Janusz Lewandowski: Opłaci się mieć komisarza ds. budżetu

20241107 142631 2024 11 08 174946

Po 20 latach od wejścia do Unii Europejskiej, Polska jest na najlepszej drodze, by odzyskać pozycję w kluczowej kwestii decydowania o finansach. Wygląda na to, że decyzja Parlamentu Europejskiego na posiedzeniu plenarnym w Strasburgu w końcu listopada będzie formalnością, i Polak, Piotr Serafin zostanie komisarzem do spraw budżetu.

Z jego godnym poprzednikiem trzy kadencje wstecz był Janusz Lewandowski, z którym rozmawiał w Brukseli Jacek Bieniaszkiewicz:

Czy uważa się pan za kogoś w rodzaju ojca chrzestnego tego sukcesu Piotra Serafina?

– Od początku Polski w Unii Europejskiej stawialiśmy na budżet, czyli na fundusze, które były nam bardzo potrzebne – mówi Janusz Lewandowski. – Wkraczając do Parlamentu Europejskiego, zostałem szefem Komisji Budżetowej, nie mając pojęcia o budżecie europejskim. Uczyłem się tego po nocach. To była dobra odskocznia do tego, żeby później być komisarzem do spraw budżetu i projektować istotne dla Polski wieloletnie ramy na lata 2014-2020, gdzie pobiliśmy rekord finansowania naszego kraju. Zresztą było to pożytkowane nawet w 2023 roku, kiedy notable PiS-u otwierali na przykład tunel na Zakopiance i tunel dla Świnoujścia. To ciągle były jeszcze nasze pieniądze. Tak, że opłaciło się mieć komisarza ds. budżetu. Teoretycznie czuwa on nad dobrem całej Unii, ale jednocześnie jakaś wrażliwość krajowa pozostaje. I mamy powtórkę z tej historii. Znowu będziemy mieli komisarza ds. budżetu i tak się składa, że w przyszłym roku rozstrzygać się będzie przyszłość finansów europejskich. Czyli to jest takie trochę powtórzenie manewru z dawnych lat. Moim zdaniem to są rozsądne wybory z punktu widzenia polskiej racji stanu.

CZYTAJ: Unijne pieniądze na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną

Na ile polski komisarz, nawet komisarz ds. budżetu, czyli podległy praktycznie bezpośrednio przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, będzie mógł wpływać na to, jakie kwoty w przyszłości dostanie Polska? Przecież to nie jego kompetencje i decyzje, nawet jeżeli z jego strony będą płynęły zachęty.

– Jednak ma on głos decydujący w projektowaniu tzw. wieloletnich ram finansowych. Będą one na lata po 2027 roku – odpowiada Janusz Lewandowski. – Wcześniej musi się użerać z innymi komisarzami, którzy mają własne poglądy na tą sprawę. Musi konsultować to bardzo mocno z Parlamentem Europejskim, a także z ciałem, które reprezentuje samorządy europejskie, czyli objechać wszystkie stolice, tak jak to robiłem. I później położyć na stole – po uzgodnieniu wewnątrz Komisji – projekt, który mówi, jak będą wyglądały finanse europejskie po roku 2027. Mam nadzieje, że Piotr Serafin sobie z tym poradzi, niezależnie od tego, że ma dbać o interes całej Unii. Doskonale wie, że dla Polski najważniejsza jest polityka spójności, niektóre fundusze rolnicze. Ma doskonałe rozeznanie, co tak naprawdę dla Polski jest najistotniejsze.

Z drugiej strony wczoraj (07.11) podczas wysłuchania przed połączonymi komisjami wskazywał, że priorytetem absolutnym jest kwestia obronności, Przypomniał, że już prawie tysiąc dni toczy się wojna w Ukrainie. Czy w związku z tym inne priorytety – jak konkurencyjność, spójność, rolnictwo – nie zejdą na dalszy plan?

– Inne priorytety pozostają priorytetami, zachowują swoją wagę – uważa Janusz Lewandowski. – Tylko za sprawą Putina stało się coś niezwykłego. Przez 20 lat byłem przekonany, że uczestniczę w projekcie na wskroś pokojowym, pacyfistycznym, że to wszystko dzieje się pod parasolem bezpieczeństwa NATO, czyli przede wszystkim Stanów Zjednoczonych. Teraz po drugiej stronie Atlantyku mamy nieprzewidywalnego prezydenta Trumpa, a także wojnę, która wróciła na nasz kontynent i nieuchronnie rodzi się coś, co nazywamy „Unią Obronną”, czyli na razie mocniejsze finansowanie przemysłów zbrojeniowych, ale w przyszłości również synergię pomiędzy armiami UE. Jeśli je się zliczy i zaczną wszystkie współdziałać, jest to duża potęga, która przewyższa potencjał Rosji.

Ale były już pomysły, żeby stworzyć siły zbrojne Unii Europejskiej…

– I to nawet już w latach 50. XX wieku. Zresztą Francuzi tego próbowali, ale oni sami to później odrzucili. Natomiast odkąd jasny stał się imperializm Putina, to, że siłą stara się zmieniać granice Europy, że kompletnie zawodne są miękkie instytucje, które miały bronić powojennego ładu, takie jak OBWE czy ONZ, wiemy, że tylko twarda siła odstraszania może zapobiec siłowemu zmienianiu europejskich granic. Musimy wyciągnąć z tego wnioski. PKB Unii Europejskiej to dziesięciokrotność PKB Rosji. Jeżeli zacznie się to przekładać na potencjał zbrojeniowy, będziemy mieli dostateczną siłę odstraszania. A chodzi właśnie o to, żeby nie prowadzić wojny, ale jej zapobiec. Ale to jest naprawdę wyścig z czasem – stwierdza Janusz Lewandowski.

W czwartek (07.11) Piotr Serafin powiedział, że zdaje sobie sprawę, iż w łonie kolegium komisarzy nie będzie miał zbyt wielu przyjaciół, a na pewni nie będzie miał fanów. Czy to oznacza, że w realizacji swoich projektów nie będzie mógł na nikogo liczyć?

– Popularny nie będzie, bo wszyscy będą chcieli więcej, a on będzie bardzo często mówił „nie”. Ale z drugiej strony wszyscy w jakiś sposób muszą ubiegać się o jego względy, a szczególnie ci komisarze, którzy są w tej chwili najbardziej w potrzebie, zwłaszcza wspaniały komisarz ds. obrony, były premier Litwy Andrius Kubilius. Wiemy, że w tej chwili budżety militarne Unii Europejskiej są skromne. On będzie zabiegał o więcej. I Piotr Serafin będzie starał się zapewnić więcej. Taka będzie jego rola. Je też miałem taką rolę, że mówiłem „nie, nie, nie”, ale wybiórczo powiedziałem „tak”. Bowiem chodziło o priorytety. Były one wtedy trochę inne: walka z kryzysem finansowym, zwiększenie konkurencyjności gospodarki europejskiej. Teraz bezpieczeństwo jest najbardziej pożądanym darem, jaki politycy mogą ofiarować obywatelom – dodaje Janusz Lewandowski.

JB / opr. AnKoś / ToMa

Fot. Jacek Bieniaszkiewicz

Exit mobile version