11 miesięcy temu Rosja rozpoczęła w Ukrainie wojnę na pełną skalę. Zapoczątkowana w lutym 2014 roku początkowo miała postać wojny hybrydowej. Od jesieni 2021 roku konflikt zaczął eskalować, przeradzając się 24 lutego 2022 roku w otwartą wojnę, w której Rosja rozpoczęła zakrojoną na szeroką skalę inwazję na Ukrainę. Tego dnia, o godzinie 3:45, rosyjska telewizja wyemitowała wystąpienie Władimira Putina, który poinformował, że Rosja rozpoczyna „specjalną operację militarną”. Od tamtej pory w województwie lubelskim, rozpoczęła się pomoc na szeroką skalę, zarówno uchodźcom z Ukrainy, jak i tam na miejscu, w samej Ukrainie.
Jako Polacy sprawdziliśmy się niemalże w 100%
– 3 miliony 200 tysięcy uchodźców z Ukrainy przekroczyło granicę w województwie lubelskim uciekając przed rozpętaną przez Rosję wojną. Większość z nich, bo 67 procent, stanowią kobiety – tak wynika z raportu przygotowanego przez Urząd Marszałkowski Województwa Lubelskiego w Lublinie, który obejmuje czas od wybuchu wojny do końca października 2022 roku.
– Myślę, że jako Polacy sprawdziliśmy się niemalże w 100% otwierając swoje granice, mieszkania i serca, przyjmując głównie matki z dziećmi – mówi Zbigniew Wojciechowski, wicemarszałek województwa lubelskiego. – Te matki to też bohaterki. One walczyły żeby uchronić swoje dzieci. Najbliżej im było do Polski do województwa lubelskiego i podkarpackiego. Przyjęliśmy podobną liczbę matek i dzieci, osób niepełnosprawnych, starszych co Podkarpacie. W mediach ogólnopolskich najczęściej pokazywany był pociąg Lwów-Przemyśl, ale i u nas był podobny pociąg Kowel-Chełm. W pewnym momencie została też wykorzystana linia LSH. Był taki czas, że trzeba było przewieźć więcej osób z Ukrainy do Polski. I to robiliśmy u nas w regionie – wspomina.
ZOBACZ ZDJĘCIA: Przekazanie ambulansu dla obwodu zakarpackiego w Ukrainie
– Wraz z wybuchem wojny miasto w trybie pilnym uruchomiło pakiet działań pomocowych i solidarnościowych, który wciąż jest kontynuowany – mówi Anna Czerwonka z biura prasowego lubelskiego ratusza. – Od początku agresji Rosji na Ukrainę Lublin stał się jednym z głównych miast, w którym obywatele tego kraju szukają schronienia. Szacuje się, że w momencie największego napływu uchodźców na terenie naszego miasta przebywało ponad 68 tys. uchodźców. W pierwszym dniu wojny powstał Lubelski Społeczny Komitet Pomocy Ukrainie. Zajmuje się on udzielaniem informacji i pomocy osobom z Ukrainy i koordynacją pracy jednostek pomocowych i wolontariuszy. Obecnie monitoruje również dostępne w Lublinie miejsca noclegowe, a w sześciu lokalizacjach na terenie miasta działają interwencyjne punkty noclegowe, w których schronienie może znaleźć ok. 850 osób. W rezerwie są kolejne punkty, gotowe do uruchomienia w razie potrzeb. W kulminacyjnym momencie funkcjonowało 16 takich punktów, które oferowały ponad 2000 miejsc. Udzielono w nich ponad 270 tys. noclegów i wydano około 340 tys. posiłków – dodaje Anna Czerwonka.
CZYTAJ: Ambulans z Lublina dotarł do Charkowa. Pomoże w ratowaniu życia i zdrowia
Regularne transporty i pomoc celowana
– Naszymi pierwszymi działaniami było zorganizowanie zbiórek finansowych i rzeczowych, żeby móc tworzyć paczki – mówi dyrektor Lubelskiego Oddziału Okręgowego Polskiego Czerwonego Krzyża, Maciej Budka. – Od 25 lutego wysyłaliśmy regularnie transporty z pomocą humanitarną na Ukrainę. Jednocześnie prowadziliśmy działania, które miały na celu zabezpieczenie uchodźców znajdujących się w regionie. Najpierw było to przekazywanie żywności i środków higieny, a także środków opatrunkowych i medycznych. Wśród uchodźców tylko w województwie lubelskim rozdysponowaliśmy około 500 ton tych dóbr na kwotę kilku milionów zł.
