Trwa dyskusja o tak zwanej „opłacie małpkowej”. Zdaniem ministra finansów Andrzeja Domańskiego alkohole w opakowaniach nieprzekraczających 300 mililitrów są zbyt tanie. Resorty finansów i zdrowia chcą więc zwiększenia opłaty, a także wprowadzenia zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych w godzinach 22:00-6:00. Zmiany miałyby wejść w życie już od 2025 roku.
– Mężczyźni w naszym kraju spożywają 18,4 litra czystego alkoholu na mieszkańca rocznie, kobiety 5,6 litra – wynika z raportu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju. Co najmniej raz w miesiącu upija się 35 proc. dorosłych.
Podwyższenie opłat racjonalne
– Podwyższenie opłaty za tak zwane „małpki” i wprowadzenie dodatkowych obostrzeń jest w świetle danych racjonalne – mówi profesor Iwona Niewiadomska z Katedry Psychoprofilaktyki Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego. – Takie działanie jest jedną z okoliczności, jaka może przyczynić się do zmniejszenia spożycia alkoholu. Ale nie jest to jedyny czynnik, który to ograniczy. Spożywanie alkoholu jest wpisane w polską tradycję. Zarówno w sytuacjach radości, jak i smutku, spotkań towarzyskich, jak i przebywania w samotności bardzo częstym zachowaniem jest picie alkoholu. W związku z tym my (Polacy) nie traktujemy alkoholu jako coś nadzwyczajnego. Według mnie to jest najważniejszy czynnik. Czyli do ograniczania spożycia alkoholu powinny prowadzić zmiany kulturowe.
CZYTAJ: Problemy plantatorów chmielu. Sesja podczas tegorocznych Chmielaków
Już teraz są dodatkowe opłaty za „małpki”, a w dalszym ciągu kupuje się ich w Polsce ponad milion dziennie. – Pokazuje to, że mamy do czynienia z grą rynkową. Ministerstwo przedstawia różnego rodzaju ograniczenia związane z cenami, definicją, reklamą. Natomiast przedsiębiorcy cały czas wyprzedzają działania ministerstwa, ponieważ są nakierowani na zysk. Ale bardzo ważnym graczem w tej grze rynkowej jest również sam konsument. Jeżeli chcemy ograniczyć liczbę spożywanych „małpek”, warto skoncentrować się na konsumencie i spróbować sobie odpowiedzieć na pytanie: „Dlaczego on ich używa?” – stwierdza profesor Iwona Niewiadomska.
– Sama zadałam sobie takie pytanie. Nie uważam, że „małpki” są po to, aby pic towarzysko, bo jest w nich do tego za mało alkoholu. W związku z tym muszą one dawać coś (wyłącznie) osobie, która je kupuje. Jest to albo budowanie emocji pozytywnych, albo redukcja negatywnych, albo „pomoc” w poradzeniu sobie z określoną sytuacją. „Małpka” jest relatywnie tania i na tę taniość chce wpłynąć ministerstwo. Po drugie jest kolorowa, są różne smaki, bardzo łatwo ją schować, bardzo łatwo ją wypić i bardzo łatwo ją wyrzucić. Tutaj grupą ryzyka jest również młodzież. Obniża się bowiem wiek inicjacji alkoholowej – mówi profesor Iwona Niewiadomska.
Duży problem z alkoholem
– Myślę, że część Polaków ma bardzo duży problem z alkoholem. Szacuje się, że ciągle jest to liczba kilku milionów „użytkujących” go albo w sposób problemowy, albo już uzależnionych. Bardzo dużym problemem jest to, że duża część Polaków żyje w rodzinach, gdzie jest problem alkoholowy. I bardzo dużym problemem jest to, że my jako Polacy mamy bardzo dużą tolerancję dla używania alkoholu. Często też nasze myślenie jest takie: „Wypiłem małą ilość i nic się nie stało”. Ale to też jest problem, ponieważ nasza czujność w kontekście używania tej substancji zostaje osłabiona. A należy bardzo mocno podkreślić, że jest to substancja, która zmienia działanie układu nerwowego – tłumaczy profesor Iwona Niewiadomska.
Jeśli chodzi o czynnik kulturowy, to często kiedy są urodziny naszych dzieci, stawiamy dziecięce, bezalkoholowe szampany na stole. To może być wprowadzenie młodych ludzi do sięgania potem po wysokoprocentowe napoje?
– Uważam, że to bardzo duże niebezpieczeństwo w wyniku działania mechanizmów psychologicznych. Pierwszy krokiem jest to, że dzieci widzą, co robią rodzice. I kiedy jest impreza czy uroczystość, to rodzice spożywają napoje alkoholowe. I kojarzy im (dzieciom- red.) się to z zabawą. Potem jest modelowanie zachowań nie tylko przez obserwację innych, ale także przez to, że sami podejmują taką czynność. I tak jest przy tych szampanach bezalkoholowych. To jest taki surogat, ale gdy dziecko już dorośnie, sięgnie po ten „właściwy” środek. A wtedy będzie mu się wydawać, iż jest już dorosłe. A każde dziecko chce być dorosłe – uważa profesor Iwona Niewiadomska.
Dużo szkód społecznych
– Alkohol w naszym społeczeństwie powoduje bardzo dużo szkód, które bagatelizujemy. Są to szkody związane nie tylko z uzależnieniem, ale również z chorobami o charakterze somatycznym (fizycznym – red.) i psychicznym, z wypadkami, z zaburzeniem relacji w rodzinach – dodaje profesor Iwona Niewiadomska.
Główny Urząd Statystyczny podaje, że branża spirytusowa generuje 39 proc. ogólnego spożycia alkoholu w kraju i wpłaca 70 proc. akcyzy realizowanej przez branżę alkoholową. Aktualnie akcyza na alkohole spirytusowe jest trzy razy wyższa niż dla piwa. Branża spirytusowa ponosi także dodatkową opłatę od małych pojemności napojów alkoholowych w opakowaniach do 300 ml, co daje kolejną złotówkę do ceny 100 ml butelki 40-procentowego trunku.
Projekt zwiększający opłaty za „małpki” oraz zakazujący sprzedaży alkoholu na stacjach benzynowych w konkretnych godzinach ma trafić do Sejmu po wakacjach.
Każdego dnia w Polsce sprzedawanych jest ponad milion sztuk tak zwanych małpek.
EwKa / opr. ToMa
Fot. pixabay.com