Szczypiornistki MKS-u zagrają z Sośnicą Gliwice

EAttachments92152302b4081107867278e8430c1194bea0dc3 xl 1

Piłkarki ręczne PGE MKS-u El-Volt Lublin pracowicie spędzają końcówkę roku. W niedzielę (28 grudnia) w kolejnym meczu Orlen Superligi zmierzą się na wyjeździe z Sośnicą Gliwice.

Rywalki do tej pory zdobyły tylko 4 punkty i zajmują przedostatnie, 9. miejsce w tabeli.

Skrzydłowa MKS-u Daria Szynkaruk przyznaje, że lublinianki myślą tylko o zwycięstwie, ale nie ma mowy o lekceważeniu przeciwnika.

– Każdy zespół chce wygrać – mówi zawodniczka. – Na pewno zespoły niżej w tabeli też walczą o to, żeby być w pierwszej szóstce, walczą o każdy punkt, żeby koniec końców nie spaść, nie być na końcu tej ligi. Na każdego trzeba uważać, ale wiemy, po co jedziemy do Gliwic.

Lublinianki są zdecydowanymi faworytkami spotkania, jednak szkoleniowiec MKS-u Paweł Tetelewski przestrzega przed lekceważeniem przeciwnika: – Od każdego rywala trzeba podchodzić z szacunkiem, bo gdy wejdzie się źle w mecz, da się przeciwnikowi uwierzyć, że może wygrać, potem są ciężary.

Wcześniej, jeszcze przed świętami, lublinianki pokonały zespół Piłka Ręczna Koszalin 31:26. Trener Paweł Tetelewski przyznaje, że jest jeszcze nad czym pracować.

– Pierwsza połowa, dużo rzeczy do poprawy. Gdzieś tam próbujemy grać trochę inną obronę, 5-1. Za bardzo to nie zafunkcjonowało w pierwszej połowie. Wróciliśmy w drugiej połowie do obrony 6-0 i wiadomo, że ten mecz wyglądał zupełnie inaczej – mówi Tetelewski. – Natomiast na jakichś meczach, na jakichś przeciwnikach trzeba popróbować nowych rzeczy. Tym bardziej, że na dzień dzisiejszy brakuje nam trochę trójek w obronie i stąd te kombinacje. Natomiast też trzeba przyznać, że Koszalin to już nie ten zespół, który grał z nami w tamtej rundzie. Doszły trzy zawodniczki, które dużo wniosły. Plus nie od dziś wiadomo, że bramkarka ma najwięcej odbitych piłek w ekstraklasie i myślę, że to udowodniła. Natomiast my w drugiej połowie już zagraliśmy swoje 6-0. Plus naprawdę dobra postawa Pauli w bramce i myślę, że już końcówkę spokojnie kontrolowaliśmy.

To dla was nie był spacerek.

– Tak, ale wiedziałyśmy, że to nie będzie ten sam mecz, co grałyśmy tam – zaznacza Adrianna Górna. – Wiedziałyśmy, że ten zespół wzmocnił się, dziewczyny wróciły po kontuzjach i wiedziałyśmy, że możemy się spodziewać innego meczu niż tam. Najważniejszy jest wynik.

Druga połowa zdecydowanie lepsza, bo po pierwszych 30 minutach niespodziewanie przegrywałyście.

– Tak, ale mecz trwa 60 minut. Poszłyśmy do szatni, trochę ochłonęłyśmy, przeanalizowałyśmy, co możemy zrobić lepiej – opowiada zawodniczka. – Najważniejsze, że w drugą połowę weszłyśmy tak jak powinnyśmy, wyprowadziłyśmy kilka fajnych kontr, zbudowałyśmy kilkubramkową przewagę i doprowadziłyśmy to do końca.

W pierwszej części spotkania zdecydowanie nie funkcjonowała obrona, bo i dużo straconych bramek – aż 17. Rywalki dość łatwo dochodziły także do pozycji rzutowych.

– Wydaje mi się, że w pierwszej połowie może nie obrona, ale bramka jakby coś więcej odbiła, to może by było troszkę łatwiej, ale to teraz mogę tak analizować – mówi Górna. – Najważniejszy jest, tak jak powiedziałam, wynik końcowy. Mamy co analizować, a to też jest ważne, żeby uczyć się na błędach i do następnego meczu podejść już jako lepszy zespół.

Teraz przed wami kolejny mecz z Sośnicą Gliwice. Tam też pewnie rywalki spróbują mocno powalczyć.

– Jesteśmy sportowcami, więc jeżeli ktoś wychodzi na mecz, żeby przegrać, to nie jest żadnym sportowcem. Uważam, że każdy zespół, który wychodzi na boisko, chce wygrać, chce walczyć – wskazuje zawodniczka. – Tak jak my chcemy wygrywać, tak samo Gliwice chcą wygrywać, więc musimy się skupić na sobie, na swoich rzeczach. Jeżeli podejdziemy skoncentrowane i odpowiednio do tego meczu, to nie obawiam się o wynik końcowy.

Jak można scharakteryzować tego przeciwnika?

– Bardzo dobra bramka. Jeżeli wygrywają, to bramka dokłada swoją cegiełkę do tego zwycięstwa. Dobry rzut z drugiej linii, środkowa, mądra, rozgrywa. Grają długo i to czasami właśnie ten długi atak, taki mozolny trochę powoduje, że człowiek jest mniej skoncentrowany. Często takie bramki bolą najbardziej, bo jak długo grasz w obronie i tracisz bramkę, to najbardziej się frustrujesz – mówi Górna.

Początek meczu w Gliwicach w niedzielę o 12:30.

AR

Fot. Iwona Burdzanowska / archiwum RL

Exit mobile version