Niezwykłe odkrycia i plany na przyszłość. Archeolog o badaniach w Chodliku

528129266 758935080224636 7551486984474235040 n

Drewnianą konstrukcję wału i liczne elementy ceramiki odkryto podczas tegorocznych prac wykopaliskowych w Lesie Powiślańskim niedaleko grodziska w Chodliku. Ale archeolodzy w tym sezonie badawczym odkryli także wiele innych artefaktów na terenie całej Kotliny Chodelskiej.

– Analiza tegorocznych wykopalisk być może pozwoli ustalić, do czego służył ten wał oddalony o kilometr od właściwego grodziska w Chodliku – mówi w rozmowie z naszym reporterem kierownik badań Łukasz Miechowicz. – W nasypie poza śladami konstrukcji odkryliśmy bardzo dużo fragmentów naczyń nieśredniowiecznych, z wczesnej epoki brązu, czyli starszych o 2 tysiące lat, oraz narzędzi krzemiennych. W tym miejscu, pośród bagien – to wiemy też z wcześniejszych badań kurhanu – funkcjonowała wielka osada z wczesnej epoki brązu, ale mamy też starsze fragmenty ceramiki pochodzące z neolitu, też pojedyncze młodsze. Ten teren cały czas był zasiedlony. Wisienką na torcie, jeżeli mówimy o tym, co działo się wcześniej, jest niewielki depozyt, skarb denarów rzymskich – 14 sztuk. To miejsce od zawsze przyciągało ludzi, mimo że jest dość niedostępne, a może właśnie dlatego. Teraz mamy dwie koncepcje, bo albo jest to wał średniowieczny, albo jeszcze starszy, może pradziejowy. Byłby pierwszy w tej części Polski jako tego typu fortyfikacja. Założyliśmy też wykopy w przestrzeni między wałem, w miejscach, gdzie robiliśmy badania geofizyczne. Okazało się, że mamy tam grubą na 30 cm warstwę ciemnego piasku, która sypie fragmentami wczesnośredniowiecznych naczyń glinianych, pięknie zdobionych. Dawniej badacze Chodlika, profesor Gardawski, określił to jako ceramikę chodlikowską właśnie ze względu na te zdobienia. Rzecz jest niezwykła, ponieważ nawarstwienia nie wyglądają na nawarstwienia osadnicze. Nie mamy tam kości, jest tylko ceramika i to w większości dobrej jakości. Odkryliśmy jeden pięknie zdobiony przęślik albo paciorek, bo jest bardzo mały, wykonany z gliny. Poza tym kilka nożyków oraz krzesiwa żelazne. Prawdopodobnie w środku tej przestrzeni było albo źródło, albo takie miejsce, w którym zawsze stała woda. Tutaj zaraz narodził się szereg teorii i hipotez, tak trochę w żartach, że może w końcu znaleźliśmy jakieś miejsce, które wiąże się z kultem. Tuż za wałem są kurhany i może kopiemy święty gaj bądź tego typu miejsce, które jest ważne dla Słowian. Oczywiście jako archeolodzy często nie wiemy, co odkryliśmy i jak interpretować dane miejsce. Lepiej po prostu powiedzieć, że nie wiemy, póki nie mamy ewidentnych dowodów.

Co w takim razie można powiedzieć na pewno o terenie chodlikowskim? Jeżeli przenieślibyśmy się wyobraźnią np. do IX wieku, co wiemy o tym terenie?

– Był znacznie bardziej rozległy, znacznie ważniejszy na mapie plemiennej organizacji społecznej okresu przedpaństwowego, zanim te tereny weszły w skład państwa pierwszych Piastów. Był to bardzo znaczący ośrodek, prawdopodobnie jeden z najbardziej znaczących w historycznej Małopolsce. Jak patrzymy na Wisłę, na skupiska osadnicze, takie miejsca, gdzie jest najwięcej grodów, kurhanów, to mamy ziemię krakowską, później mamy ziemię sandomierską, a później kolejnym takim punktem jest Chodlik, Dolina Chodelki, z systemem grodów, osad, cmentarzysk. Przy czym mamy takie szczęście, że ten teren, który z jakichś powodów przestał funkcjonować (najprawdopodobniej w początku XI wieku ci ludzie tak jakby zniknęli, bo nie mamy za wielu młodszych znalezisk), nie został później zabudowany miastem, tak jak Kraków, jak Sandomierz. My te rzeczy możemy tu wciąż badać. Gdyby nie upadek grodu w Chodliku, być może dzisiejsza stolica Lubelszczyzny byłaby tutaj.

Ale badacie nie tylko Chodlik, bo także inne miejsca Kotliny Chodelskiej.

– W tym roku razem z Muzeum Dawnych Słowian – oddziałem Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym mamy takie dwa wspólne projekty – Żmijowiska i Kłodnicę. W przypadku Żmijowisk kontynuujemy badania powierzchniowe z wykrywaczami metali. Mamy stowarzyszenie, które zrzesza archeologów i detektorystów. Wyniki są rewelacyjne. Badamy miejsca, gdzie nie da się normalnie wejść z badaniami powierzchniowymi. To są bagna, łąki podmokłe, to są tereny zniszczone przez wichurę parę lat temu. Mamy szereg zabytków z różnych okresów chronologicznych. Jednym z najciekawszych jest siekierka z epoki brązu, kultury łużyckiej, znaleziona w bagienku przy grodzisku w Żmijowiskach. Ale mamy też szereg zabytków wczesnośredniowiecznych: młotki kowalskie, krzesiwo, sprzączkę od pasa wykonaną z brązu, taką, do której jeszcze nie spotkałem analogii. Jest niezwykła. Ale jest raczej na pewno wczesnośredniowieczna. Wydmy za grodziskiem i osadami. Teraz wiemy, że też ten kompleks dzięki tym badaniom był znacznie większy. Jeden z bardziej niezwykłych zabytków jest datowany na późny XIII wiek. Ktoś zgubił enkolpion, czyli taki mały krzyżyk, relikwiarz, w którym można było schować różne rzeczy. On się otwierał i zamykał. Został znaleziony przez jednego z detektorystów.

