Górnicy z lubelskiej Bogdanki jadą na pikietę pod siedzibę Ministerstwa Aktywów Państwowych w Warszawie. Manifestacja to między innymi wyraz sprzeciwu wobec – jak twierdzą sami związkowcy – nieodpowiedzialnej polityki rządu w kwestii transformacji energetycznej w Polsce.
Górnicy skarżą się na brak dialogu
Do stolicy ma jutro (10.09) wyjechać blisko tysiąc osób, a w sumie postulaty związkowców można by sprowadzić do trzech kwestii. Po pierwsze, czują się oni pominięci w procesie szeroko pojętej transformacji energetycznej. Jak podkreślają sami górnicy, a wśród nich przewodniczący Związku Zawodowego Górników w Polsce Lubelskiego Węgla Bogdanka Jacek Świrszcz, nikt ze strony rządowej z nimi nie rozmawia.
– Na chwilę obecną nie mamy sensownego dialogu. Związkowcy są przedstawicielami strony społecznej i chcieliby wiedzieć, jaka jest przyszłość i jak ta transformacja ma być przeprowadzona – zaznacza Świrszcz. – Na chwilę obecną pracują jakieś grupy w MAP-ie, ale jest to poza stroną społeczną. Stąd ta manifestacja, bo dialogu społecznego nie ma.
CZYTAJ: Co dalej z Bogdanką? Rozmowy o przyszłości górnictwa
“Widzimy zagrożenie dla naszej przyszłości”
Związkowcy boją się również o swoje miejsca pracy, a także o przyszłość polskiego górnictwa.
– W maju tego roku minister aktywów państwowych swoim zarządzeniem powołał zespół roboczy, który zajmuje się wydzielaniem aktywów węglowych ze spółek energetycznych z udziałem Skarbu Państwa. Wiemy, że dotyczy to Bogdanki – mówi przewodniczący Związku Zawodowego “Kadra” w LW Bogdanka Artur Brzozowski. – Wiemy, że ten zespół działa, bo mamy potwierdzenie, natomiast nie posiadamy żadnych informacji odnośnie wyników działania tego zespołu. Nie znamy nawet wytycznych, według których wydzielenie aktywów węglowych miałoby następować. Jesteśmy spółką giełdową. Nie wiemy też, czy w wyniku tego wydzielenia nie rozpocznie się ścieżka zdjęcia Bogdanki z giełdy. Widzimy tutaj zagrożenie dla naszej przyszłości. To są miejsca pracy, rodziny pracowników tu pracujących i rodziny osób, które współpracują z kopalnią.
Minister klimatu: brak transformacji energetycznej bardziej kosztowny niż jej przeprowadzenie
Według wstępnych założeń transformacji energetycznej w Polsce w 2030 r. ponad połowa produkcji energii, a dokładnie 56 procent, ma pochodzić z zielonych źródeł energii, w tym m.in. wiatru i słońca. Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska podkreśla też, że brak transformacji energetycznej jest bardziej kosztowny niż jej przeprowadzenie.
– To są pieniądze, które dzisiaj przeznaczamy na import paliw kopalnych, to jest 140 mld rocznie (dane z ubiegłego roku), to są oczywiście koszty zanieczyszczenia powietrza – 100 mld rocznie na przedwczesne zgony, leczenie naszego zdrowia lub naszą nieobecność w pracy – wymienia Hennig-Kloska. – To są też oczywiście zjawiska ekstremalne. Mamy ich coraz więcej, są coraz większe wyładowania, co widać było tego lata w serwisach informacyjnych. Do tego susze, do tego powodzie.
Tempo zmian zbyt szybkie?
Związkowcy uważają jednak, że tempo zakładanych zmian jest zbyt szybkie, a niektóre kwestie transformacji energetycznej są nieprzemyślane.
– Procentowo w miksie energetycznym za ubiegły rok mamy 60 procent energii z węgla, a w 2030 r. w tym wariancie bardziej dla nas łaskawym ma to być 30 proc., czyli połowa tego, co jest teraz – mówi przewodniczący Komisji Międzyzakładowej NSZZ “Solidarność” w LW Bogdanka Mariusz Romańczuk. – Chodzi nam o to, żeby dostosować tempo tej zmiany do tego, na ile my jako kraj możemy sobie z tym poradzić. Jako kraj nie jesteśmy w stanie zapewnić bezpieczeństwa dostaw energii bez stabilnych źródeł. Mamy dzisiaj piękną pogodę, świeci słońce, wieje wiatr, jest energia. Przyjdzie wieczór, słońce zajdzie – prądu nie ma. W tej perspektywie jest zapisane, że do 2050 r. ma być neutralność klimatyczna. Rozpiszmy to tak, żeby to było do 2050 r., a nie kończyło się już – tak jak tutaj zakładają – w 2040.
CZYTAJ: LW Bogdanka podsumowała wyniki finansowe za pierwszy kwartał 2024 roku
– Rozumiemy obawy związkowców, ale póki co nie ma powodu do obaw – mówi kierownik Działu Komunikacji i Promocji LW Bogdanka Marcin Kujawiak. – W tej chwili nie ma powodów, by organizować tego typu protesty i manifestacje. Jednakże rozumiemy, że związkowcy mogą nie być zaopatrzeni w wystarczającą wiedzę na temat tego procesu transformacji, który aktualnie się toczy. Trzeba podkreślić jednocześnie, że samych szczegółów dotyczących tego procesu nie zna również zarząd spółki, gdyż jest to sprawa rządu.
Zarząd – jak sam zapewnia – jest w stałym kontakcie i dialogu ze związkowcami kopalni Bogdanka.
Pikietę górników pod Ministerstwem Aktywów Państwowych w Warszawie zaplanowano o godzinie 11.00
MaTo / opr. WM
Fot. Tomasz Maczulski