– Szukamy w tej chwili środków, z jakich moglibyśmy kontynuować program pomocy celowanej. Uchodźcy, którzy trafiali do Polski często mieli specyficzne potrzeby i nie byli w stanie ich zabezpieczyć z dochodów, które oferujemy im tutaj, ponieważ były to dość drogie rzeczy: aparaty słuchowe, specjalistyczne okulary dla dzieci i wózki inwalidzkie. To było mnóstwo rzeczy, które załatwialiśmy indywidualnie dla danych osób. Dzięki wsparciu z Królestwa Niderlandów udało nam się utworzyć taki fundusz i te wszystkie rzeczy zabezpieczaliśmy. Staraliśmy się wybierać te najpotrzebniejsze. To jest kwota ok. 150 tys. zł i to ponad 50 osób, które tę realną pomoc otrzymały – dodaje Maciej Budka.
Do końca października 171 tysięcy uchodźców skorzystało z noclegu. W naszych szpitalach znalazło pomoc 1,5 tysiąca uchodźców i żołnierzy z Ukrainy. – Nikt z nas nie był przygotowany na przyjęcie tak wielu osób, ale przyjmowaliśmy, ilu i jak tylko mogliśmy – mówi ksiądz Łukasz Mudrak, dyrektor Caritas Archidiecezji Lubelskiej. – Bywało tak, że w naszym centrum rozkładaliśmy łóżka polowe, tak, aby zapewnić osobom uciekającym przed wojną bezpieczne warunki noclegowe. Pomagaliśmy im przede wszystkim, dając ciepłe posiłki i ubrania i zaspokajając ich podstawowe potrzeby. Od samego początku organizowaliśmy również pomoc finansową, szukając takich osób spośród uchodźców, które materialnie były najbiedniejsze. Zauważyliśmy, że taką grupą są przede wszystkim osoby starsze, które nie mają wielkich dochodów. Jeśli emerytura nawet dociera z Ukrainy do Polski, nie jest wystarczająca, aby tu przeżyć. Te osoby są „oczkiem w głowie”naszego centrum pomocowego. Oprócz nich najbardziej narażeni są niepełnosprawni. Zapewniamy im sprzęt medyczny i leki – informuje.
CZYTAJ: „Ukraina broni nas przed złem”. Dary zebrane podczas PDPZ jadą do Bachmutu i Charkowa [ZDJĘCIA]
Praca dla uchodźców
W naszym regionie – według raportu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Lubelskiego – blisko 21,5 tysiąca osób z Ukrainy podjęło pracę – Na to też chciałbym zwrócić uwagę – mówi Wojciechowski. – Szkoliliśmy ich językowo, przekwalifikowaliśmy do zawodu, żeby mogli tu na siebie zarabiać. W wielu zawodach brakuje rąk do pracy, a Ukraińcy to uzupełniają, zwłaszcza w rolnictwie i budownictwie. A jak pracują, to płacą podatki, więc korzyść jest ogromna – mówi.
– My także, poza pomocą rzeczową, finansową, pomagamy w integracji, w znalezieniu pracy, coraz więcej takiej właśnie pomocy jest potrzebnej – dodaje Budka. – W tej chwili naszymi programami jest objętych około 300 osób. Zaczynamy od kursów języka polskiego, bo jest to warunek konieczny do podjęcia pracy w większości zawodów. Po tych kursach staramy się w zależności od lokalnego rynku pracy (nie mówimy tylko o Lublinie, ale o 15 naszych oddziałach rejonowych w całym województwie) zorganizować kursy, które w dużej mierze będą gwarantowały zatrudnienie. Sami też prowadzimy kursy opieki nad osobami zależnymi i później oferujemy ich beneficjentom stałą pracę w Polskim Czerwonym Krzyżu – zaznacza.
Również lubelska Caritas pomaga znaleźć pracę uchodźcom. Do tej pory dzięki takiej pomocy, pracę znalazło około 200 osób. Organizacja ta pomaga także na gruncie prawnym i psychologicznym. Psycholog jest pochodzenia ukraińskiego.
CZYTAJ: Medyczna pomoc dla Ukrainy. Chełmskie dary trafią do instytutu w Kijowie
Pomoc płynie też na Ukrainę
Pomoc przekazywana jest także bezpośrednio do Ukrainy. 14 karetek, agregaty prądotwórcze czy artykuły medyczne i higieniczne – to tylko niektóre z przekazanych tam darów. – Uznaliśmy, że pomoc ta jest niezbędna, żeby żołnierze ukraińscy mogli walczyć, ale też żeby uchodźcy wewnętrzni dostali to, czego najbardziej im potrzeba – uzupełnia wicemarszałek Wojciechowski. – Pomagaliśmy uchodźcom wewnętrznym, którzy ze wschodu i południa Ukrainy przenieśli się na zachód tego kraju. Tam szły też nasze TIR-y z pomocą humanitarną. Wsparcie finansowe udzielone z terenu województwa lubelskiego opiewało wówczas na prawie 450 mln zł. Teraz to już jest około 20 procent więcej, z czego ok. 30 milionów pochodzi tylko z samego samorządu województwa. Przewieźliśmy do Ukrainy 1700 ton produktów. To była głównie żywność, środki higieniczne, odzież, artykuły dla dzieci – zaznacza.
