Pod ziemią leżał niezwykły skarb. Sensacyjne znalezisko w pobliżu Hrubieszowa [ZDJĘCIA]

541429953 1322409055959861 3120762521756340357 n

Najprawdziwszy skarb, czyli ponad 5 tysięcy monet, odnalazł w Świerszczowie koło Hrubieszowa jeden z członków Hrubieszowskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Grossus”. Numizmaty, pierwotnie zakopane w płóciennym worku, to przede wszystkim wybijanie w drugiej połowie XVII wieku miedziane szelągi króla Jana Kazimierza. Ale też wyższe nominały – np. srebrne szóstaki koronne Jana Kazimierza czy Jana III Sobieskiego.

„Nie spodziewałem się takiego znaleziska”

Odkrywcą jest wieloletni członek stowarzyszenia – Grzegorz Panek.

– Po pracy pojechałem na pola zrelaksować się – opowiada. – Lubię poszukiwać. Nie mówię tylko o skarbach, ale ogólnie lubię wyszukiwać rzeczy z ziemi wykrywaczem metali. Tak się stało, że trafiłem w jakiś punkt. W pewnym momencie wyszło najpierw jedno, później drugie, trzecie sreberko. Pogłębiliśmy troszeczkę dołek. W warstwie podornej to już można było wyciągać garściami. To już była taka adrenalina… Nie spodziewałem się takiego znaleziska. Nie było żadnego podejrzenia. To był czysty przypadek.

– Późnym wieczorem odebrałem telefon od Grzegorza. Poinformował mnie o znalezieniu skarbu – mówi Grzegorz Dańczuk, prezes Hrubieszowskiego Stowarzyszenia Eksploracyjno-Historycznego „Grossus”. – Skwitowałem go krótko: „Nie żartuj”. Bo taka ilość monet to jednak coś nierealnego. Była to jednak prawda. Do dzisiaj jesteśmy w ciężkim szoku, że ziemia hrubieszowska to nie tylko skarb czarnoziemów, ale też skarb wspaniały, obfity – tak piękne monety, które tu widzimy.

– Czuć było w głosie Grzegorza, że to prawda – dodaje Dańczuk. – Był cały roztelepany. Emocje sięgnęły zenitu. To nie jest tak, że po prostu bierzemy wykrywacz metalu i idziemy sobie szukać w dowolnym miejscu. Na wszystko trzeba odpowiednie zgody nie tylko właściciela terenu, ale też konserwatora zabytków. W zgodach jest zaznaczone dokładnie, jak powinna postępować droga zgłoszenia, odkrycia zabytku i jak z nim postępować. Działamy właśnie tak, że w pierwszej kolejności, jeżeli wystąpią jakieś sygnały świadczące o tym, że jest to większy depozyt, to od razu informujemy zazwyczaj Muzeum w Hrubieszowie, bo to nasi przyjaciele, z którymi współpracujemy. Tak naprawdę oni nas wychowali detektorystycznie, historycznie i archeologicznie, bo troszeczkę liznęliśmy tego tematu dzięki temu, że chętnie dzielą się tą wiedzą. Oczywiście poinformowaliśmy też wojewódzkiego konserwatora zabytków, bo tego wymagają przepisy prawa w Polsce.

„Sensacja na skalę regionu”

– Jest to sensacja na skalę naszego regionu, nie tylko regionu hrubieszowskiego, ale i lubelskiego – podkreśla Bartłomiej Bartecki, dyrektor Muzeum w Hrubieszowie. – Przyznam szczerze, pracuję w muzeum w Hrubieszowie od kilkunastu lat i jeszcze nie widziałem takiej ilości monet z tego okresu. To ok. 5 kilogramów numizmatów. Najstarsze to lata 60. XVII wieku, najmłodsze to jest 1704 rok, czyli faktycznie monety z okresu kilkudziesięciu lat. Ale pamiętajmy też o tym, że te, których jest najwięcej w tym depozycie, czyli tzw. boratynki i szelągi Jana Kazimierza były używane w Polsce przez prawie 100 lat. Część z nich wygląda jakby była mocno zużyta. Widać, że przeszły przez wiele transakcji handlowych. Jesteśmy mniej więcej w stanie powiedzieć, ile to było warte. Często pojawiają się takie pytania: co mógłbym kupić za taką ilość monet? Zrobiliśmy troszeczkę takiego rozpoznania w literaturze. Wiemy, że na początku XVIII wieku za to, co leży tutaj obok nas, można było kupić parę rzeczy fajnych. Śmieję się, że to jest mniej więcej średnia krajowa, wynagrodzenie miesięczne, może dwumiesięczne nawet nie rolnika z tamtego czasu, tylko kogoś, kto pełnił jakieś funkcje. Myślę, że dzisiaj spokojnie można byłoby za to kupić kilka wysokiej klasy telewizorów.

– Tak naprawdę od narodzin jesteśmy odkrywcami. Poznajemy świat, to, co nas otacza – mówi Grzegorz Dańczuk. – A my chcieliśmy troszeczkę zagłębić się w ten temat odkrywczy. Cały czas mieliśmy w duszy żądzę odkryć. Ta żądza odkryć została ukierunkowana przez Muzeum w Hrubieszowie, szczególnie przez pana dyrektora Bartłomieja Barteckiego, który wziął nas pod swoje skrzydła, powiedział, jak to zrobić dobrze, jak to robić prawidłowo.

 

– Cieszy mnie, kiedy patrzę na 5 kilogramów monet, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, ile to jest dla nas dodatkowej roboty, ile czasu i energii trzeba poświęcić na konserwację, również środków finansowych – mówi dyrektor Bartecki. – Ale na tym polega też nasza muzealna misja. Po prostu ratujemy z ziemi, co się da, a nie zawsze to nasze badania wykopaliskowe, które sami sobie wymyślamy, tylko to często badania, które prowadzimy w miejscach, które trzeba uratować. A działalność takiego stowarzyszenia jak „Grossus” czy też innych stowarzyszeń w Polsce często doprowadza do trafienia na rzeczy, na które my nigdy byśmy nie trafili.

Monety zostaną teraz poddane konserwacji. Docelowo mają trafić na stałą ekspozycję hrubieszowskiego muzeum. Prawdopodobnie stanie się to wiosną 2026 roku.

JN / opr. WM

Fot. Joanna Nowicka

Exit mobile version