323. dzień agresji rosyjskiej w Ukrainie. Od początku wojny na pierwszej linii działań wojennych pracuje polski zespół ratowników pola walki. Ratują rannych żołnierzy, przewożąc ich do punktów medycznych.
– Bardzo ważne jest przygotowanie wszelkich grup i organizacji chcących działać w miejscach, w których toczą się konflikty zbrojne – mówił w Polskim Radiu Lublin szef polskiego zespołu, Damian Duda. – Istotne jest przede wszystkim nastawienie psychiczne, przygotowanie na możliwe warianty, które się wcześniej założy, przygotowanie odpowiedniego sprzętu i podsumowanie wcześniejszego wyjazdu: co nie zagrało, czego brakowało, jakiej wiedzy brakowało, jakiego sprzętu brakowało. Ważne jest uzupełnienie tej wiedzy, uzupełnienie tego sprzętu. Cały czas z tyłu głowy trzeba mieć świadomość tego, że im więcej pozapina się przed wyjazdem, tym bezpieczniej będzie na wyjeździe. Ludzie z mojego zespołu dalej pracują w okolicach Sołedaru. Wczoraj (11.01) dostałem informację, że cudem uszli z życiem, dlatego że miejsce, w którym byli, zostało spalone, a nasz samochód został rozstrzelany.
– Wyjątkową brutalnością charakteryzują się przede wszystkim członkowie tak zwanej grupy Wagnera – dodał Damian Duda. – Medycy ukraińscy znaleźli zabitego Ukraińca z wyciętym sercem. Jako że bardzo dużo wagnerowców działa na tym odcinku, należy domniemywać, że być może to ktoś z nich postanowił wziąć ze sobą trofeum. Są wagnerowcy pierwszej kategorii, czyli kontraktorzy, osoby doświadczone, i są też więźniowie wciągani do grupy Wagnera, wykorzystywani jako mięso armatnie. Wagnerowcy pierwszej kategorii potrafią schodzić w okopy i walczyć nożami na bardzo krótkim dystansie, bez ani jednego wystrzału. Mówimy tutaj o naprawdę bardzo dużej bezwzględności przeciwnika.
Cała rozmowa w materiale wideo:
Damian Duda zaznaczył, że niezbędna jest koordynacja wszelkich działań ratowniczych z służbami wojskowymi.
Od początku wojny polscy ratownicy udzielili pomocy kilku tysiącom rannych.
RMaj / opr. WM
Fot. archiwum