Lingwiści, psychologowie czy informatycy mogą dołączyć do służby w Wojskach Specjalnych. Kandydaci są wybierani spośród uczestników szkolenia „Komandosi Generacji Zet”. Aktualnie około 140 osób bierze udział w szkoleniach spadochronowo-rozpoznawczych w Radawcu.
Problem kadrowy w służbach specjalnych
– Służby specjalne, z którymi współpracujemy, mają duży problem kadrowy – mówi Filip Walczak ze Związku Polskich Spadochroniarzy. – Poszukują specjalistów z różnych dziedzin, którzy mogą realizować misje, czy to psychologiczne, czy specjalistyczne, w zakresie nowych technologii. Dostarczamy im wstępnie przebranych kandydatów. Odwiedzają nas oficerowie Agencji Wywiadu. Są u nas również obecni oficerowie kontrwywiadu. Przyjeżdża jednostka wojskowa GROM, inne jednostki specjalne. Mogę tylko powiedzieć, że w tym roku po projekcie ze 140 osób 10 już dostało propozycje i jest w trakcie rekrutacji do wyżej wymienionych podmiotów bezpieczeństwa.
CZYTAJ: Chełmska kraina bagien ewenementem w skali kraju [ZDJĘCIA]
– Myślę, że emocje dopiero przed nami – mówi uczestnik szkolenia, Mateusz 123. – Przyjdą, gdy będziemy siedzieli na krawędzi samolotu. Moim celem życiowym jest służba w służbach specjalnych. Chciałbym dostać się do jednostki 3940. Myślę, że służba tam jest spełnieniem marzeń każdego żołnierza bądź ochotnika.
– To są osoby, które są kandydatami do takiej służby – wyjaśnia Filip Walczak. – Po ukończeniu tego szkolenia, gdzie weryfikujemy ich zdolność do podejmowania racjonalnego ryzyka, te osoby mają szansę na aplikowanie do tych służb.
„Dla ludzi z pasją”
– Spadochroniarstwo jest dla ludzi myślących, dla ludzi z pasją – zaznacza Paweł Gawliński (1;15), instruktor spadochronowy. -Spadochroniarstwo uczy pokory. Przede wszystkim liczy się umiejętność zaangażowania, słuchania, dyscypliny, oceny sytuacji, kontrola. Musimy kontrolować życie tu na ziemi. Tak samo i na górze – też musimy skontrolować sytuację, żeby w odpowiednim momencie podjąć jak najlepszą dla nas decyzję.
Czy jest dreszczyk emocji przed pierwszym wejściem na pokład samolotu i skokiem?
– Ubiegłej nocy fazy REM było zero – przyznaje uczestnik 122. – Myślę, że z tyłu głowy jakiś dreszczyk jest, nie ma co ukrywać, bo człowiek myśli. Ale trzeba to zwalczać, bo to strach, który trzeba pokonać w głębi głowy. Wszystko jest do ugryzienia. Jest cel i trzeba go zrealizować.
Ogromne możliwości rozwoju
– To jest bardzo trudna służba – podkreśla Filip Walczak. – Wymaga wielu poświęceń i trzeba liczyć się z tym, że nie do końca życie rodzinne czy życie prywatne będzie na pierwszym miejscu. Natomiast taka służba daje niesamowite możliwości rozwoju. Człowiek pracuje z technologiami, które dopiero za 10-15 lat wejdą do użycia cywilnego. Dlatego taki młody, wykształcony człowiek, jeżeli tam pójdzie na stanowiska specjalistyczne, np. informatyka, będzie funkcjonował w infrastrukturze, która za 10-15 lat, kiedy on będzie odchodził do cywila, będzie dopiero wchodziła do cywilnego użycia. Mapy satelitarne – kiedyś nie do pomyślenia. Wojsko dysponowało nimi przez kilkanaście lat, dopiero później cywile zaczęli tego używać. Telefonia komórkowa, nowoczesne techniki skanowania, nowoczesne techniki przekazywania informacji. Dzisiaj młody człowiek może pójść do służb specjalnych czy sił specjalnych funkcjonować w tym systemie, uczyć się od najlepszych, np. w Stanach Zjednoczonych, a następnie po zakończeniu kariery może wykorzystać to w przyszłym życiu cywilnym.
Szkolenie „Komandosi Generacji Zet” jest współfinansowane przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Zgłosić się do projektu można na stronie mswzps.pl.
InYa / opr. WM
Fot. Związek Polskich Spadochroniarzy / nadesłane