„Sytuacja jest dramatyczna”. Śmigłowce ewakuują ludność z Kotliny Kłodzkiej [ZDJĘCIA, WIDEO, AKTUALIZACJA]

mid 24915385 2024 09 15 161515

– W Kotlinie Kłodzkiej i Stroniu Śląskim śmigłowce ewakuują ludność, bo inny sposób ewakuacji jest w tej chwili niemożliwy – powiedział w niedzielę (15.09) wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Jak dodał, w wielu miejscach niemożliwe jest użycie transporterów.

Komendant główny PSP: przygotowujemy się na znacznie gorszą sytuację

– Z Czech docierają informacje, że poziom wody rośnie, dlatego straż pożarna przygotowuje się na jeszcze trudniejszą sytuację – powiedział w niedzielę (16.09) podczas konferencji w Katowicach komendant główny PSP Mariusz Feltynowski. Jak dodał, priorytetem jest ewakuacja ludzi.

– Podczas ostatniej doby straż pożarna brała udział w ok. 7,5 tys. interwencji, głównie na terenie czterech województw: opolskiego, dolnośląskiego, śląskiego i małopolskiego. W akcjach użyto ok. 10 tys. pojazdów PSP oraz ochotniczych straży pożarnych. W działaniach zaangażowanych było prawie 45 tys. druhów ochotników oraz strażaków Państwowej Straży Pożarnej – poinformował w niedzielę w Katowicach komendant główny PSP Mariusz Feltynowski.

Jak dodał, do akcji na terenach objętych powodziami i zagrożonych zalaniem skierowane zostały jednostki straży z dziesięciu niedotkniętych klęską województw.- “W Sieradzu jest zlokalizowana doraźna baza, skąd są dysponowane siły i środki ratownicze. Z trzech z pięciu szkół (pożarniczych – PAP), które posiadamy został uruchomiony odwód operacyjny. To prawie tysiąc młodych osób, które są do dyspozycji – wskazał.

Jak poinformował komendant główny straży pożarnej, prognozy są bardzo dynamiczne. – Codziennie rozmawiam ze swoim odpowiednikiem z Republiki Czeskiej. Dzień wcześniej mówił, że przyrosty na zbiornikach są małe, porównywalne do 2002 r. Kilka minut przed konferencją zadzwonił. Stwierdził, że być może będzie to powódź dwudziestolecia. Dlatego przygotowujemy się na znacznie gorszą sytuację – zaznaczył Feltynowski.

Komendant podkreślił, że priorytetem jest ratowanie ludności. – Najważniejsze, żeby ewakuować osoby – każdym możliwym środkiem transportu, helikopterami, ciężkim sprzętem pływającym. Współpracujemy z TOPR i WOPR. Wczoraj bez pomocy WOPR z Nysy, naszymi siłami, mimo że mamy grupy specjalistyczne, być może nie udałoby się ewakuować siedmioosobowej rodziny z samochodu – powiedział.

Sytuacja w Nysie coraz gorsza. Zalewane są kolejne ulice

Sytuacja w Nysie znacząco się pogarsza. Zalaniu ulegają kolejne ulice i domy. Jak poinformowały Wody Polskie, zwiększony zostanie zrzut wody z Jeziora Nyskiego z obecnych 600 do 1000 metrów sześciennych na sekundę.

Burmistrz Nysy Kordian Kolbiarz powiedział, że zagraża to miastu kolejną falą powodziową: – Sytuacja jest dwa razy gorsza niż ta, która była zapowiadana jeszcze parę godzin temu. Bo jeszcze świeżo po spotkaniu z sztabu kryzysowego z udziałem ministra (spraw wewnętrznych i administracji) Tomasza Siemoniaka była mowa, że 600 metrów to jest wielkość, jaka będzie utrzymana. Czyli – mówiąc obrazowo – woda spuszczana z Jeziora Nyskiego będzie się mieściła w korycie rzeki. Natomiast zrzut prawie dwukrotnie większy oznacza, że tej wody będzie tyle, iż ona się najprawdopodobniej w korycie rzeki nie utrzyma. Czyli jest duże ryzyko, że woda zrobi spustoszenie w Nysie.

W mediach społecznościowych burmistrz Nysy zaapelował do mieszkańców o samoewakuację lub przeniesienie się na wyższe piętra. Jak przekazuje w krótkich komunikatach, generalnie bezpiecznie jest „za rzeką”, Należy spakować dokumenty, dowody osobiste, klucze, leki, odzież na zmianę na 48 godzin, przekąski i wodę, ładowarkę do telefonu. Można wziąć również koc.

