Ekspert o uznaniu Palestyny: Za deklaracjami nie idą czyny

EAttachments89751647ee14a861d967a9b03b31cfb5ad30d86 xl

Czy uznanie państwowości Palestyny przez kolejne kraje może zakończyć dramat Palestyńczyków? Jaka jest realna szansa na doprowadzenie do pokoju między Izraelem a Palestyną? Między innymi o tym z doktorem Bartoszem Bojarczykiem z Instytutu Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie rozmawiał Tomasz Nieśpiał.

CZYTAJ: Politolog o słowach Trumpa o Ukrainie: Za tym muszą iść konkretne działania

Wielka Brytania, Kanada i Australia poinformowały w niedzielę (21.09) o uznaniu państwowości Palestyny? Jakie jest międzynarodowe znaczenie tej decyzji?

– Do tej decyzji dołączyła też Francja, jedno z europejskich mocarstw. Łącznie już ponad 150 krajów uznało Palestynę jako suwerenne państwo. Jednak za tymi decyzjami tak naprawdę niewiele idzie, oprócz tego że Donald Trump czy Benjamin Netanjahu mówią, iż uznanie Palestyny to „nagroda dla Hamasu”. Niemniej jednak państwa europejskie i nie tylko próbują doprowadzić do symetryczności w konflikcie izraelsko-palestyńskim, żeby Izrael nie mógł mówić, że atakuje terrorystów, tylko przedstawicieli państwa, którzy wprawdzie prowadzą działania terrorystyczne. Niemniej Izrael także łamie prawo międzynarodowe. Skutki tej decyzji dla Palestyńczyków są niewielkie, niewielkie są też dla ochrony ludności cywilnej. Jednak długofalowo może to – przy ewentualnych rozmowach pokojowych – doprowadzić do lepszej sytuacji Palestyńczyków w procesie negocjacyjnym – mówi dr Bartosz Bojarczyk.

Czyli uznanie Palestyny należy odbierać raczej jako element pewnej symboliki?

– To jest bardzo dobra deklaracja, tylko że nie idą za nią czyny. Uznanie Palestyny przez Francję czy Wielką Brytanię ma raczej wyraz wewnętrzny. W tych krajach istnieje na to ogromna presja ze strony ludności muzułmańskiej, która postawiła te rządy w trudnej sytuacji. Uznanie Palestyny daje im większe pole manewru w polityce wewnętrznej. Rząd mówi: „Popieramy pokój pomiędzy Palestyńczykami i Izraelczykami. Nie możemy nic więcej zrobić”. Oczywiście te państwa mogą o wiele więcej zrobić. To, że społeczność międzynarodowa jest tak spolegliwa wobec Izraela, jest wielką katastrofą dla systemu bezpieczeństwa międzynarodowego. Działania Izraela są drastyczne, a społeczność międzynarodowa, w tym główne mocarstwa światowe, nic z tym  nie robią – stwierdza dr Bartosz Bojarczyk.

Nic z tym nie robią, bo nie chcą się przeciwstawiać Stanom Zjednoczonym, największemu mocarstwu na globie?

– Ale Rosja czy Chiny też nic z tym nie robią, a w innych sprawach przeciwstawiają się Stanom Zjednoczonym. Kwestia palestyńska w XXI wieku została „obniżona” w stosunkach międzynarodowych po załamanym procesie pokojowym z lat 90. XX wieku. Po wydarzeniach z 11 września 2001 roku i wybuchu wojny z terroryzmem Palestyńczycy zaczęli być utożsamiani przez część mocarstw jako terroryści. Sądzę, że polityka państw europejskich spolegliwości w stosunku do Izraela jest zła pod względem obiektywnym, z tego względu, że państwa muzułmańskie mogą w pewnym momencie odwrócić się od kierunku prozachodniego. I już to robią. Należy spojrzeć na stosunki pomiędzy krajami produkującymi ropę naftową a Chinami i Rosją, a z drugiej strony z Stanami Zjednoczonymi i państwami europejskimi. Atak Izraela na Katar – głównego sojusznika NATO na Bliskim Wschodzie – doprowadził do konsternacji nie tylko wśród Katarczyków, ale także w innych państwach Bliskiego Wschodu. Czyli polityka częściowej dominacji państw zachodnich na Bliskim Wschodzie wyczerpuje się. Hegemonia amerykańska w tamtym regionie się sypie, a to może mieć poważne długofalowe konsekwencje dla całego systemu bezpieczeństwa międzynarodowego – uważa gość Radia Lublin.

Czy na decyzję państw zachodnich, które uznały Palestynę, miał wpływ raport komisji śledczej ONZ dotyczącedziałań Izraela w Strefie Gazy? Bo po nim pojawiły się bardzo poważne oskarżenia, że Izrael dokonuje tam ludobójstwa.

– Myślę, że tak. Mechanizm międzynarodowe zawiodły. W Radzie Bezpieczeństwa ONZ nie toczy się żadna dyskusja na temat działań Izraela. Również dlatego że Stany Zjednoczone jej się przeciwstawiają i stosują prawo weta, jeżeli chodzi nawet o możliwość takiej dyskusji, nie mówiąc już o przyjęciu jakichś postanowień wobec Izraela. Polityka poparcia USA dla Izraela za prezydentury Donalda Trumpa jest ogromna. A Izraelczycy to wykorzystują w pełnej krasie. Chciałbym też podkreślić, że to, co obecnie robi Izrael, nie ma już żadnego sensu wojskowego, strategicznego. Nawet byli dowódcy jego armii nawołują do zaprzestania tej kampanii – mówi dr Bartosz Bojarczyk.

