Prawie o 45 procent wzrosła liczba udzielonych pożyczek gotówkowych w październiku tego roku w stosunku do tego samego okresu w zeszłym roku – wynika z raportu Biura Informacji Kredytowej. Łącznie w tym okresie Polacy pożyczyli ponad miliard 400 tys. złotych. Chęć pożyczania w tym właśnie czasie wielu analityków tłumaczy okresem przedświątecznych wydatków.
– To jest część rynku pożyczkowo-kredytowego – mówi prof. Andrzej Cwynar z Akademii WSEI. – Stopy procentowe utrzymują się w Polsce na relatywnie wysokim poziomie, co się też oczywiście przekłada na relatywnie wysokie oprocentowanie kredytów i pożyczek w tradycyjnych instytucjach pożyczkowych. A przez tradycyjne mam na myśli banki komercyjne. I tu mamy sedno problemu – część konsumentów jest wykluczona z tego tradycyjnego rynku pożyczkowego ze względu na wysokie stopy procentowe. A jednak część konsumentów ma potrzebę wsparcia swojego budżetu domowego środkami zewnętrznymi. Wiemy też z mediów i z różnego rodzaju opracowań, że skala ubóstwa w Polsce się powiększa. To są czasami dramatyczne sytuacje związane z koniecznością trudnego, bolesnego związania końca z końcem. I przynajmniej część konsumentów szuka wtedy ratunku właśnie w tego typu instytucjach.
A jak na problem zadłużania patrzą mieszkańcy Lublina?
– Wydaje mi się, że jest coraz większe ubóstwo w naszym kraju. Coraz więcej płacimy za wszystko, a nasze wynagrodzenia nie wzrastają jakoś ogromnie. Raz – to jest po prostu taka potrzeba, a dwa – może jakiś kryzys finansowy. Bardzo często słyszę o sytuacjach, kiedy ktoś się zadłużył. Jeśli ktoś nie spłaci w jakimś określonym terminie raty, czy dwóch rat, to następuje odsetkowe tsunami, lawinowo to przyrasta.
Czy okres świąteczny w jakiś sposób sprzyja chwilówkom?
– Z pewnością jest tak, że to są takie handlowe żniwa – uważa prof. Andrzej Cwynar. – Wszystkim nam zależy na tym, żeby był to okres szczególny, żeby nam niczego nie zabrakło. Z pewnością skłania to niektórych konsumentów do tego, żeby poluzować trochę swoje zasady budżetowe i wydatkowe w taki sposób, że trochę więcej wydajemy niż poza okresem świątecznym. I potem bardzo często w mediach, czy opracowaniach branżowych słyszymy o tym, że to się kończy boleśnie dla niejednego konsumenta.
Jak zauważają eksperci część osób, chce pokazać innym, że stać ich na wystawne święta.
– To jest też kwestia tego, żeby pokazać, że mamy te pieniądze, a nasza sytuacja sprzed roku się nie zmieniła, mimo że zmieniło się dużo społecznie i gospodarczo – tłumaczy dr hab. Marlena Stradomska z Instytutu Psychiatrii i Neurologii w Warszawie. – Jest to bardzo niebezpieczna tendencja związana z braniem chwilówek, czy zapożyczaniem się w różnych instytucjach, ale i nie tylko. Ze względu na to, że my czasem nie jesteśmy w stanie sobie wyobrazić tego, że te pieniądze trzeba będzie jednak spłacić i nie zawsze to będzie odpowiedni moment, kiedy nadejdzie styczeń, luty czy marzec. I tutaj zaczynana się nasza trudność, dotycząca tego, że rzeczywiście możemy się zadłużać coraz bardziej.
CZYTAJ: To już tradycja. Mieszkańcy lubelskiego osiedla wspólnie ubrali choinkę [ZDJĘCIA]
– Tu znowu dotykamy kwestii pewnych zdrowych zasad konsumenckich, zakupowych czy finansowych. Myślę, że to jest taki okres, że można, a nawet trzeba sobie pozwolić na trochę wyjątkowości. To wszystko kwestia proporcji naszych wyborów świątecznych, tzn. jak one się mają do całego budżetu. Bardzo niedobrze byłoby, gdyby to były dodatkowe wydatki, które ewidentnie są wydatkami ponad stan. To jest po prostu „przejedzenie” tego kapitału, który pożyczamy. I w tym sensie finansowanie, zwłaszcza tych dodatkowych, ponadprzeciętnie dużych przedświątecznych zakupów z kredytów i pożyczek nie uważam za dobre rozwiązanie.
Czy to jest cecha pokazująca w pewien sposób dobroć Polaków?
– Tak, ta gościnność polska to jest piękna cecha. Ale to mogą być zupełnie inne potrawy niż to, co mamy na stołach. Możemy zrobić jakiś prezent przez „do it yourself”, a niekoniecznie kupowanie. Pamiętajmy, jak było ze szlachtą. Szlachta też organizowała piękne, wystawne różnego rodzaju uroczystości, na które zapraszała swoich gości, a tak naprawdę nie było ich na to stać. A można to zrobić mądrze i bez pogrążającej się jeszcze bardziej lawiny problemów finansowych i tego wszystkim życzę – dodaje dr hab. Marlena Stradomska.
Z raportu Biura Informacji Kredytowej, wynika, że klienci zaciągają kredyty gotówkowe na coraz wyższe kwoty, a głównym czynnikiem wzrostu sprzedaży są kredyty na ponad 50 tys. zł.
InYa / opr. LisA
Fot. pexels.com