Legalna imigracja zarobkowa może pomóc w wypełnieniu rosnących luk kadrowych na polskim rynku pracy – mówili dziś pracodawcy i związkowcy w cyklicznym programie „Razem czy osobno” w Polskim Radiu Lublin.
W najbliższej dekadzie demografia wymusi znalezienie ponad 2 milionów pracowników – podał Polski Instytut Ekonomiczny. ZUS szacuje potrzeby imigracyjne nawet na ponad 2,5 miliona osób.
– Problemu nie rozwiążą pracownicy z Ukrainy – uważa Grzegorz Jadwiżuk z Rady Wojewódzkiej OPZZ. – Jeśli chodzi o województwo lubelskie, tutaj ostatnimi laty było wydawanych bardzo dużo zezwoleń na pracę. Natomiast rynek pracy u nas nie został zaspokojony tymi ludźmi, bo oni byli tutaj tylko przejazdem.
W przypadku osób z innych krajów wybór Polski jako miejsca emigracji zarobkowej powinien być ich suwerenną decyzją – wskazuje Paweł Janowski, reprezentujący Zarząd Regionu Solidarności.
– Kluczowym elementem jest to, czy oni będą chcieli do nas przyjechać, czy – podkreślam – będą przywożeni. Bo jeżeli oni będą przyjeżdżać – czy to będą Hindusi, czy Afrykańczycy – i się zasymilują, to przecież nie ma problemu. Polacy są bardzo otwartym narodem – mówi Janowski.
Jak dotąd imigrantów zarobkowych przybywa około 60 tysięcy rocznie. Natomiast zdaniem Zbigniewa Rymszy z Pracodawców Lubelszczyzny „Lewiatan” zapominamy o niewykorzystanym potencjale osób biernych zawodowo, w tym zwłaszcza seniorów.
– Porównując odsetek osób, które pracują w populacji 55 plus, w takiej Norwegii aktywność tych osób jest dwa razy wyższa niż w Polsce – wskazuje Rymsza.
Już tylko aktywizacja dziś biernych zawodowo różnych grup wiekowych o pięć punktów procentowych zwiększyłaby liczbę osób na ryku pracy o milion, wylicza Polski Instytut Ekonomiczny. Dziś jest na poziomie 80 procent. W Unii wyprzedza nas 18 krajów.
JB / opr. WM
Fot. PrzeG