Halo komiks: Wypadek na polowaniu

wypadek 2023 02 20 114128

Zaczyna się jak Prawo Bronxu Roberta de Niro, później przechodzi lekko w stronę w Lektora Bernharda Schlinka, aż skręca w rejony Ciała i Skazanych na Shawshank Stephena Kinga. Rysunkowo jest tak, jakby Thomas Ott kładł tusz na szkice Tomasza Niewiadomskiego. Albo Robert Crumb inkował Jakuba Topora. Takie skojarzenia szalały w mojej głowie podczas lektury albumu pod tytułem Wypadek na polowaniu (wyd. Lost in Time) autorstwa Davida L. Carlsona, dla którego to komiksowy debiut scenopisarski, oraz zafascynowanego kreskowaniem wszelakim rysownika Landisa Blaira.

Uznany na festiwalu w Angouleme za komiks roku 2021 album przede wszystkim bazuje na odrażającej zbrodni z 1924 roku dokonanej przez dwóch mężczyzn dla tzw. dreszczyku emocji – słynnego morderstwa Leopolda i Loeba. Zbrodnia dwóch studentów wbrew ich zamierzeniom nie okazała się przestępstwem doskonałym, a autorzy komiksu naświetlają ją wykorzystując do tego wspomnienia kumpla z celi jednego z morderców. Jednocześnie budują tę opowieść na skomplikowanych relacjach ojcowsko-synowskich, na kłamstwach i prawdach oraz na umiłowaniu literatury. Lekturą bazową jest tu Piekło Dantego. Więzienie, w którym wraz z bohaterami siedzimy przez większość albumu, zbudowane jest na planie panoptykonu. Jest piekłem, w którym osadzonym pozostało już tylko życie umysłu. Czy jednak życie umysłu, nawet jeśli odpowiednio pokierowane, jest w stanie odmienić los jednostki? Na to pytanie autorzy odpowiadają. I choć w zasadzie odpowiedź tę znamy jeszcze zanim pytanie zostanie zadane, to i tak lekturze poszczególnych scen towarzyszy dreszczyk emocji. Pomysłowość obu autorów jest tutaj bowiem niezwykła.

Oczywiście najłatwiej wychwycić zabiegi rysownika, który fenomenalnie współgra ze scenarzystą, wizualizując cienie jego pomysłów, ale też – jak sądzę – dodając dużo od siebie. Robi to zarówno wtedy, gdy wkłada w tła elementy fantastyczne, jak też kiedy najpierw ogranicza formę upraszczając ją do kontrastowej czerni i bieli, by pod koniec totalnie ją rozbuchać. Finałowa scena, choć bazująca na banalnie prostym pomyśle, poprowadzona jest wprost fenomenalnie – wiadomo, nie zawsze zakończenia są najważniejsze; to w zasadzie też nie jest, ale sposób, w jaki rysownik je ubrał jest dla mnie jedną z najlepszych sekwencji zamykających opowieści obrazkowe w historii. Wielu rysowników odpoczywa nad planszą wynajdując sobie swoje patenty graficzne – Landis Blair upodobał sobie kreskowanie. Nie wiem, czy jest to dla niego rekreacja czy autoterapia, ale swoją stylówę doprowadził do perfekcji. Jest tu mnóstwo kresek niedbałych albo postawionych w sposób kompletnie niespodziewany, ale wygląda to imponująco.

Pomysłowy jest także scenarzysta, który przestudiował mnóstwo materiałów źródłowych i był im wierny – czego wprawdzie nie mogę zweryfikować, ale postanawiam uwierzyć mu na słowo. David L. Carlson, choć wabikiem czyni słynną i makabryczną zbrodnię, mówi tak naprawdę o odkupieniu, o wyciąganiu się przez te wszystkie kręgi piekielne ku światłu oraz o tym, że – jakkolwiek banalnie by to nie brzmiało – warto żyć. Jego orężem jest nie więzienny slang, a cytaty wyjęte z dawnych ksiąg. Nie grypsera, a dopieszczone literacko zdania napisane przez mistrzów pióra.

Wypadek na polowaniu to efektowny triumf wyobraźni i prawie 500 stron niezwykłego doświadczenia estetycznego. Landisa Blaira dopisuję do listy fachowych rysowników, których inne prace koniecznie trzeba przebadać. Jest świetny. Może to zabrzmi niejasno, ale uważam, że ma duży poziom skomplikowanej prostoty. Jak Bohdan Butenko poinkowany przez Simona Bisleya… (dobrze, już kończę, już nie przesadzam).

DySzcz

Exit mobile version