Wiceminister Jacek Czerniak: Rolnicy protestem popierają postulaty rządu

EAttachments78928198512104cd59fcbfe682c5e38b65322bc

– Rolnicy popierają swoim protestem postulaty Ministerstwa Rolnictwa i całego rządu. To bardzo pozytywne – mówił w Radiu Lublin wiceminister rolnictwa i rozwoju wsi Jacek Czerniak. Dziś (30.12) w całym kraju, również w województwie lubelskim, zorganizowano protesty rolników przeciwko umowie handlowej między Unią Europejską a państwami bloku Mercosur. 

CZYTAJ:  „To nie tylko sprawa rolników”. Protest przeciw umowie z Mercosur w Lublinie [ZDJĘCIA]

Na temat tej umowy, płynących z niej zagrożeń i możliwości zablokowania tego porozumienia z wiceministrem Jackiem Czerniakiem rozmawiał Wojciech Brakowiecki.

– Po pierwsze rolnicy popierają swoim protestem postulaty Ministerstwa Rolnictwa i całego rządu. To bardzo pozytywne. Bowiem są przeciwko umowie Komisji Europejskiej z Mercosurem i w sposób demokratyczny, organizując te protesty, popierają te postulaty, które wyrażaliśmy wcześniej formalnie jako stanowisko ministerstwa czy też Rady Ministrów – stwierdza Jacek Czerniak.

Jakie de facto jest to zagrożenie? To, że kraje Mercosur – Argentyna, Brazylia, Paragwaj czy Urugwaj – będą mogły po preferencyjnych cenach importować swoje produkty rolne: wołowinę, drób, cukier, ryż?

– To są produkty wrażliwe, przede wszystkim wołowina, drób, a także w pewnym sensie cukier. Jak już mówiliśmy w swoich stanowiskach, nie wiemy, czy tam są przestrzegane na przykład kwestie użycia pestycydów. Zakładamy, że nie są – uważa Jacek Czerniak. 

A dlaczego tak zakładacie?

– Po pierwsze stwierdzono kiedyś przypadek hormonu wzrostu w Brazylii w drobiu. A ten hormon wzrostu jest zakazany w Unii Europejskiej. Wiemy, jak tam wygląda produkcja, jak wygląda wycinka lasów, a u nas te wszystkie kwestie środowiskowe, klimatyczne są bardzo istotne. Do tego dochodzi jeszcze kwestia dobrostanu zwierząt. Dzisiaj w Polsce 100 tysięcy rolników spełniło bardzo istotne i ostre wymagania dotyczące ekoschematu dobrostan zwierząt. I polski rolnik przestrzega tych zasad, traktuje zwierzęta gospodarskie w sposób właściwy. A czy tam tak jest? Czy te produkty są jakości innej niż nasze? Tak może być. Należałoby przeprowadzać kontrolę tam na miejscu, jak ta produkcja wygląda, jakie pasze są stosowane, jakie jest zużycie pestycydów. A my nie będziemy mieć okazji, żeby to tam na miejscu kontrolować. Oczywiście każdy towar, który przychodzi na rynek Unii Europejskiej, jest kontrolowany pod względem jakości. Musi spełniać określone standardy. Ale czy inne standardy, które są dzisiaj w Unii Europejskiej bardzo istotne, są tam przestrzegane, tego nie wiemy – mówi Jacek Czerniak.

Sprawdziłem takie symulacje, z których wynika, że ewentualny import drobiu czy wołowiny, to jest przedział 1-2%.

– Czytałem artykuł w jednej z gazet, która twierdzi, że to jest żadne zagrożenie. Tylko to jest początek! Jeżeli ten towar wchodzi w takim kontyngencie, to jest tylko początek tej sytuacji rynkowej. Później może się to zupełnie odwrócić. Jako rząd polski patrzymy na tę sytuację też w kontekście relacji z Ukrainą. Bo również jest umowa między Komisją Europejską a Ukrainą, w której mówi się o drobiu, o miodzie, o jajach itp., o towarach wrażliwych z punktu widzenia polskiego europejskiego i rolnika. Jeżeli pomnożymy ten efekt Mercosuru i Ukrainy, to może być to inna proporcja niż 1-2%. I jeśli ich cena – która może być niższa – wyeliminuje naszych rodzimych producentów? A później ta cena może wrócić do takiego samego poziomu, jak miała wyprodukowana przez polskich rolników żywność albo być jeszcze wyższa – zauważa wiceminister rolnictwa. 

