba zauważyć, że sąsiednie nadleśnictwa mają te wilki u siebie, mają watahy występujące na stałe. U nas są wilki przechodnie – zaznacza – mówi Monika Białobrzeska-Stańko. – Mam nadzieję, że uda się odnaleźć Geralta, jednak nie jestem do końca pewna, czy uda mu się zostać na naszym terenie, czy te lasy nie są zbyt rozdrobnione, a kompleks nie jest za mały, żeby mógł się tutaj osiedlić na stałe.

Poszukiwania Geralta jeszcze przez kilka dni będą prowadzone na terenie Nadleśnictwa Mircze, następnie przeniosą się w kierunku Hrebennego i Nadleśnictwa Tomaszów. Fundacja SAVE Wildlife apeluje o nadsyłanie informacji o każdym spotkaniu wilka (żywego lub martwego) w rejonie Nadleśnictw Mircze i Tomaszów.

AP

fot. FB Nadleśnictwo Mircze/ Fundacja SAVE Wildlife Conservation Fund

Exit mobile version