Pogarsza się sytuacja powodziowa w Jeleniej Górze

– Pogarsza się sytuacja powodziowa w Jeleniej Górze – informuje specjalny wysłannik Polskiego Radia do tego miasta Olaf Ważyński. Jak mówił w audycji specjalnej Polskiego Radia, woda przelewa się przez ważne zapory na zbiornikach retencyjnych: – Nikt już nie ma wątpliwości, że sytuacja wygląda gorzej niż 27 lat temu podczas powodzi tysiąclecia. Zalane są nie tylko te miejsca, co wówczas, ale także wiele innych. Woda przelała się przez czoło zapór na zbiornikach przeciwpowodziowych w Cieplicach i Sobieszowie na rzekach Kamiennej i Wrzosówce.  

Sytuacja mieszkańców jest tragiczna

– Sytuacja mieszkańców niżej położonych zabudowań Bystrzycy Kłodzkiej, a szczególnie małych miejscowości w okolicach tego miast jest tragiczna – mówią mieszkańcy Bystrzycy Kłodzkiej. Burmistrz tego miasta i gminy Renata Surma apeluje o przyjście z pomocą mieszkańcom miejscowości Wilkanów i Pławnica.

Bystrzyca Kłodzka to miejscowość położona na południu Kotliny Kłodzkiej, blisko granicy z Czechami. Przepływa przez nią Nyska Kłodzka, która zalała cześć miasta. Wezbrane wody odcięły od świata też dwie małe miejscowość położone w sąsiedztwie Bystrzycy – Wilkanów i Pławnicę.

Z kolei do Bystrzycy można dojechać jeszcze tylko jedną drogą (DW 388), przez Polanicę-Zdrój. Nieprzejezdne z powodu zalania są fragmenty drogi krajowej nr 33 w stronę Kłodzka i w przeciwną stronę – do granicy z Czechami.

Mieszkańcy miast, z którymi rozmawiała PAP zwracają uwagę na „tragiczną sytuację” osób, które mieszkają w niżej położonych domach oraz mieszkańców miejscowości Wilkanów i Pławnica.

– Górne miasto nie zostało zalane. Jesteśmy w o wiele lepszej sytuacji niż ludzie którzy mieszkają na dole – powiedziała PAP jedna z mieszkanek Bystrzycy. Mówiąc o problemach, z jakim musi się borykać wskazał na brak wody pitnej oraz przerwy w dostawach prądu. – Ale to nie jest poważny problem, bo wszystkie sklepy działają, więc wodę można kupić – powiedziała. W Bystrzycy jest też problem z zasięgiem telefonii komórkowej.

Burmistrz Bystrzycy Kłodzkiej Renata Surma pytana o sytuację powodziową w mieście powiedziała, że jest „fatalna”. – Dziś mamy mnóstwo zgłoszeń o zalanych budynkach. Mieliśmy taką sytuację, że nie udało się dojechać z pomocą do miejscowości Pławnica, gdzie zginęły zwierzęta. Proszę o ewakuację ludzi, ale są takie miejsca, gdzie już nie możemy dojechać – powiedziała burmistrz.

Surma podkreśliła, że wielokrotnie zwracała się z apelem do mieszkańców o ewakuację, ale cześć z nich nie posłuchała. – Musiałam podjąć już dramatyczne decyzje dla mnie – czy wybierać życie samotnej osoby, czy narażać pięciu chłopaków, którzy mieli tam pojechać, na niebezpieczeństwo – mówiła wyraźnie poruszona burmistrz.

Pytana o największe potrzeby powiedziała, że to okaże się dopiero po tym, jak opadnie woda. – W tej chwili nie mamy wody pitnej w Międzygórzu i Wilkanowie. Do Wilkanowa nie da się dojechać. Do Pławnicy tylko autami terenowymi i tak dowożona jest tam żywność i woda. Wilkanów, w którym mieszka 40 osób, jest całkowicie odcięty – powiedziała burmistrz. Dodała, że potrzebuje ciężkiego sprzętu, którym można by dostarczać żywność i wodę mieszkańcom dwóch odciętych od świata miejscowości.

W Bystrzycy Kłodzkiej zalane są dolne części miasta, położone wzdłuż Nysy Kłodzkiej, a w gminie wiele gospodarstw, które zostały zalane przez wody opadowe oraz rzeczne.

Śmigłowce ewakuują ludność z Kotliny Kłodzkiej

– Najtrudniejsza sytuacja na ten moment jest w województwie dolnośląskim i opolskim. Kotlina Kłodzka, Stronie Śląskie to miejsca, które wymagają największego wsparcia. Uruchomione są wszystkie siły i środki, zarówno straży pożarnej, policji, jak i wojska. Uruchomione są śmigłowce, które ewakuują ludność z Kotliny Kłodzkiej, Stronia Śląskiego. Inny sposób ewakuacji jest na ten moment niemożliwy. Doszło do zerwania mostów, trudnych momentów w ochronie tamy czy wałów – powiedział podczas briefingu w Katowicach Władysław Kosiniak-Kamysz.

