Wedle najnowszych oficjalnych danych w wyniku poniedziałkowego trzęsienia ziemi o magnitudzie 7,8 i następujących po nim wstrząsach wtórnych w Turcji i Syrii zginęło łącznie 5021 osób.
– Obecnie największym zagrożeniem dla strażaków ratujących ofiary trzęsienia ziemi w są wstrząsy wtórne – ocenił we wtorek (07.02) komendant główny PSP gen. brygadier Andrzej Bartkowiak. Od wtorku w Turcji jest 76 ratowników z Państwowej Straży Pożarnej z ośmioma wyszkolonymi psami.
CZYTAJ: Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Rośnie liczba ofiar śmiertelnych
– Największym zagrożeniem są obecnie wstrząsy wtórne, przeszkadza nam również mróz – powiedział Bartkowiak. Wyjaśnił, że zanim ratownicy zaczną poszukiwania, na gruzowisku ustawiają specjalny sprzęt wyposażony w lasery. Urządzenie to „wskazuje, że budynek jest stabilny”. – Jak zaczną się wstrząsy, to od razu wiemy. Rozlega się syrena i można się szybko wycofać – relacjonował Bartkowiak.
– Najważniejszy jest zdrowy i żywy ratownik, bo jak jego nie będzie, to nie będzie komu ratować ofiar – wskazał.
CZYTAJ: Organizacja ratunkowa w Syrii: setki rodzin pozostają uwięzione pod gruzami
Szef PSP opowiedział, jak wygląda akcja ratunkowa na zgliszczach zawalonego domu.
– Zanim ratownicy zaczną poszukiwanie żywych osób, ogłaszają ciszę. Doświadczeni dowódcy muszą zapanować także nad ludźmi, którzy spontanicznie chcą ratować ofiary. Ale żeby wiedzieć, dokąd pójść, wpierw trzeba uzyskać informacje od ludzi, którzy byli w budynku. Następnie zaczyna się nawoływanie, a później wchodzą psy. One posługując się węchem wskazują, gdzie znajdują się ludzie. Strażacy używają również geofonów, które wykrywają dźwięki i ruchy – powiedział Bartkowiak.
Wyjaśnił, że ratownicy dysponują sprzętem do stabilizacji obiektów. – Jak zrobimy przestrzeń, w którą będziemy wchodzić musimy ją ustabilizować. Do tego mamy belki i podpory – zaznaczył.
CZYTAJ: Polscy strażacy jadą już do Adiyaman, gdzie będą uczestniczyć w akcji ratowniczej
Na tym etapie ciężki sprzęt może pomagać w podnoszeniu dużych elementów. – Ratownicy na gruzowisku podczepiają jakiś duży element i jest on podnoszony w sposób bezpieczny, o wjeżdżaniu na gruzowisko na razie nie ma mowy. To może nastąpić po siedmiu, nawet po dziesięciu dniach – podkreślił. Dodał: „Wcześniej trzeba dać szanse ludziom, bo człowiek jest w stanie wiele przetrwać.”
Polscy strażacy jadą już do Adiyaman, gdzie będą uczestniczyć w akcji ratowniczej po trzęsieniu ziemi. Grupę poszukiwawczo-ratowniczej HUSAR Poland stanowi 76 strażaków Państwowej Straży Pożarnej i osiem wyszkolonych psów. Zabrano 20 ton sprzętu Wraz ze strażakami do Turcji poleciało także pięciu ratowników medycznych.
PAP / RL / opr. AKos
Fot. PAP/EPA/REFIK TEKIN