W Roztoczańskim Parku Narodowym po tropach na śniegu policzono gatunki ssaków występujące w parku. Są w nim m.in. jelenie, rodzina wilków, a na trasie pojawił się także łoś.
– Takie badania prowadzimy od 14 lat – mówi Przemysław Stachyra ze Stacji Badawczej RPN „Biały Słup”. – Głównym założeniem akcji, którą prowadzimy w terenowym parku jest rzetelna informacja o tym, ile mamy dużych zwierząt, a zwłaszcza tych, które mają wpływ na charakter ekosystemów leśnych, np. jeleń, sarna, dzik, ale też ssaki drapieżne: wilk i ryś. Od kilkunastu lat mamy dosyć dobrą wiedzę na temat tego, jak się kształtują populacje tych gatunków, ich przestrzennego rozmieszczenia, co jest bardzo istotną informacją względem planowania ich rozmieszczenia, oraz siedlisk, które zajmują – dodaje.
CZYTAJ: Dwa źrebaki przyszły na świat w ostoi konika polskiego na Roztoczu [ZDJĘCIA]
– W tym celu stosujemy różne metody, ponieważ każda ma swoje wady i zalety. Najczęściej stosowane metody to są tzw. powierzchnie próbne. Inną metodą, mniej inwazyjną w środowisko, jest liczenie w zimie po śniegu tropów odciśniętych przez zwierzynę – mówi Andrzej Wojtyło, dyrektor Roztoczańskiego Parku Narodowego w Zwierzyńcu.
– Tutaj mamy np. ślady liska. Zszedł z górki, sobie przycupnął na pagórku i poszedł dalej myszkować. Tu obok mamy zająca, który ma niesymetryczne tylne łapy, a większe przednie – podkreśla Bogusław Radliński.
– Przed momentem wróciliśmy z tropień na stokach – mówi Ewa Szpyra, dział monitoringu RPN. – Stoki to jest jeden z obwodów ochronnych Roztoczańskiego Parku Narodowego, położony na północnej stronie Wieprza, między miejscowością Kosobudy, a Wojdą i Guciowem – opowiada Bogusław Radliński. – Na trasie było ciekawie. Otropiliśmy pierwsze warchlaki, morderstwo na środku drogi, gdzie kuna zabiła wiewiórkę, a najciekawsze to były wilki, które udało nam się wytropić – dodaje.
– Było sporo tropów jeleni, ale dla mnie taką wisienką na torcie były tropy wilków, które widziałam po raz pierwszy na śniegu. Dla mnie to niesamowite przeżycie. Akurat mieliśmy taką grupę rodzinną, osiem osobników – dodaje Ewa Szpyra.
CZYTAJ: Spotkanie z konikiem polskim w Roztoczańskim Parku Narodowym
– Najpierw trafiliśmy na tropy dwóch wilków, które bardzo silnie znakowały teren, czyli oddawały mocz, kał i drapały, a potem trafiliśmy na zgrupowanie tropów w dużej ilości i różnych rozmiarach. Wilki są i mieliśmy nawet ślady krwi, ale nie wiemy, czy wynikały z tego, że na coś polowały czy już jakąś zdobycz rodzice mieli dla najmłodszych – dodaje Bogusław Radliński, pracownik parku.
– Każdy z nas jest wyposażony w mapę i ołówek. On jest najlepszy, bo nie zamarznie. Idziemy swoimi ustalonymi trasami, około 6-8 kilometrów i każdy trop gatunku, który inwentaryzujemy, np. jelenia czy dzika, jest na tej mapie zaznaczany z informacją, w którym kierunku dany ssak się przemieszczał i ile ich było – podkreśla Przemysław Stachyra. – Ważną rzeczą jest również aspekt naukowy. Dysponujemy tymi informacjami z przestrzeni kilkunastu lat, wiemy o tych gatunkach to, co sami zdołamy zaobserwować. Aby tylko była zima, to będziemy te prace kontynuować w latach kolejnych – dodaje.
– Inną metodą jest metoda pelletu, czyli po masie odchodów, które zostają. Próbujemy też nowoczesnych metod, czyli nalotów samolotami bez załogi z wykorzystaniem kamer termowizyjnych. Były prowadzone takie badania. To droga inwentaryzacja, ale daje naprawdę bardzo dobre wyniki. Jest też bezinwazyjna, a zwierzyna nie jest w żaden sposób niepokojona w tym czasie – dodaje Andrzej Wojtyło.
CZYTAJ: Uwaga na duże zwierzęta! Tablice ostrzegawcze w okolicach Roztoczańskiego Parku Narodowego
W marcu będzie trzecie liczenie zwierząt po tropach (pod warunkiem, że spadnie świeży śnieg). W parku wzrostowa jest populacja jeleni, maleje sarny i dzika, stabilna sytuacja z wilkiem (jedna grupa rodzinna).
AP / opr. DomKla
Fot. archiwum