Polskie służby zrobią wszystko, aby znaleźć i ukarać sprawców ujawnionych wczoraj aktów dywersji na kolei – powiedział w porannej rozmowie Radia Lublin Wicewojewoda Lubelski, Andrzej Maj.
– Ta sytuacja mogła zagrozić życiu naszych obywateli. Było to skrupulatnie przygotowane, bo z tego co możemy dzisiaj przekazać, były tam materiały wybuchowe, był wybuch. Były kamery, które miały zarejestrować to zdarzenie, były dodatkowe elementy na torach. To była na pewno przygotowana próba i musimy znaleźć sprawców, żeby dowiedzieć się więcej.
Telefony miały nagrać „efekt wykolejenia pociągów”
W pobliżu miejsc, w których doszło do aktów dywersji na kolei, znajdowały się telefony komórkowe, które miały zarejestrować wykolejenie pociągów – poinformował Andrzej Maj:
– Mieliśmy jakieś elementy na torach, które mogły spowodować wykolejenie. One zostały przejechane przez pociąg, tak że były ze słabego materiału, nie spowodowały żadnych niebezpieczeństw. I były też telefony, które miały to wszystko nagrać, przyklejane w takich miejscach, by pokazać efekt wykolejenia się pociągu. To można potwierdzić, służby dalej badają sprawę, być może pojawią się jeszcze dzisiaj nowe okoliczności – dodaje.
Cała rozmowa w materiale wideo:
Przedwczoraj (16.11) doszło do dwóch zdarzeń na kolei. Na trasie Warszawa-Lublin (wieś Mika) wysadzono fragment torów kolejowych, a pod Puławami zostały wybite trzy szyby przez połamany pantograf na uszkodzonej siedzi trakcyjnej.
CZYTAJ: Dywersja na kolei pod lupą służb. „Sprawcom może chodzić o dwie kwestie” [ZDJĘCIA]
MaTo / MaK / opr. LisA
Fot. Paweł Pikul