Co w takim razie chce osiągnąć Izrael, skoro to nie ma sensu?

– Musimy tu rozróżnić Izrael i jego premiera Benjamina Netanjahu. Według elit tego państwa Izrael nie ma już nic do osiągnięcia, a dla Netanjahu prowadzenie tego konfliktu, jak i agresywna polityka w stosunku do Syrii, Libanu, Kataru, Jemenu, prowadzi to tego, że utrzymuje się przy władzy. A ma wielka problemy w polityce wewnętrznej. Przedstawiony mu został ogrom zarzutów korupcyjnych i nie tylko. Te procesy zostały zawieszone. Im dłużej Izrael przyjmuje postawę oblężonej twierdzy i każda decyzja jest tłumaczona: „Zostaliśmy zaatakowani, musimy się bronić”, tym dłużej jest dobre wytłumaczenie dla premiera i innych radykalnych polityków w rządzie Izraela do prowadzenia własnej polityki bezkompromisowej i na pewno nie pokojowej. Mówi się dużo o Strefie Gazy, ale w tym, co się dzieje na Zachodnim Brzegu, innym terytorium częściowo administrowanym przez Palestyńczyków i okupowanym przez Izrael, w tym, co robią tam osadnicy, atakując palestyńskie osiedla, w tym, co robi rząd, pozwalając na budowę nowych osiedli żydowskich na terenach palestyńskich, nie widzę możliwości pokojowych. Może te decyzje państw zachodnich o uznaniu Palestyny są też ostrzeżeniem dla Izraela, że to musi zakończyć się jakimś pokojem – stwierdza nasz gość.

Czy jest na to jakaś szansa?

– Obecnie traktuję to w kategorii pobożnych życzeń. Świat ma możliwość zmuszenia do tego Izraela, choćby dzięki nałożeniu sankcji przez Radę Bezpieczeństwa. Ale to blokują Stany Zjednoczone. Ale nie wiem, czy jakby USA odpuściło, nie zawetowałaby tego Rosja czy Chiny ze względu na zupełnie inne interesy. Ale jak możemy mówić o pokoju, gdy Palestyńczycy są mordowani, są rugowani z własnych ziem, ich ziemie są niszczone. Nie mówię tu tylko o destrukcji Strefy Gazy, ale także o Zachodnim Brzegu, gdzie niszczone są gaje oliwne. Żołnierze izraelscy łamią wszelkiego rodzaju konwencje dotyczące traktowania cywilów czy jeńców wojennych. Ale przy obecnych mechanizmach międzynarodowych nie widzę możliwości, żeby zostali ukarani ci, którzy wydali takie rozkazy – uważa dr Bartosz Bojarczyk.

– Deklaracje różnych państw o uznaniu Palestyny na pewno tego konfliktu nie zakończą. Chciałbym porównać to do Ukrainy. Państwo to zostało zaatakowane przez Rosję, a kraje Zachodu udzieliły jej ogromnego wsparcia. A Palestyńczycy tak naprawdę zostali zostawieni sami sobie i nie mają żadnych adwokatów nie tylko wśród mocarstw, ale nawet w gronie państw regionu. Państwa muzułmańskie mówią o zbrodniach Izraela, o potrzebie utworzenia państwa palestyńskiego, chęci ochrony Palestyńczyków. Ale nikt nic wśród państw muzułmańskich nie robi dla interesu palestyńskiego. Warto sobie przypomnieć embargo na ropę naftową, jakie kraje muzułmańskie ją produkujące nałożyły w 1973 roku na Izrael i sojuszników. Taką broń nadal posiadają i nic z nią nie robią. Państwa Bliskiego Wschodu więc prowadzą handel z Izraelem. Turcja mówi, że zerwała stosunki handlowe z Tel Awiwem, a nie jest to prawda. Turcy nadal handlują, tylko robią to okrężną droga albo po cichu. Arabia Saudyjska i Kuwejt robią dobre interesy z Izraelczykami. Ale z nimi dobre interesy robią wszyscy sprzedający im broń. Tylko Hiszpania wprowadziła totalne embargo na sprzedaż broni do Izraela, ale Wielka Brytania, Niemcy i Francja nadal dostarczają Izraelowi uzbrojenie i kontynuują z nim współpracę wojskową. Gina ludzie, a interesy robi się dalej. Tak wygląda trzecia dekada XXI wieku, że mówimy o wartościach, a prowadzimy interesy sprzeczne z ich wdrażaniem. Jestem bardzo pesymistyczny, jeśli chodzi o ewentualny proces pokojowy. Myślę, że bez zaangażowania środowiska międzynarodowego to ludobójstwo będzie trwało – dodaje gość Radia Lublin.

Wśród państw, które dołączyły w tym tygodniu do grona krajów uznających Palestynę jako państwo, dołączyły Belgia, Luksemburg, Malta, Monako, Andora i San Marino.

ToNie / opr. ToMa

Fot. PrzeG

Exit mobile version