Nuda jest potrzebna. Nadmiar zajęć dodatkowych szkodzi dziecku

obraz 2024 08 30 173831

– Nuda jest dobra, a mądry rodzic pozwala na nią dziecku – przekonują specjaliści. Warto o tym pamiętać w czasie, gdy dzieci wracają do szkoły, a rodzice mają pokusę zapisywania ich na mnóstwo zajęć dodatkowych.

Nuda wyzwalaczem kreatywności

– Dzięki nudzie dziecko może odkryć jakąś nową pasję czy hobby, które sprawia mu przyjemność – mówi pedagog dr hab. Ewa Domagała-Zyśk, prof. KUL z Instytutu Pedagogiki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Kiedy dziecko przychodzi po południu i mówi: „Mamo, tato, nudzę się”, często mamy poczucie, że jest to zaprzeczenie bycia dobrym rodzicem. W związku z tym pojawiają się pomysły na poszukanie przeróżnych zajęć dodatkowych. Natomiast nuda jest potrzebna. Ten czas takiego pozornego nicnierobienia jest potrzebny, żeby mózg mógł przetworzyć bodźce, które zostały mu dostarczone w poprzednich godzinach. Poza tym dopiero wtedy, kiedy dziecko się nudzi, wyzwala to w nim ciekawość.

CZYTAJ: Zajęcia pozalekcyjne wybierajmy z głową. Jak zadbać o prawidłowy rozwój dziecka?

Czy lubelskie dzieci często się nudzą? – Nieczęsto. Czasem bawię się z psem, spędzam czas z kotami, spotykam się ze znajomymi. Mam też sporo zajęć dodatkowych: siatkówkę, piłkę nożną – odpowiada jedno z nich.

– Dzieci powinny się nudzić, gdyż nuda to wyzwalacz kreatywności. Dawniej dzieci częściej się nudziły. Obecnie rodzice starają się w nadmierny sposób zagospodarować im czas – stwierdza Anetta Czeczko, nauczyciel edukacji wczesnoszkolnej w Szkole Podstawowej nr 5 w Świdniku. – Kupujemy im bardzo drogie zabawki interaktywne, a czasami wystarczy zwykła kartka papieru, kawałek patyczka, kory dębowej i jest superzabawa. Rodzic powinien czasami na spokojnie odpuścić i dać szanse chociaż czasami się ponudzić dzieciakom, żeby odkryły chociażby dźwięki otoczenia. Niekiedy taka nuda jest podczas deszczu. Można wtedy otworzyć okno i powiedzieć dziecku: „Posłuchaj, jak pięknie deszcz gra”.

Nuda jest piękna

– Nuda jest piękna. Często mi się marzy, żeby korzystać z nicnierobienia. W kontekście zbliżającego się roku szkolnego i planowania przyszłości dzieciakom, rodzice wpadają trochę w paranoję i przeświadczenie, że muszą im zagospodarować każdą wolną chwilę – zauważa Marek Krukowski, dyrektor Prywatnych Szkół im. Królowej Jadwigi w Lublinie. – Zapominają przy tym, że dziecko spędza w szkole ładnych kilka godzin. Dokładając do tego czas na zajęcia dodatkowe, sprawiają, że bardzo często dzieciaki pracują więcej godzin niż rodzice.

Również wielu mieszkańców Lublina uważa, że dzieci nie powinny być obciążane nadmiarem zajęć pozaszkolnych.

– Myślę, że za duża liczba zajęć dodatkowych nie jest z korzyścią dla dzieci. Są one przebodźcowane, nie mają czasu na wyciszenie, wypoczynek. I cały czas czują presję, bo muszą się uczyć, muszą trenować – mówi jedna z lublinianek.

– Jeśli dziecko urodziło się kreatywne, to pewnie coś tam wymyśli. Natomiast nie wiem, czy to się spodoba rodzicom, bo jeśli wymyśli eksperymenty w domu, będzie mazać ściany, to rodzic nie będzie zadowolony. Ale to jest wpisane w rozwój dziecka – zauważa inna.

– Jak jest nuda, to rodzą się głupie pomysły. Dlatego trzeba albo grać z dziećmi, albo wymyślać nowe zabawy, żeby jak najmniej siedziały przy komputerze i na telefonie. Ale nie ma co narzucać im zajęć pozaszkolnych, bo od tego jest dziecko, żeby miało zabawę. Myślę, że (nadmierna) ambicja rodziców popycha dzieci do depresji, bo za dużo nakładamy im na głowę – stwierdza kolejny lublinianin.   

„Helikopterowi rodzice”

– Nie chcę jednak powiedzieć, że zajęcia pozaprzedszkolne czy pozaszkolne w punkcie wyjścia są czymś, czego trzeba się wystrzegać. Potrzebne mogą być na przykład zajęcia, które rozwijają jakiś talent dziecka – zauważa Anetta Czeczko. – Jeśli dziecko ma uzdolnienia muzyczne czy plastyczne, nie sposób tego odkładać na późną dorosłość. Dotyczyć to może też zajęć sportowych. Natomiast, gdy rodzice wybierają zajęcia popołudniowe na chybił trafił albo wskutek mody, wtedy powinni się zapytać: „Dlaczego ja, jako rodzic, to robię?”.

– W psychologii określa się, że są to tzw. „helikopterowi rodzice”, którzy chcieliby zaplanować dziecku świetlaną przyszłość, ale jednocześnie sami w to bardzo mocno się angażują. I jeśli dzieci uczęszczają na bardzo różne zajęcia – akrobatykę, basen, angielski, taniec, harcerstwo – tworzy się paranoja, że dziecko nie ma czasu na normalność i na to, żeby pobyć z rodzicem – zauważa Marek Krukowski.

Jak przekonują specjaliści, warto “ponudzić się z dzieckiem”, razem z nim pomajsterkować, upiec ciasto czy zrobić powidła. I zastanowić się, komu tak naprawdę potrzebne są dodatkowe zajęcia – dzieciom czy ambitnym rodzicom.

PaSe / opr. ToMa

Fot. pixabay.com

 

Exit mobile version