Powódź w południowo-zachodniej części Polski powoduje ogromne straty. O niżu genueńskim, który jest odpowiedzialny za sytuację na Dolnym Śląsku, i o tym, czy grożą nam kolejne powodzie z dr Agnieszka Krzyżewską z Katedry Hydrologii i Klimatologii UMCS rozmawia Sebastian Pawlak.
To kolejna „powódź stulecia”, która wydarzyła się 27 lat po poprzedniej „powodzi stulecia”.
– Niestety nie zaskakuje mnie to. Zmiany klimatu będą powodowały to, że powodzie będą częstsze – wskazuje dr Krzyżewska. – Natomiast jeżeli chodzi o powódź z 1997 roku i obecną powódź, one miały bardzo podobne przyczyny. Przyczyną są niże, które kształtują się nad Morzem Śródziemnym. Mimo że przekraczają góry, w tych górach pada, to przychodzą do nas pełne deszczowych chmur i z tych właśnie chmur mamy niesamowicie duże opady deszczu. Natomiast w tym roku można powiedzieć, że jest troszkę specyficzna sytuacja, bo mieliśmy bardzo wysoką temperaturę Morza Śródziemnego. Mówi się nawet o czymś takim jak morskie fale upałów. Kto był nad Morzem Śródziemnym, prawdopodobnie odczuł, że woda w Morzu Śródziemnym w ogóle nie dawała ochłody. Ona była bardzo ciepła. Ta ciepła woda paruje i właśnie taka ogromna masa powietrzna, pełna wilgoci, pełna ciepła, pełna energii, dopływa do nas i najczęściej dochodzi do nas właśnie z południowego zachodu. Ten biedny Dolny Śląsk jest obszarem najbardziej narażonym.
CZYTAJ: Burmistrz Nysy wzywa do natychmiastowej ewakuacji miasta
Dlaczego Dolny Śląsk?
– Ponieważ to najkrótsza droga z tamtego obszaru do nas. Aczkolwiek układy baryczne mogą pójść bardziej na wschód. Wtedy mamy np. 2010 rok i powódź na Wiśle – mówi dr Krzyżewska.
Infografika PAP: Maciej Zieliński
Jeszcze niedawno mówiliśmy o suszach, o wysychaniu rzek.
– Susze też są konsekwencją zmian klimatu. Prognozy dla naszego regionu mówią tak – deszczu nie będzie dużo więcej, nie będzie dużo więcej tych opadów, ale zmieni się reżim tych opadów. Czyli będzie tak, że ten deszcz nie będzie padał już przez trzy dni, tylko on spadnie w ciągu kilku godzin. To, co ma spaść w ciągu kilku dni, spadnie w ciągu kilku godzin. I będzie to przeplatane z okresami suszy – wyjaśnia dr Krzyżewska. – Czyli będzie sucho, sucho, sucho, a potem nagle mamy bardzo intensywne krótkotrwałe opady deszczu. To będzie też powodować powodzie bardziej lokalne, błyskawiczne, powodzie miejskie. Należy pamiętać, że jeżeli ziemia jest wyschnięta, wszystko jest suche, to ta woda, zamiast wsiąkać w ziemię i być troszkę bardziej zatrzymywana, natychmiast po niej spływa, spływa do rzek i te rzeki nabierają poziomu. Mieliśmy w weekend opady na Lubelszczyźnie, nas ratuje trochę to, że Wisła miała bardzo niski stan wody. Ten stan wody teraz się podniesie do jakichś stanów średnich – tak mówią prognozy. Natomiast gdyby Wisła miała wysoki poziom, to kto wie, co mogłoby się wydarzyć.
CZYTAJ: “Skala zniszczeń jest bardzo duża”. Strażacy z Lubelskiego pomagają w walce z powodzią
Mamy powody do obaw w naszym regionie?
– Z moich obserwacji, jeśli chodzi o opady na Lubelszczyźnie, wynika, że przynajmniej do Lublina ten deszcz zwykle tak nie dochodzi. Mam znajomych w Toruniu, w Łodzi i widzę, jak oni zamieszczają zdjęcia bardzo intensywnych burz, opadów itd. Ja tu prawie że czekam z aparatem na balkonie, żeby zrobić zdjęcie, a u nas na chwilkę się zachmurzy, może raz zagrzmi, chwilkę popada i nie ma tego tak dużo. Mam wrażenie, że czasem te opady dochodzą do linii Wisły i potem słabną – mówi dr Krzyżewska. – Ale to nie znaczy, że nie może przyjść bardzo silny opad. Na pewno Roztocze jest miejscem, gdzie opady są trochę bardziej intensywne ze względu na wyniesienie terenu.
Infografika PAP: Maciej Zieliński
Chyba budujemy za mało zbiorników retencyjnych, ale też za dużo budujemy w miastach, jest za dużo tzw. betonozy.
– Na pewno powodzie miejskie mają związek z betonozą – przyznaje dr Krzyżewska. – Dużo lepiej byłoby, żeby te zabetonowane powierzchnie zamiast tego mogły przyjąć tę wodę. Czyli np. zamiast zabetonowanego parkingu zrobić taki ażurowy, z taką prześwitującą trawką, gdzie ta woda mogłaby sobie powoli wsiąkać. Natomiast wiadomo, że wtedy będą większe koszty utrzymania, bo taką trawę trzeba byłoby kosić, bardziej o to dbać. Niestety betonoza powoduje nie tylko to, że ta woda podczas intensywnych deszczów nie ma gdzie wsiąkać. Niestety betonoza powoduje też, że upały, które również są konsekwencją zmian klimatu (doświadczyliśmy ich wcześniej), są w miastach bardziej dotkliwe, bardziej intensywne ze względu na zjawisko miejskiej wyspy ciepła. Czyli przez ten beton następuje podwyższenie temperatury w miastach.
CZYTAJ: Żerują na powodzianach. Uwaga na fałszywe zbiórki pieniędzy
Infografika PAP: Adam Ziemienowicz
Czy takie zjawiska będą się powtarzać w najbliższym czasie?
– Ciężko powiedzieć, czy w najbliższym czasie, natomiast na pewno tak – zaznacza dr Krzyżewska. – Szlak niżów znad Morza Śródziemnego to jedna z rozpoznanych naukowo ścieżek, którymi te niże przychodzą. One zdarzają się rzadko. Myślę, że niestety takie zjawiska będą częstsze. Być może nie na taką skalę, że to zdarzy się za kilka lat, ale na pewno na mniejszą skalę, takie lokalne podtopienia, powodzie błyskawiczne, powodzie w miastach. W związku ze zmianami klimatu możemy spodziewać się tego typu rzeczy.
PaSe / opr. WM
Na zdj. powódź we Wleniu na Dolnym Śląsku. Fot. PAP/Krzysztof Cesarz