Co roku znacząco rośnie liczba interwencji straży miejskiej w Puławach. Dwa lata temu strażnicy otrzymali 3425 zgłoszeń z prośbą o pomoc, a w ubiegłym roku było ich prawie 400 więcej. Tylko w pierwszym półroczu tego roku mieszkańcy zgłaszali swoje problemy 2100 razy.
Czego najczęściej dotyczą zgłoszenia?
– Najwięcej zgłoszeń dotyczy nieprawidłowego parkowania i zwierząt, którym trzeba pomóc, ale są także nietypowe prośby, jak… otwarte drzwi – mówi jeden z puławskich strażników, Tomasz Jaraszek. – Jeżeli widzimy jakieś niezabezpieczone drzwi do klatki schodowej, bo ktoś je otworzył i pozostawił, to nie są to nasze kompetencje. Dzwonił też np. mieszkaniec z prośbą o interwencję wobec dzieci, które grają w piłkę pod blokiem. Dzieci były w wieku 7-10 lat. Mieliśmy zgłoszenie od mieszkańca, żeby podjąć działania, gdyż nie działa biletomat na przystanku komunikacji miejskiej. Oczywiście podjęliśmy te działania, niemniej jednak to nie należy do naszych kompetencji. Najwięcej zgłoszeń mamy dotyczących parkowania pojazdów w miejscach zabronionych czy też utrudniających ruch innym pojazdom.
CZYTAJ: Potrącił na przejściu matkę z dzieckiem. Kierowca BMW usłyszał wyrok [WIDEO]
– Mieszkam w wieżowcu, tam jest 88 mieszkań, a parkingów jest mało – opowiada jeden z mieszkańców. – Ludzie parkują jednym kołem na chodniku. Szwagier brata mieszka w bloku naprzeciwko. Mówił, żeby uważać i tam nie parkować, bo starsze osoby dzwonią na straż. Ale gdzie tam zaparkować?
Coraz więcej interwencji dotyczących zwierząt
Mieszkańcy coraz częściej zgłaszają interwencje dotyczące zwierząt.
– Widzimy największy wzrost zgłoszeń dotyczących zwierząt. W 2022 roku mieliśmy 599 zgłoszeń dotyczących zwierząt, natomiast w 2023 roku – 697 – informuje Tomasz Jaraszek.
Jak zaznacza Leopold Leśko, specjalista służby leśnej Nadleśnictwa Puławy, coraz częstsze spotkania człowieka z dziko żyjącą zwierzyną nie powinny dziwić.
– Las jest ekosystemem otwartym. Zwierzyna, jako domownik tego ekosystemu, korzysta z możliwości migracji. Migracja ta jest związana z różnymi kwestiami – tłumaczy Leśko. – Pierwsza, bardzo podstawowa, kwestia to migracja pokarmowa. Mamy teraz wrzesień, w przypadku jelenia powoli rozpoczyna się okres godowy w postaci rykowiska, dlatego możemy zauważyć wzmożoną aktywność migracyjną jeleni. Poza tym wzrasta urbanizacja. Ilość powierzchni zabudowanej z roku na rok rośnie, dlatego coraz bardziej przecinają się szlaki zwierzyny dziko żyjącej i ludzi. My niejako wchodzimy w ten ekosystem, w którym bytuje zwierzyna, więc nie powinien nas dziwić widok zwierzyny dziko żyjącej w pobliżu miejsc, w których mieszkamy.
Trzeba pomagać z głową
Sporym problemem jest nieumiejętne dokarmianie ptaków lub robienie tego w miejscach, gdzie jest to niewskazane.
– U mnie na osiedlu jest bardzo dużo gołębi, są wrony. Wisi informacja, żeby nie dokarmiać ptaków, ale mam sąsiadów w bloku, którzy na to nie zważają – opowiada jedna z mieszkanek Puław. – Wyrzucają to, co zostało z obiadu. Takie sytuacje też są zgłaszane. Jest to uciążliwe, bo chodniki są brudne.
CZYTAJ: Miał zaatakować Martę Wcisło. 55-latek odpowie przed sądem
– Ludzie dokarmiają ptaki, nie zawsze takim pokarmem, jaki powinien być – mówi Marzena Puzio, pracownik Nadleśnictwa Puławy, a prywatnie miłośniczka ornitologii. – Ptaki mogą być narażone na różnego rodzaju choroby. Ludzie spotykają takie chore, niedołężne, leżące na ziemi ptaki, po prostu dochodzi do reakcji i zgłoszenia do straży miejskiej. Druga sprawa to też duża ilość ptactwa i kolizje z przeszklonymi powierzchniami. Trzecia rzecz, która – wydaje mi się – czasem wynika z naszej nadgorliwości, to nasze reakcje w stosunku do piskląt. Najpierw trzeba dobrze ocenić całą sytuację. Bo jeżeli jest ranny ptak, widać, że ma uszkodzone skrzydło, to jak najbardziej reagujmy. Ale jeśli widzimy, że to ptak, który jest w zasadzie w dobrej kondycji i nic takiego się nie dzieje, to poobserwujmy sytuację, bo być może właśnie te dorosłe ptaki znajdują się w pobliżu, ta sprawa jest pod ich kontrolą i nie wymaga naszej ingerencji.
Telefon do straży miejskiej powinien być przemyślany
Tomasz Jaraszek zaznacza, że dobrze jest zastanowić się przed telefonem do straży miejskiej. – Nie mamy kompetencji do reagowania we wszystkich sprawach, jakie mieszkańcy chcieliby, żebyśmy im załatwili – wskazuje.
Niektórzy mieszkańcy zauważają zmiany w reakcjach ludzi na nieprawidłowości.
– Poprawiło się mnóstwo rzeczy w mieście i najdrobniejsze rzeczy przeszkadzają, jeśli są nie takie jak potrzeba – mówią. – Wtedy właśnie się je zgłasza. Od razu na straż miejską. Kiedyś też były problemy, ale sąsiedzi załatwiali je między sobą. Być może wzrasta zaufanie do straży. Człowiek uważa, że jak zadzwoni po straż miejską, to na pewno będzie mieć załatwioną sprawę. Jak ludzie widzą kogoś w mundurze z napisem „Straż Miejska”, to boją się mandatów.
W Puławach działa 17 strażników miejskich, ale w ciągu dnia są tylko dwa patrole wyjazdowe. Jeden działa od 6 do 14, drugi od 14 do 22.
ŁuG / opr. WM
Fot. archiwum RL