Urząd Marszałkowski w Lublinie zrealizował także inne potrzeby… – Proszono nas o latarki, agregaty prądotwórcze. Były ona ważne od samego początku. W pierwszej fazie wojny, gdy Rosjanie zaatakowali od Białorusi chcąc zdobyć Kijów, na przeszkodzie stanął im Czernichów. Ukraińcy tam tak dzielnie walczyli, że Rosjanie chcieli zmieść z powierzchni ziemi całe miasto. Bombardowano je, zniszczono infrastrukturę krytyczną, czyli prąd, wodę i ogrzewanie. Wtedy tam się znalazło 30 naszych agregatów, które wcześniej wysłaliśmy do Ukrainy i gubernator oraz wojskowi korzystali z nich, aby łączyć się z administracją rządową i ze sztabem generalnym Ukrainy. Obecnie przekazaliśmy tych agregatów już kilkaset – wylicza Wojciechowski.
CZYTAJ: Wiceminister Szefernaker: Polska w tym roku przyjęła na stałe ponad milion uchodźców
Lublin międzynarodowym centrum wsparcia
– Od początku wojny w Lublinie umiejscowiły się biura Niemieckiego Czerwonego Krzyża, ale także Międzynarodowej Federacji Towarzystw Czerwonego Krzyża i Czerwonego Półksiężyca – mówi Maciej Budka. – Wspólnie działaliśmy na rzecz wysyłania konwojów humanitarnych do Ukrainy. Tylko jako PCK wysłaliśmy ich z Lublina ponad 100 na kwotę ponad 20 milionów złotych. Kierunki były przeróżne. Z początku był to Łuck i Lwów, bo były najbezpieczniejsze i zapewniały załadunek i dotarcie w mniejszych konwojach w głąb Ukrainy, do miejscowości bardziej potrzebujących. Niejednokrotnie widzieliśmy nasze towary wysyłane z Lublina na zdjęciach, które docierały do nas z Buczy, Irpienia, Charkowszczyzny – wspomina.
CZYTAJ: „Musimy pomagać”. Powiat lubelski wsparł Ukrainę
– Lublin jest szczególnym i strategicznym miejscem – dodaje ksiądz Mudrak. – Nasz magazyn jest nie tylko magazynem Archidiecezji Lubelskiej, ale magazynem przeładunkowym dla wszystkich Caritas z całej Polski. Przekazaliśmy produkty i sprzęt medyczny o wartości ok. 26 mln zł. Wyjechało od nas 260 TIR-ów i 180 busów. Nie mogę mówić ze względów bezpieczeństwa o wszystkich punktach, do których wysyłamy te paczki ale nie jest tajemnicą, że jednym z nich jest Caritas działający w Charkowie. Duża część pomocy jest kierowana właśnie tam. Współpracujemy z Caritas Ukraina, bo oni wiedzą najlepiej, które regiony potrzebują najwięcej pomocy. To oni decydują, gdzie te paczki pójdą – zaznacza.
Przygotowujemy kolejne transporty
– W tej chwili przygotowujemy kolejne transporty – mówi Wojciechowski. – Jak przyślą TIR-a z Wołynia, zawieziemy transport pomocy do uniwersytetu w Łucku, bo tam są uchodźcy. Nie mają nawet takich podstawowych rzeczy, jak łóżka, śpiwory czy materace, ale dostarczymy tam także żywność. Przekażemy też agregat prądotwórczy dla batalionu, który broni Łucka i Wołynia. W następnym tygodniu chcemy przekazać do Równego agregaty, ale i buty specjalistyczne, które są potrzebne żołnierzom w okopach, gdzie są po kolana w wodzie i błocie – dodaje.
– Pomoc wciąż jest bardzo potrzebna, szczególnie tam, na miejscu – mówi pracownik oddziału imigrantów i uchodźców Caritas Archidiecezji Lubelskiej Iryna Alokhina. – Przez wojnę i bombardowania ludzie nie mają stałej pracy, a przez to nie mają środków higienicznych i za co kupić jedzenia. W sklepach też ceny poszły bardzo do góry. Bardzo potrzebne są ubrania i żywność. Teraz w Ukrainie po kilka dni nie ma prądu, więc jest bardzo wielka potrzeba, żeby były piecyki typu koza – zaznacza.
Województwo lubelskie otrzyma od rządu w ramach programu Polska-Ukraina około dwóch milionów złotych. Cała ta kwota, zgodnie z decyzją zarządu województwa lubelskiego, zostanie wydana na pomoc bezpośrednio w Ukrainie. W tej kwocie mają się znaleźć m.in. ambulanse, agregaty prądotwórcze, a także pomoc medyczna.
Urząd Miasta Lublin prowadzi w mieście punkt wydawania paczek żywnościowych dla uchodźców znajdujący się przy alei Piłsudskiego 22. Mogą się do niego zgłaszać zarówno obywatele Ukrainy, jak i Polacy udzielający im schronienia. Do tej pory wydano blisko 130 tysięcy takich paczek.
EwKa / opr. DomKla
Fot. archiwum