Fala kulminacyjna na Odrze przesuwa się, przechodząc przez kolejne miejscowości. Brzegi są umocnione, ale nigdy nie ma pewności czy nie wydarzy się nic nieprzewidzianego.
Niebezpieczna sytuacja powstała w niedzielę (22.09) przed północą w okolicy przepompowni w Brodach w województwie lubuskim. W tym miejscu doszło do awarii śluzy, która znajduje się kilkaset metrów od koryta Odry. Niespodziewanie woda z tej rzeki zaczęła przedostawać się do zlewni, a kanałami dotarła do Brodów.
– Zagrożone były też Bródki – mówi młodszy brygadier Arkadiusz Kaniak, rzecznik lubuskich strażaków. – Okazało się, że mamy niewiele czasu, żeby ratować miejscowość. Należało podjąć działania, które zaczopowałyby powstałą wyrwę. Bardzo silny nurt uniemożliwił standardowe pokrycie tej dziury. Kiedy wrzucaliśmy tam worki z piachem, nurt bardzo szybko je porywał. Musieliśmy zbudować specjalną kratownicę z drewna, dzięki której, wrzucając duże big bagi, mieliśmy pewność, że nurt rzeczny ich nie porwie.
Big bagi zrzucane były ze śmigłowców, a akcję przeprowadziło wojsko. Dzięki temu, po 7 godzinach akcji, Brody zostały uratowane. Nie trzeba było przeprowadzać ewakuacji.
Uczniowie z zalanego przez powódź Kłodzka wyjechali na wypoczynek nad Bałtyk. To element dbania o zdrowie psychiczne najmłodszych. W samym Kłodzku woda zniszczyła liczne ulice i kamienice.
CZYTAJ: IMGW: stan alarmowy przekroczony na 25 stacjach
Miasto odwiedził wysłannik Polskiego Radia Maciej Jastrzębski: – Kiedy wjeżdżałem wczoraj do Kłodzka, byłem przerażony – cisza nad miastem, zapadający zmrok, pył, kurz i woń stęchlizny, roztaczająca się nad starą częścią Kłodzka. Gdy dojechałem już nieco wyżej, do nowej części, okazało się, że tam już wróciło życie. Ludzie spieszą się, starają się coś zrobić. Jakbyśmy byli w dwóch miastach. Sprzątanie przemoczonych mebli, sprzętów gospodarstwa domowego i gruzu będzie trwało jeszcze przez kilka dni. A kilkudziesięciu uczniów opuściło miasto, żeby tak naprawdę pomóc swoim rodzicom. Z jednej strony sami odetchną psychicznie, z drugiej nie będą wdychać wyziewów z rzeki, a po trzecie rodzice będą mieli spokojne głowy i wolne ręce do sprzątania miasta.
– To wyjazd po to, aby zadbać o zdrowie fizyczne i psychiczne dzieciaków – potwierdza Sebastian Nowak, zastępca burmistrza Kłodzka. – W Kłodzku zostały zalane żłobek, przedszkole i jedna szkoła podstawowa. Ale do wyjazdu zostały wytypowane dzieci z rodzin, ,których mieszkania zostały zalane, a nie z placówek, które nie mogą funkcjonować.
– Woda zabrała nam wszystko. Nasze mieszkanie było zalane po sufit. Zalane zostało nawet to, co z sąsiadem wynieśliśmy na półpiętro – opowiada jeden z mieszkańców.
– Zalewała nas od piwnicy woda. Poszliśmy później do sąsiadki, która nam pomogła. Woda coraz bardziej zalewała nasze mieszkanie – opowiada jedno z tamtejszych dzieci.
– Nie było prądu, woda była skażona. Dopiero poprzywracali prąd i wodę. Można w miarę funkcjonować w mieszkaniach, które zostały zalane – opowiada inna mieszkanka Kłodzka.
Rodzice zdają sobie sprawę, że w ciągu dwóch tygodni nie zdążą osuszyć zalanych mieszkań. Jednak do powrotu dzieci każdy, kto na razie nie może wrócić do własnego domu, powinien mieć już jakieś tymczasowe lokum z zapewnionymi podstawowymi warunkami bytowymi.
Wiceburmistrz Kłodzka Sebastian Nowak powiedział, że teraz mieszkańcom najbardziej potrzebny jest specjalistyczny sprzęt do sprzątnięcia oraz osuszenia ulic i kamienic.
Tam, gdzie ustąpiła woda, rozpoczęło się osuszanie, sprzątanie i odbudowa. Pomagają w tym żołnierze. Ruszyła bowiem operacja „Feniks”, w której będzie uczestniczyć kilka tysięcy żołnierzy.
W województwie opolskim w operację zaangażowani są między innymi żołnierze 13.Śląskiej Brygady Obrony Terytorialnej. – Ta operacja skupiona jest na odbudowie infrastruktury i zapewnieniu pomocy mieszkańcom, by mogli dużo szybciej wrócić do życia sprzed katastrofy – mówi oficer prasowy brygady por. Tomasz Dzierga. – W pierwszej kolejności wojsko zajmie się drożnością dróg. Już teraz usuwamy wszelkie zatory i oczyszczamy nawierzchnię tras.
Wojska inżynieryjne już budują mosty tymczasowe, które zastąpią przeprawy zerwane przez wodę. Pierwszy taki most powstaje w Głuchołazach.
JZoń / IAR / opr. ToMa
Fot. Komenda Wojewódzka Państwowej Straży Pożarnej w Gorzowie Wlkp. / PAP/Sławek Pabian