Jak wskazał Kosiniak-Kamysz, nie zawsze można użyć pływających transporterów samobieżnych, bo nurt wody na to nie pozwala. – Tak więc środki lotnicze – zarówno wojskowe, jak i policyjne, TOPR są dzisiaj kierowane do ewakuowania ludności – dodał.

Jak przekazał minister obrony, w rejon dotknięty powodzią zmierzają kolejne jednostki wojskowe. “Wszędzie tam, gdzie wojewodowie wystąpili, tak jak wojewoda opolska, z zapotrzebowaniem na kolejne jednostki, żołnierze będą do dyspozycji.

CZYTAJ: Woda atakuje. Zerwany most i pęknięta tama, poderwano śmigłowce [WIDEO, AKTUALIZACJA]

– Po raz kolejny zwracamy się o stosowanie się do komunikatów i poleceń służb mundurowych – zaapelował wicepremier.

CZYTAJ: Ulewy w Europie! Dramatyczna sytuacji w Austrii

Wiceszef rządu zadeklarował, że wszystkie szkody infrastrukturalne, w tym przerwane połączenia będą możliwie szybko usuwane. – Będziemy odtwarzać jak najszybciej, jak to jest możliwe. Wszystkie przeprawy mostowe, szlaki drogowe, kolejowe będziemy udrażniać jak najszybciej – powiedział.

Jak wskazał Kosiniak-Kamysz, priorytetem jest jednak ochrona życia i zdrowia ludności. – Wszystkim służbom odpowiednie polecenia zostały wydane. Akcje na terenach koordynują wojewodowie. Prośba do samorządowców o zgłaszanie zapotrzebowania, czy to na użycie wojska, czy innych jednostek do wojewodów, żebyśmy szybko mogli podejmować decyzje. Będę uruchamiał jednostki, które będą się przemieszczać się w stronę Dolnego Śląska i Opolszczyzny – zapowiedział.

Burmistrz Kłodzka: zostały nam tylko działania ratunkowe

Po przerwaniu tamy w Stroniu Śląskiem spiętrzona fala powodziowa przechodzi przez rzekę Białą Lądecką i wpada do Nysy Kłodzkiej, której poziom w Kłodzku gwałtownie się podniósł. Woda podnosi się w kolejnych miejsca mocno zalanego miasta. – Pozostały nam jedynie działania ratunkowe – powiedział burmistrz Kłodzka Michał Piszko. W Kłodzku nie ma wody w kranach.

Według relacji burmistrza Kłodzka sytuacja w Kłodzku jest „dramatyczna”. – Woda przelała się przez wały na ulicy Malczewskiego. Tam jest już ponad 1,5 metra wody. Mieszkańcy, którzy dziś w nocy nie chcieli się ewakuować, są na drugim-trzecim piętrze budynków. Woda wlewa się i zalewa poszczególne części miasta – powiedział burmistrz. W mieście są miejscami nawet 2 metry wody, a wodowskaz na Nysie Kłodzkiej w Kłodzku wskazuje 684 cm.

Do pomocy ludziom przebywającym w zalanych budynkach używane są łodzie 22. Batalionu Piechoty Górskiej. – Żołnierze będą pływać na Wyspę Piasek i ulicę Malczewskiego i podejmować te osoby, które zgodzą się na ewakuację, a tym osobom, które się nie zgodzą, będziemy dostarczać aprowizację – powiedział burmistrz.

CZYTAJ: Burzowo w regionie. Miejscami może spać grad

Dodał, że cały ciężki sprzęt, który był do tej pory używany w Kłodzku został przekazany do Lądka-Zdrój i Stronia Śląskiego. Przez te miejscowości przepływa Biała Lądecka.

Piszko powiedział, że w Kłodzku pozostaje „tylko akcja ratunkowa”. – To dostarczanie wody i żywności mieszkańcom – mówił.

Burmistrz poinformował, że w Kłodzku nie ma wody w kranach, a najprawdopodobniej za trzy-cztery godziny zostanie odcięty również gaz. – W gazowni jest z problem z nawanianiem gazu; on nie może płynąc do dostawców nie mając tego nawaniania – tłumaczył burmistrz.

O przerwaniu tamy w Stroniu Śląskim IMGW poinformowało po godzinie 13.00. Rzecznik prasowy IMGW Grzegorz Walijewski powiedział, że to prawdopodobnie wał boczny został uszkodzony i przerwany, który jest w przedniej części tego urządzenia. Wskazał, że woda wlewa się do Stronia Śląskiego. – To już nie jest dramat, to jest tragedia – podkreślił.

RL / PAP / opr. ToMa

Fot. PAP/Maciej Kulczyński

Exit mobile version