Tuż przed świętami zakończyła się pierwsza runda PlusLigi. W 13. kolejce Bogdanka LUK Lublin pokonała PGE Projekt Warszawa. Mecz na szczycie nie rozczarował, choć goście w skutek plagi infekcji do Lublina przybyli w zaledwie siedmioosobowym zestawieniu.
Wcześniej stołeczni wnioskowali o przełożenie spotkania, ale organizator rozgrywek nie wyraził na to zgody w związku z koniecznością ułożenia ćwierćfinałowych par Pucharu Polski.
Po wtorkowym meczu w hali Globus z drugim trenerem lubelskiej drużyny rozmawiał Józef Kufel.
Maciej Kołodziejczyk na pewno zgodzi się, że nie był to spacerek, a rywal, zważywszy na to w jakiej zagrał sytuacji, pokazał się w hali Globus z bardzo dobrej strony?
– Trzeba zacząć od tego, aby złożyć gratulacje dla drużyny przeciwnika. Wielkie słowa uznania za postawę w tym meczu, bo sytuacja, w której się znaleźli, była bardzo, bardzo trudna. Sztab drużyny przeciwnej miał do dyspozycji tylko 7 zawodników. Zagrali eksperymentalnym składem, a postawili nam naprawdę bardzo trudne warunki. Musieliśmy praktycznie wydzierać każdego seta. Myślę, że było to ciekawe spotkanie dla kibiców, ponieważ przed jego rozpoczęciem każdy pasjonat siatkówki, który spojrzał na wyjściową szóstkę drużyny z Warszawy, myślał, że to będzie spacerek i szybkie 3:0 dla naszej drużyny. Rzeczywiście skończyło się 3:0, ale emocji w tym meczu nie brakowało. Cieszymy się ze zwycięstwa, ponieważ ta wygrana pozwoliła nam usiąść na fotelu lidera po pierwszej części sezonu. To na pewno dla nas bardzo dobry wynik, patrząc na to jak w tym roku PlusLiga jest wyrównana. Czeka na nas teraz w ćwierćfinale Pucharu Polski teoretycznie łatwiejszy rywal, bo z pierwszej ligi, ale jedziemy na gorący teren do Stali Nysy. Wiemy że tam trzeba też będzie zagrać na 100% i ani przez chwilę nie możemy zlekceważyć przeciwnika. Dobrze, że ten mecz zapisał się na nasze konto, bo moglibyśmy bardzo żałować, jeżeli te punkty wymknęłyby nam się u z rankingu – stwierdza Maciej Kołodziejczyk, drugi trener Bogdanka LUK Lublin.
Czy z racji sytuacji kadrowej przeciwnika wasza czujność została trochę uśpiona?
– To nie jest do końca tak. Czujność może być uśpiona na pierwsze 5, 7 punktów, ale potem trzeba się otrząsnąć i po prostu pokazywać swoją najlepszą siatkówkę. Trzeba sobie powiedzieć szczerze, że dzisiaj rywal naprawdę postawił nam ciężkie warunki, bronił bardzo dużo piłek, było nam się bardzo ciężko dobić do parkietu. Myślę, że w pewnych momentach pojawiała się frustracja i brakowało nam spokoju na boisku. W końcówkach setów na szczęście zachowaliśmy zimną krew i z chłodną głową wszystkie sytuacje rozwiązywaliśmy na swoją korzyść. Natomiast nie wierzę w to, żeby którykolwiek z chłopaków, wychodząc na to spotkanie, przed pierwszą akcją dopisał 3 punkty do tabeli. Drużyna z Warszawy grała wprawdzie eksperymentalnym składem, ale ci zawodnicy potrafią grać w siatkówkę, więc trzeba mieć się na baczności przez cały czas – stwierdza Maciej Kołodziejczyk.
A oszczędzanie Wilfredo Leona w tym meczu było planowe, czy właśnie wykorzystaliście niedyspozycję rywala?
– Podczas poprzedniego spotkania z drużyną z Gorzowa Wilfredo doznał małego urazu dłoni. Oczywiście był do naszej dyspozycji, natomiast mamy 14 bardzo dobrych zawodników. Kuba Wachnik w ostatnich tygodniach pokazuje bardzo dobrą dyspozycję na treningach, więc uważaliśmy, że to będzie dobra okazja do sprawdzenia go w boju. Natomiast mogliśmy w każdym momencie tego spotkania liczyć na na Wilfredo. Na szczęście zakończyło się na 3:0 i Leon miał wolne – mówi Maciej Kołodziejczyk.
Puchar Polski to jest to trofeum, o którym marzą lubelscy kibice, bo Bogdanka LUK Lublin jeszcze nie ma go w dorobku. Zanim jednak turniej Final Four, trzeba przejść Nysę.
– To teoretycznie słabszy rywal. Ale wiemy jak to spotkanie będzie wyglądać. Drużyna z Nysy na pewno będzie bardzo, bardzo ryzykować. Trybuny na pewno wypełnią się do ostatniego miejsca. Zresztą nyscy kibice przez ostatnie lata w PlusLidze pokazali, że są bardzo ekspresyjni. Czeka nas ciężkie spotkanie i jeśli będziemy mieli w głowach, że to będzie spacerek, może nas to zgubić. Natomiast myślę, że mamy na tyle doświadczonych i mądrych zawodników, że ani na chwilę nie zlekceważymy rywala. Do tego meczu przygotowujemy się jak do każdego innego plusligowego, czy takiego, które gramy w europejskich pucharach. Oczywiście jedziemy po zwycięstwo, nie wyobrażamy sobie scenariusza, że może nas zabraknąć w Final Four Pucharu Polski. Też mamy apetyt na to trofeum jako drużyna i na pewno zrobimy wszystko, aby ten puchar przywieźć do Lublina – zapowiada Maciej Kołodziejczyk.
Finałowy turniej Pucharu Polski zostanie rozegrany 10 i 11 stycznia w Krakowie. Wcześniej lubelskich siatkarzy czeka ćwierćfinał ze Stalą Nysa. Ten mecz odbędzie się już we wtorek.
W innych parach zagrają: BBTS Bielsko-Biała z Indykpolem AZS Olsztyn, PGE Projekt Warszawa z PGE GiEK Skrą Bełchatów i Aluron CMC Warta Zawiercie z Asseco Resovią Rzeszów.
JK / opr. ToMa
Fot. Iwona Burdzanowska / archiwum RL
