Fragmenty ludzkich i być może także zwierzęcych kości odkryto podczas badań wykopaliskowych w Chodliku. Daje to potwierdzenie, że badany nasyp ziemny jest kolejnym znalezionym kurhanem czyli rodzajem dawnej mogiły w kształcie kopca. W poprzednich latach archeolodzy przebadali już cztery podobne kurhany.
„Uchwyciliśmy coś, czego do tej pory jeszcze nie było”
– Ten las jest usiany kopcami ziemnymi, które okazują się kurhanami w trakcie naszych badań – mówi kierownik badań, Łukasz Miechowicz z Polskiej Akademii Nauk. – Mam zlokalizowane trzy skupiska kurhanów, po kilkanaście albo kilka nasypów, i od kilku lat badam to miejsce i rozpoznaję następne groby. To już piąty badany kurhan. Obecnie doszliśmy do poziomu pochówku. Powoli eksplorujemy nawarstwienia, płaszcz kopca. Odkrywamy przepalone szczątki kostne. Znajdujemy warstwę popiołu oraz duże fragmenty drewna, pozostałości spalonych belek, prawdopodobnie ze stosu kurhanowego albo jakiejś konstrukcji kurhanu, która później została spalona. W każdym razie jest to bardzo ciekawe, ponieważ uchwyciliśmy coś, czego do tej pory jeszcze nie było, czyli dużą spaloną konstrukcję drewnianą.
– Przyjechałam na praktyki wykopaliskowe – mówi Paulina Tarkowska z Wydziału Archeologii Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu. – Byłam tutaj dwa lata temu, również na praktykach przy odkopywaniu kurhanu. Wróciłam tu, bo panuje tu naukowa atmosfera, wspólnie patrzymy, co to mogło być, co tutaj siedzi. Jest tu taka wolność umysłowa. W tym roku zaskoczyła mnie mała ilość ceramiki, co jest bardzo smutne. To naprawdę duże szczęście, jak znajdziemy nawet malutki kawałeczek. Znalazłam dużo kości, węgli. Mojej własnej ceramiki jeszcze nie znalazłem, ale liczę na to.
CZYTAJ: Wykopaliska w Chodliku: archeolodzy znaleźli kości ludzkie
Praktyki na bardzo wysokim poziomie
– Jestem pierwszy raz i bardzo się cieszę z tego wyboru – mówi Ola Piechota. – Bardzo dużo się uczymy. Słyszałam o wykopaliskach od dziewczyn, które jeździły tu od lat.
– Byłam tu dwa lata temu i z chęcią tutaj wróciłam, ponieważ praktyki są tu prowadzone na bardzo wysokim poziomie – mówi Monika Frąckowiak. – Oprócz tego, że faktycznie pracujemy tutaj, to mamy również dużo szkoleń, na przykład weekendami mamy szkolenia z fotografii, fotogrametrii, rysunku archeologicznego, co w sumie rzadko zdarza się na praktykach gdzie indziej. Duży nacisk nakładają tu na to, żeby uczyć studentów praktyki archeologicznej.
CZYTAJ: Zapinka z brązu sprzed 2,5 tys. lat znaleziona w okolicach Śniatycz [ZDJĘCIA]
– Te ciemne elementy to przepalone belki. Jeszcze dokładnie nie wiemy, jaka była ich funkcja – mówi Łukasz Miechowicz. – To coś, co się spaliło i zostało rozsunięte na nasypie kopca. Jakaś większa konstrukcja, bo jedna belka ma kilka metrów długości. To intrygujące, ale nie odpowiem jeszcze na pytanie, co to jest. Być może jest to stos. Mamy tu kilka grobów i badamy te kopce, żeby rozpoznać ich chronologię, bo może się okazać, że niektóre z nich nie są wczesnośredniowieczne. Jest też taki wymiar konserwatorski, że dzięki temu, że przebadamy ten kopiec, wiemy, że to jest zabytek. Kolejna rzecz jest taka, że każdy kurhan wczesnośredniowieczny, który badamy, mimo zbliżonego typu obrządku pogrzebowego, że te kości są na powierzchni, nie pod kopcem, daje nam nowe informacje do badań, do stanu wiedzy na temat obrządku pogrzebowego Słowian, który tak do końca nie jest zbadany. Dużo rzeczy nam ucieka. Wiemy, że szczątki przynoszono ze stosu i albo je rozsypywano na stokach kurhanu, tak, że one spływały, albo składano zawartość stosu na szczycie kurhanu i rozgarniano na boki.
– Jest przyjemnie, są fajni ludzie i odkrycia. Każdego dnia jest coś ekscytującego – mówią studentki.
Badania wykopaliskowe w lesie chodelskim potrwają do końca miesiąca. Są one możliwe dzięki zaangażowaniu gminy Karczmiska oraz darczyńcom wspierającym Misję Archeologiczną w Chodliku poprzez serwis Patronite.pl.
ŁuG/ opr. DySzcz
Fot. Łukasz Grabczak