Wały wciąż trzymają. Fala kulminacyjna na Odrze [ZDJĘCIA]

mid 24919032 2024 09 20 172852

Fala powodziowa na Odrze cały czas się przesuwa. We Wrocławiu poziom rzeki się nieznacznie obniżył, ale są miejscowości, które z obawami patrzą na Odrę.

Czoło fali powodziowej dotarło do Brzegu Dolnego na Dolnym Śląsku. Tam poziom Odry wynosi prawie 9,5 metra. Mieszkańcy miasta pomagają umacniać wały przeciwpowodziowe. Przy pracy wspominają powódź tysiąclecia z 1997 roku. – Wały na razie się trzymają. W 1997 roku cały Rynek i sąsiednie ulice były pozalewane. Woda zalała całe partery. Teraz jeżeli jest komuś potrzebna pomoc, to ludzie na tyle, ile mogą pomagają innym. Bo nie zostawi się człowieka bez pomocy.

CZYTAJ: Kolejny dzień walki z powodzią. Fala kulminacyjna w Brzegu Dolnym

Natomiast w centrum Wrocławia woda w rzekach nieco opadła, choć nadal utrzymuje się na poziomie wyższym od stanów alarmowych. Według pomiarów Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej poziom wody w stolicy Dolnego Śląska obniżył się o 10 centymetrów.

W zabytkowej części miasta, nad Odrą, w okolicy Ostrowa Tumskiego  i Wyspy Słodowej ludzie spacerują wzdłuż brzegu. Niektóre miejsca są zabezpieczone workami z piaskiem: – Jest dużo spokojniej niż w 1997 roku. Wtedy tutaj się już przelewało. Jest spokojnie, tylko boję się o wały, tym bardziej, że fala powodziowa ma trwać jeszcze kilka dni. W 1997 roku pracowałam w Rynku – tutaj była masakra. Myślę, że teraz wszystko chyba będzie OK.

Stan klęski żywiołowej będzie rozszerzony na kolejne powiaty województwa dolnośląskiego. Tak wynika z projektu rozporządzenia opublikowanego na stronach resortu spraw wewnętrznych. Dotyczyć to będzie powiatów bolesławieckiego, jaworskiego, legnickiego i złotoryjskiego.

CZYTAJ: Szef IMGW: w piątek we Wrocławiu będą pierwsze spadki poziomu wody

W sobotę (21.09) wojewodowie mają przedstawić premierowi pierwszy wstępny raport na temat strat po powodzi. Straty w infrastrukturze drogowej są szacowane na ponad 125 milionów złotych, a na kolei na ponad 150 milionów złotych.

Minister infrastruktury Dariusz Klimczak mówił w Polskim Radiu, że straty będą na pewno większe niż wstępne szacunki: – Szczególnie na kolei. Jest wiele miejsc, których jeszcze nie można zdiagnozować, w jaki sposób je odbudować, a co za tym idzie, ile ta odbudowa będzie kosztować. W czwartek (19.09) widziałem tory w Kłodzku, które były skręcone jak sprężyna. Pierwszy raz widziałem takie zniszczenia, w wyniku których tory były postawione pionowo jak płot.

Powódź zniszczyła także wiele mostów. W 11 miejscach są budowane przeprawy tymczasowe. Woda zniszczyła bądź uszkodziła około tysiąca kilometrów dróg lokalnych.

Unijne kraje otrzymają na początek 10 miliardów euro na walkę ze skutkami powodzi. Zadeklarowała to we Wrocławiu przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Środki będą pochodzić z Funduszu Spójności, a kolejne w dalszej perspektywie z Funduszu Solidarności. Według szefa Kancelarii Premiera Jana Grabca Polska w pierwszym kroku otrzyma ze wspomnianego Funduszu Spójności 5 miliardów euro.

Ursula von der Leyen wyjaśniła, że wsparcie z Funduszu Solidarności będzie mogło zostać wykorzystane na odbudowę zniszczonej infrastruktury: – Chodzi tu na przykład o drogi, autostrady, linie kolejowe czy mosty. Choć myślę, że nie będzie to wystarczające wsparcie ze względu na rozmiar szkód. Stąd w toku rozmów pojawił się również Fundusz Spójności.

Środki z tego drugiego funduszu będą mogły zostać wykorzystane dość swobodnie według najpilniejszych potrzeb.

Premier Donald Tusk powiedział, że każdy z poszkodowanych krajów musi też przedstawić Komisji Europejskiej plan odbudowy: –  Będą to plany odbudowy w różnym wymiarze, bowiem wiadomo, że nasze kraje są w różnym stopniu dotknięte powodzią.

Na razie nie wiadomo jeszcze dokładnie, kiedy unijne środki trafią do poszkodowanych państw.

JZoń / IAR / opr. ToMa

Fot. PAP/Krzysztof Ćwik / PAP/Maciej Kulczyński

Exit mobile version