Trwa siódma kolejka siatkarskiej PlusLigi. Za nami już sporo ciekawych meczów i kilka niespodzianek. Po raz pierwszy w historii województwo lubelskie ma w najwyższej klasie rozgrywkowej dwóch przedstawicieli. To broniąca mistrzowskiego tytułu Bogdanka LUK Lublin i beniaminek InPost ChKS Chełm.
– Początek ligi jest szalenie interesujący i ciężko wskazać faworyta do złotego medalu – mówi były znakomity reprezentant Polski, a obecnie ekspert telewizyjny Piotr Gruszka.
– Jest ciekawie, bo różnica między tymi najlepszymi a tymi teoretycznie słabszymi się troszeczkę zamazała. Faktycznie jest dużo ciekawych spotkań. Pomimo że zawsze wskazujemy jakiegoś małego faworyta, to nie jest takie jednoznaczne. Jest ciekawie, a zaczyna się robić jeszcze bardziej ciekawie, bo wchodzimy w tą fazę taką, gdzie te zespoły są w górze, przed dołkiem, bo obstawiam, że ten dołek w grudniu, styczniu na pewno przyjdzie. Ale emocje są i to w każdej drużynie. Chociażby spotkanie, w którym Gorzów grał z Suwałkami, wszyscy wspominają do dzisiaj – mówi Piotr Gruszka.
Trzy porażki mistrza Polski z rzędu, czy to był dołek, czy to jest zaskoczenie?
– Pierwszy raz lublinianie muszą się zmierzyć z rolą faworyta i obrońcy tytułu. To niezwykle trudne. Ale te porażki też nie były jednoznaczne – po 3:2 – więc była walka i tam decydowały elementy siatkarskie w danym momencie. Na pewno Lublin jest zespołem, który będzie mógł walczyć o obronę mistrzostwa, bo ma argumenty. Ale to pokazuje, że czasami powtórzenie wyniku jest trudniejsze niż wygranie pierwszego mistrzostwa – uważa Piotr Gruszka.
Dla nas w regionie lubelskim, liczy się nie tylko Bogdanka LUK Lublin, ale też i beniaminek ChKS-u Chełm. Można powiedzieć, że ciekawe nowe miejsce narodziło się wśród najlepszych.
– Na pewno ciekawe, tym bardziej, że wywalczone sportowo. W tym samym regionie co mistrz Polski i derby na pewno tutaj są bardzo mocno budujące. Przede wszystkim bardzo mi się podoba atmosfera na meczach w Chełmie, bo to pokazuje, że tam ludzie kochają siatkówkę. Chcą mieć ją u siebie, nie tylko jeździć do Lublina. Beniaminek to rola bardzo odważna, bo walczą o utrzymanie i tego nikt nie ukrywa, bo taka jest generalnie rola beniaminków. Myślę, że to jest zespół, którego stać na punkty, przede wszystkim z tą wspaniałą publicznością u siebie, co pokazali chociażby w ostatniej kolejce, wygrywając z Częstochową – stwierdza Piotr Gruszka.
Po tym początku sezonu chyba nie wskażemy faworyta do wyścigu o mistrzowski tytuł.
– Na pewno jest grupa zespołów, która się bardzo mocno wyróżnia pod względem szerokości składu i jego jakości. Mówimy tu o Lublinie, jest Rzeszów, Warszawa, Zawiercie. Myślę, że to mocna czwórka. Każdy ma swoje argumenty. Rzeszów ma bardzo mocną głębię składu, Lublin drużynę i dobrą atmosferę, Warszawa głód (wygrywania), a Zawiercie jest na tej ścieżce od kilku lat i chce cały czas iść do przodu, a dla nich krok do przodu, to znaczy wygrać mistrzostwo Polski. Pytanie, czy ktoś zaskoczy na plus z pozostałych zespołów, takich jak ZAKSA, jak Gdańsk i można by jeszcze kilka drużyn wymienić – dodaje Piotr Gruszka.
W przypadku pięciomeczowego finału mistrza Polski najpóźniej poznamy 13 maja 2026 roku.
JK / opr. ToMa
Fot. Józef Kufel
