Pełne obłożenie na oddziałach zakaźnych w lubelskich placówkach medycznych. Na szpitalne łóżka trafiają pacjenci głównie z chorobami dróg oddechowych, najczęściej z grypą, covidem czy wirusem RSV.
– Sytuacja jest trudna – mówi kierownik Katedry i Kliniki Chorób Zakaźnych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie profesor Krzysztof Tomasiewicz. – My praktycznie od dłuższego czasu mamy stuprocentowe obłożenie. Ten przekrój pacjentów jest bardzo szeroki, natomiast nie ukrywamy, że dominują pacjenci z zakażeniami wirusowymi dróg oddechowych. Sytuacja jest trochę dziwna, dlatego że mamy pacjentów i z covidem, i z grypą, i z zakażeniem RSV. Obserwujemy, że ta cykliczność, pojawianie się wirusów po sobie, które obserwowaliśmy w ciągu ostatnich kilku czy kilkunastu lat, zostało zaburzone. Mamy teraz mieszankę tych wszystkich wirusów i bez wykonania testów tak naprawdę nikt nie jest w stanie do końca powiedzieć, jaki wirus jest odpowiedzialny za chorobę u danego pacjenta.
CZYTAJ: Nie wrócił ze spaceru z psem. Skrajnie wychłodzonego 20-latka uratowali policjanci
– Pacjentów mamy bardzo dużo, podobnie jak chyba w każdej przychodni lekarza rodzinnego – mówi Marzena Boguń-Hajkowska z przychodni Farmed Stanisław Podgórski w Lublinie. – Najczęściej pacjenci zgłaszają się z objawami układu oddechowego. Tych pacjentów mamy tak średnio od 30 do 40 dziennie. Z czego podejrzewam, że 70-80 procent to są pacjenci z przeziębieniami, z grypą, z zakażeniami covid, czyli z zakażeniami układu oddechowego.
– Od 2-3 tygodni obserwujemy wśród naszych pacjentów znacznie zwiększoną ilość zachorowań na infekcje wirusowe – mówi Beata Dębicka, lekarz specjalista chorób zakaźnych i specjalista epidemiolog ze Szpitala Wojewódzkiego Jana Pawła II w Zamościu. – To prawdopodobnie przyczyna większych kontaktów rodzinnych, które mieliśmy w czasie świąt, które się przekładają na większe grupy spotkań i przekazywanie sobie infekcji.
CZYTAJ: Oczekiwania a rzeczywistość. Czy nowy most rozładował korki w Białej Podlaskiej? [ZDJĘCIA]
– Infekcje w styczniu nie stanowią dla nikogo zaskoczenia, natomiast przez to, że te wirusy zaatakowały jednoczasowo, to na pewno tych infekcji jest dużo więcej i czasami spotykamy pacjentów, którzy wychodzą z jednej infekcji i za chwilę mają kolejną – mówi prof. Krzysztof Tomasiewicz. – To widzimy wśród naszego otoczenia, nawet naszych znajomych, gdzie wydaje się, że już wychodzimy z infekcji, a za chwilę mamy nową infekcję. Myślę, że ta chorobowość, jakby ją policzyć, sumarycznie na pewno będzie większa.
– Najskuteczniejszą bronią przed zakażeniami grypowymi i covid są szczepienia – mówi Marzena Boguń-Hajkowska. – Namawiamy pacjentów w okresie jesiennym, we wrześniu i październiku na szczepienia. Niestety część osób nie chce się szczepić. Na to nie mamy wpływu. W tym roku zaszczepiło się kilka procent osób, podejrzewam że 3-4, także mało.
Teraz już chyba za późno na szczepienie?
– Można to zrobić w każdej chwili – mówi Marzena Boguń-Hajkowska. – Jeśli pacjent zachoruje na przykład na grypę, to zalecamy mu zaszczepienie się po jakimś czasie po przechorowaniu, ponieważ następna fala grypy zawsze nadchodzi w lutym/marcu, więc jeśli pacjent zaszczepi się w chwili obecnej, będzie zabezpieczony przed następną falą.
– Na pewno rozsądnym byłoby nie sprzedawać swoich własnych wirusów, a więc w momencie, kiedy mamy objawy infekcji, nie kontaktować się z innymi osobami – mówi prof. Krzysztof Tomasiewicz. – W domu można stosować maseczki – przecież stosowaliśmy je przez wiele miesięcy i nikomu nic się złego nie stało. Więc warto do tej zasady wrócić, zwłaszcza jeżeli mamy w swoim otoczeniu osoby chore, starsze lub bardzo młode – dzieci. Jeżeli sami nie chcemy, mówiąc nieładnie, złapać tego wirusa czy infekcji, to ograniczmy takie przebywanie w tłumach. Wiem, że to nie jest proste, ale starajmy się jak najmniej przebywać zwłaszcza wśród osób, które wykazują objawy infekcji.
Lekarze przewidują, kolejną falę zachorowań na infekcje drogowe na koniec lutego/początek marca.
InYa/ opr. DySzcz
Fot. archiwum