Propaganda i agenci. O wypaczeniu idei olimpijskiej

O tym jak idea olimpizmu barona Pierre de Coubertina była wypaczana na przestrzeni lat dyskutowali uczestnicy konferencji naukowej „Idea olimpizmu i jej realizacja w XX w. Studium przypadków”, która odbyła się w czwartek w Urban Lab w Lublinie. 

Wystąpienie doktor Moniki Napory z UMCS-u dotyczyło igrzysk w Berlinie z 1936 roku, które do dziś uchodzą za jedne z najbardziej kontrowersyjnych.

– Wówczas po raz pierwszy idea olimpijska została podporządkowane ideologii i propagandzie. W sposób bardzo spektakularny w trakcie organizacji igrzysk wydźwięk propagandowy był bardzo wyraźny i ściśle kontrolowany przez służby specjalne III Rzeszy. Podobnie było po zakończeniu igrzysk.  Film Leni Riefenstahl „Olimpiada” jest efektem prac realizowanych w trakcie igrzysk, ale jego premiera miała miejsce dwa lata później. Te wszystkie elementy spowodowały, iż olimpiada w Berlinie stała się wzorem do wykorzystania w trakcie późniejszych tego typu imprez organizowanych przez państwa totalitarne i autorytarne – wyjaśnia dr Monika Napora.

W czasy Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej przeniosły słuchaczy konferencji dwa kolejne referaty dotyczące igrzysk w Montrealu z roku 1976.

– Przygotowanie polskich olimpijczyków do startu w Kanadzie obejmowało nie tylko treningi sportowe, ale także ich ideologizację – mówił mgr Rafał Juściński z UMCS. – W obecnych czasach, wraz z profesjonalizacją sportu, najważniejszym aspektem są wyniki, ale w tamtych czasach dla władz PRL momentami od wyników sportowych ważniejsza była postawa ideologiczna zawodników. To, że reprezentowali oni państwo niedemokratyczne, sprawiało, że w momencie, kiedy mieli zostać wysłani na olimpiadę, władze oczekiwały, że oprócz przywiezienia jak najwięcej złotych medali, pod względem ideologicznym będą oni wizytówką Polskiej Ludowej. I to nie tylko podczas zawodów, ale też na spotkaniach z Polonią. To, że już od 1989 roku mamy państwo demokratyczne i zawodnicy nie muszą się zgadzać z linią reprezentowaną przez daną partię polityczną, sprawia, że obecnie możemy doświadczać sportu w jego najlepszej postaci.

Władza PRL ściśle kontrolowała wyjazdy obywateli swojego kraju za granicę. Nic więc dziwnego, że w reprezentacji Polski biorącej udział w igrzyskach w Montrealu znaleźli się też tajni agenci.

Dr hab. Andrzej Orzełek z UMCS mówił o tym, czego najbardziej lękały się służby w związku ze startem Polaków w Kanadzie: – Po pierwsze nawiązania przez służby zachodnie współpracy z polskimi sportowcami i działaczami, a także pozostania niektórych sportowców, co byłoby ogromną klęską propagandową. Do Kanady pojechała ekipa polskich kontrwywiadowców z Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Wprowadzono do polskiej ekipy także szereg agentów, którzy mieli na bieżąco raportować, czy jakieś zagrożenie się pojawia. Każdy wypadek, gdy polski sportowiec znikał z wioski olimpijskiej bez zapowiedzi, stawiał na nogi grupę operacyjną.

Jak dodaje dr hab. Andrzej Orzełek, aż 58 członków ekipy olimpijskiej jadącej do Kanady było agentami służb PRL.

Organizatorem konferencji „Idea olimpizmu i jej realizacja w XX w. Studium przypadków” była Lubelska Rada Olimpijska Polskiego Komitetu Olimpijskiego.

JK

Fot. Lubelska Rada Olimpijska PKOl Facebook

 

Exit mobile version