A Kłodnica?

– Kłodnica jest niesamowitym tematem, bo – może nasi słuchacze pamiętają – kiedyś odkryliśmy na tym grodzisku budynek, spichlerz, który spłonął na początku XI wieku. Jest to największy spichlerz wczesnośredniowieczny w Europie z mnóstwem elitarnych zabytków, z naszyjnikiem składającym się z paciorków zdobionych złotą, srebrną folią, z dirhemów. Plus mnóstwo innych elitarnych zabytków – elementy stroju, broni. Dzięki temu, ale też dzięki pracy szeregu osób udało się odkupić ten teren, który teraz należy do Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym i jest właściwie chroniony. Muzeum na kanwie naszych odkryć co roku próbuje dołożyć cegiełkę do naszych badań. Rok temu zrobiliśmy badania geofizyczne, które pokazały właściwy zarys wałów, dwie fosy, które nie są widoczne gołym okiem, i prawdopodobnie dookolną zabudowę w centrum majdanu. Spichlerz, który zbadaliśmy, jest tylko częścią szeregu budynków, które spłonęły, najprawdopodobniej są skryte pod majdanem tego grodu. W tym roku muzeum znalazło środki na odwierty. Całe grodzisko zostało przewiercone co 2 metry takimi długimi, do 3 metrów, sondami, żeby sprawdzić, jak wyglądają nawarstwienia archeologiczne, miejsca, gdzie nie kopaliśmy, i konstrukcja wałów.

Co pokazały te badania?

– Pokazały konstrukcję wału. Widać, że tam się dużo paliło. Mamy wypaloną polepę, glinę na całej powierzchni wału, zaś tuż poza wałem w miejscach, gdzie były odwierty, jest gruba warstwa spalenizny. Najprawdopodobniej po tych kolejnych budynkach. Czyli odwierty potwierdzają niejako, że mamy tam zabudowę. Co oznacza jedną rzecz – nie lubię takich stwierdzeń, choć wiem, że są bardzo medialne, ale w przypadku Kłodnicy naprawdę mamy do czynienia z takimi małymi, lokalnymi Pompejami z tego względu, iż gród nie został posprzątany po zniszczeniu. To, co zostało spalone na początku XI wieku, tak zostało. Później zaś przykryła to Wisła. Nad tymi obiektami, nawarstwieniami mamy grubą warstwę namułów rzecznych, która sprawiła, że one zostały bezpieczne i zachowały się do naszych czasów w całkiem niezłym stanie. Dlatego jest to niesamowite laboratorium badawcze do badań nad początkami państwa polskiego na Lubelszczyźnie. Nie możemy wykluczyć, że Kłodnica jest w tym całym zespole czterech grodów po prostu pierwszym grodem piastowskim, państwowym, jest najstarszym śladem państwa polskiego na terenach dzisiejszej Lubelszczyzny.

Biorąc to pod uwagę, jakie plany na kolejne miesiące i nowy sezon w przyszłym roku?

– Obecnie pracuję nad wnioskiem o grant. Musimy dostać pieniądze, bo bez pieniędzy nie ma badań, na kompleksowe zbadanie Chodlika, jeżeli chodzi o grodzisko, na opracowanie materiału, który zalega w setkach pudeł w magazynach muzeum w Kazimierzu, w Lublinie. Chodlik był badany wiele lat w XX wieku, ale większość materiałów nie została opracowana. Chcemy jeszcze raz zbadać wały grodziska i jego majdan, żeby w końcu precyzyjnie je wydatować.

Patrząc kompleksowo na ten rok, to był sezon nadziei, rozczarowań czy sukcesów?

– To był sezon, w którym prowadziliśmy wiele projektów, które oczywiście zakończyły się sukcesem. Wiele pytań, wiele nadziei, wiele planów na przyszłość. Z jednej strony badania naukowe, z drugiej strony prowadzimy też inne projekty. W tej chwili powstaje projekt rekonstrukcji grodziska w Chodliku w technologii rzeczywistości rozszerzonej. A gmina Karczmiska otrzymała dotację na rewitalizację grodziska, co jest osobnym rozdziałem. Ale za rok, jak przyjadą państwo do Chodlika, to zarówno gród w Chodliku będzie wyglądał inaczej, jak też będzie można przenieść się do przeszłości.

Badania wału w Lesie Powiślańskim prowadzone są z ramienia Instytutu Archeologii i Etnologii Polskiej Akademii Nauk w ramach grantu Narodowego Centrum Nauki „Miniatura 8”.

ŁuG / opr. WM

Fot. Muzeum Dawnych Słowian – oddział Muzeum Nadwiślańskiego w Kazimierzu Dolnym

Exit mobile version