To była tragiczna noc dla mieszkańców Idalina w powiecie opolskim – w pożarze jednorodzinnego domu zginęło troje dzieci i ojciec. Matce i jednemu synowi udało się uciec przed ogniem. Z żywiołem przez kilka godzin walczyło 70 strażaków z Opola Lubelskiego i Kraśnika oraz z okolicznych jednostek OSP.
Jeszcze w chwili trwających działań strażaków, na miejscu była nasza reporterka.
CZYTAJ: Pożar w miejscowości Idalin. Nie żyją cztery osoby, w tym trójka dzieci [AKTUALIZACJA, ZDJĘCIA]
Ogień pojawił się po północy i postawił na nogi okolicznych mieszkańców. Świadkowie zdarzenia, czyli sąsiedzi, nie słyszeli żadnego wybuchu. Pana Krzysztofa obudził tylko szum.
– Nie wiedziałem co się dzieje. Śnieg wali po oknach czy deszcz? Kiedy uchyliłem roletę to było czerwono. Wybiegłem, ale już było za późno. Nie ma rodziny – dodaje smutno.
Informację o pożarze strażacy otrzymali 23 minuty po północy. Gdy przybyli na miejsce, cały dom stał już w ogniu. W akcji gaśniczej brał udział rzecznik prasowy komendanta powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Opolu Lubelskim st. kpt. Rafał Dobraczyński.
– Strażacy przystąpili do gaszenia sąsiedniego budynku. Samochody, które stały na zewnątrz, wyglądają jak wyglądają. Po stłumieniu ognia przystąpiono do oddymiania pomieszczeń. W wyniku tego zdarzenia śmierć poniosły cztery osoby: troje dzieci i osoba dorosła. Matka z dzieckiem opuściła budynek. W momencie kiedy przyjechałem, te dwie osoby znajdowały się w karetce – relacjonuje strażak.
– Widziałam, jeden dym był – opowiada sąsiadka. – Tragedia się stała. Prawdopodobnie wyskoczył ojciec, ale wrócił po dzieci. Pewnie chciał ratować, ale już nie wyszedł z tego ognia. Ten ogień od razu rozprzestrzenił się na całość.
– Taki jest przekaz z relacji mamy tej rodziny, że razem z ojcem tych dzieciaków i dzieckiem zdołali opuścić miejsce pożaru, bez żadnych obrażeń – mówi zastępca lubelskiego komendanta wojewódzkiego Państwowej Straży Pożarnej st. bryg. Marek Chwalczuk. – Natomiast ojciec później wrócił po trójkę dzieci i niestety nie wyszedł już z tego budynku.
Ogień pochłonął wszystko. Budynek był drewniany z murowaną dobudówką. Cały dom nadaje się do rozbiórki. Strażacy podczas akcji nie zlokalizowali w budynku żadnych czujników dymu.
A co wywołało pożar? O tym mówi st. kpt. Rafał Dobraczyński.
– Przypuszczamy, że pożar spowodowało urządzenie, którym ogrzewany był budynek. Co do konkretów to przyczynę ustalać będzie biegły – podkreśla kpt. Dobraczyński.
Jak wynika z ustaleń śledczych, ofiary pożaru to około 50-letni ojciec i troje dzieci poniżej 15. roku życia.
– Dwie dziewczynki i chłopiec – mówi szefowa Prokuratury Rejonowej w Opolu Lubelskim Marzena Czopek. – Uratować udało się kobiecie i najstarszemu synowi tej rodziny. Ciała zostały zabezpieczone celem przeprowadzenia sekcji zwłok, która została wyznaczona na 16 grudnia. Na miejscu zdarzenia przeprowadzone zostały oględziny z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa, które mają nam odpowiedzieć na pytanie, co było przyczyną tego pożaru.
– Tragedia. W jednej chwili nie ma domu i całej rodziny. Rozleciało się wszystko – mówią poruszeni sąsiedzi.
Matka z najstarszym synem przebywają obecnie u rodziny. Obydwoje zostali objęci opieką psychologa.
CZYTAJ: Lubelska Caritas uruchamia zbiórkę dla pogorzelców z Idalina
Caritas Archidiecezji Lubelskiej prowadzi zbiórkę pieniężną na pomoc pogorzelcom z Idalina. Celem zbiórki jest wsparcie rodziny w najtrudniejszych chwilach ich życia. Pomoc materialna potrzebna jest na zapewnienie tymczasowego schronienia, podstawowych środków do życia oraz odbudowę tego, co zostało zniszczone.
Wpłat można dokonywać na konto Caritas Archidiecezji Lubelskiej: 46 1240 1503 1111 0000 1752 8351 z dopiskiem: „Pomoc dla rodziny z Idalina” lub za pośrednictwem PayU: Formularz wpłaty
ZAlew / opr. PrzeG
Fot. KP PSP Opole Lubelskie / Agata Zalewska