Tradycja obchodzenia Świąt Bożego Narodzenia pod koniec grudnia ma charakter symboliczny.
CZYTAJ: Teolog: Dzielenie się opłatkiem to wyraz naszej życzliwości
– Nie jest to świętowanie daty, bo nikt nie zna prawdziwej daty narodzin Jezusa – wskazuje ksiądz profesor Marek Chmielewski z Wydziału Teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego Jana Pawła II. – Nawet sam rok urodzenia Chrystusa okazuje się symboliczny, bowiem szczegółowe obliczenia jakie przeprowadzono wskazują raczej, że narodzenie Chrystusa nastąpiło od 7 lat przed umowną datą, od której liczymy nasz czas. Ten błąd wynika z błędów jakie popełnił jeden z mnichów, który dokonywał takich obliczeń, ale to nie ma większego znaczenia, bo my świętujemy tajemnice, a nie datę.
Obchodzenie Bożego Narodzenia 25 grudnia, czyli w okresie, gdy noce są najdłuższe, to nawiązanie do tradycji sięgającej IV wieku, kiedy chrześcijańską wymowę nadano pogańskiemu świętu, zwanemu Invictus Sol (święto niezwyciężonego Słońca). Chciano w ten sposób podkreślić, że to Chrystus jest tym Słońcem Wschodzącym, o którym czytamy w Ewangelii św. Łukasza, aby zwyciężyć ciemność świata – wskazuje teolog.
MaK / opr. AKos
Fot. pexels.com