A może wszystko wymagałoby tylko bardziej wnikliwej kontroli? Żeby te produkty, o których tu mówimy, podlegały bardzo restrykcyjnemu sprawdzaniu?

– Ale nie skontrolujemy, czy te zwierzęta są dobrze traktowane, bo tam na miejsce nie pojedziemy. Nasze służby będą na granicy. Czy każdy towar jest kontrolowany? Być może. Ale kontrola może też być wyrywkowa. Natomiast musimy sobie zdawać sprawę, że te standardy w Ameryce Południowej mogą być zupełnie inne – mówi gość Radia Lublin.

Widzi pan zagrożenie dla lokalnej produkcji i dla lokalnych konsumentów?

– Różne badania mówią, że konsument kieruje się nie tylko ceną, ale i jakością. Ale dzisiaj sytuacja jest taka, że każdy ekonomicznie podchodzi do zakupów i wybierze tańszy produkt. Być może będzie to towar, który spełnia określone normy żywieniowe, nie będzie szkodliwy. Ale niekoniecznie. Poza tym jeżeli skumuluje się eksport z Ameryki Południowej i Ukrainy nasi producenci będą zagrożeni. Chociażby w drobiu jesteśmy potęgą i wysyłamy wołowinę na eksport. O tych zagrożeniach trzeba mówić, również w kontekście tych mechanizmów bezpieczeństwa, które są procedowane w Parlamencie Europejskim. Bowiem Komisja Europejska przedstawiła projekt rozporządzenia Parlamentu i Rady, który mówi o pewnych mechanizmach, kiedy wstrzymuje się import, zaciąga się hamulec bezpieczeństwa, działa zasada wzajemności, o tym, że tam należy sprawdzać. Ale to trzeba transparentnie przeprowadzić. Ta umowa była bardzo długo procedowana, nie była jednak przedstawiana transparentnie. Dzisiaj są niepokoje rolników, stanowisko polskiego ministerstwa i rządu. Zobaczymy, jaka będzie sytuacja. Sądzimy, że mniejszość blokująca będzie, ponieważ jeżeli Włosi przyłączą się do Polski i Francji, dojdzie jeszcze jeden kraj – Austria lub Węgry – i pojawi się mniejszość blokująca – uważa Jacek Czerniak.

Dotykamy niezwykle kolejnej istotnej kwestii, czyli solidarności europejskiej. Wspomniał pan o Włochach, ale jest jeszcze Francja, Belgia, które mogą tę umowę oprotestować.

– Po pierwsze Francja dzisiaj stoi na stanowisku, że tę umowę należy zablokować. Rolnicy francuscy protestują, prezydent Macron mówi o niebezpieczeństwach. Ponadto premier Meloni z Włoch poddała pod wątpliwość zasadność podpisywania tej umowy. Jeżeli Włosi przyłączą się do Polski i Francji, wystarczy, że dojdzie do tego kolejne państwo. Ta umowa została rozbita na dwie. Pierwsza z nich to umowa handlowa przejściowa, która będzie zatwierdzana przez Radę Unii Europejskiej, czyli ministrów. A druga to umowa partnerstwa, która będzie ratyfikowana zasadą jednomyślności. Umowa handlowa jest węższa i dotyczy właśnie tych relacji handlowych. Termin jej procedowania został przedłużony do 12 stycznia. Jaka będzie dalsza sekwencja zdarzeń, tego nie wiem – mówi wiceminister.

Czyli widzi pan tutaj światełko w tunelu, że solidarność europejska zadziała?

–  Tak. Na 7 stycznia na wniosek ministra (rolnictwa i rozwoju wsi Stefana – red) Krajewskiego odbędzie się posiedzenie AGRIFISH-u (europejskiej Rady ds. Rolnictwa i Rybołówstwa – red.). Będą ministrowie rolnictwa wszystkich państw członkowskich. Jedziemy tam rozmawiać z naszymi kolegami z ministerstw rolnictwa, przekonywać ich do naszych argumentów, że ta umowa na takiej zasadzie, w takim kształcie nie powinna być przyjęta – dodaje Jacek Czerniak.

WB / opr. ToMa

Fot. archiwum RL 

Exit mobile version