– Nikt nie zatrzyma Putina rozmowami telefonicznymi; one nie zastąpią wsparcia całego Zachodu dla Ukrainy – ocenił w niedzielę (17.11) premier Donald Tusk (na zdj.), nawiązując do telefonicznej rozmowy Olafa Scholza z Władimirem Putinem.
CZYTAJ: Minister Sikorski: To w Warszawie będą prowadzone najważniejsze rozmowy o wojnie w Ukrainie
W piątek (15.11) kanclerz Niemiec Olaf Scholz rozmawiał telefonicznie z Władimirem Putinem, po raz pierwszy od prawie dwóch lat. Według jego własnych oświadczeń, wezwał rosyjskiego prezydenta do „wycofania swoich wojsk” i wykazania gotowości do negocjacji z Ukrainą. Zachowanie kanclerza Niemiec spotkało się jednakże z krytyką. Zdaniem czołowego polityka opozycyjnej chadecji Juergena Hardta Putin „odbierze fakt, że Scholz zadzwonił do niego raczej jako oznakę słabości, a nie siły”.
CZYTAJ: Ukraina: rosyjskie rakiety trafiły w cele w rejonach przy granicy z Polską [ZDJĘCIA, AKTUALIZACJA]
W niedzielę do sprawy odniósł się premier Donald Tusk, oceniając, że „nikt nie zatrzyma wojny telefonami”. – Atak z ostatniej nocy, jeden z największych w tej wojnie, udowodnił, że telefoniczna dyplomacja nie zastąpi prawdziwego wsparcia całego Zachodu dla Ukrainy – przekazał na platformie X. – Następne tygodnie będą decydujące, nie tylko dla wojny, a także dla naszej przyszłości – ocenił premier.
W nocy z soboty na niedzielę w godzinach porannych Rosja zaatakowała Ukrainę z użyciem rakiet balistycznych i manewrujących oraz dronów. Pociski zostały wystrzelone przez lotnictwo, a także z okrętów marynarki wojennej na Morzu Czarnym. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski oświadczył w niedzielę rano, że w ataku Rosjanie użyli 120 rakiet i 90 dronów, a celem była infrastruktura energetyczna.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum