Poznają kulturę słowiańską, zdobywają sprawności i aktywnie spędzają czas w nadbużańskiej malowniczej miejscowości. W stanicy w Gnojnie zorganizowano obóz harcerski, w którym uczestniczy ponad 40 druhów z bialskiego hufca ZHP,, Rubież”.
– Chcemy rozwijać kreatywność i samodzielność uczestników obozu – mówi komendantka hufca harcmistrzyni Marta Kucharska. – W tej chwili mamy w obozie niesamowity ruch, bo każdy zastęp buduje sobie prycze do spania. Potem będą budować półki na swoje rzeczy.
CZYTAJ: Czy można odmówić wykonywania pracy podczas upałów? Sprawdź!
– Od niedzieli na obóz dojeżdżają zuchy. Nie będą budowały prycz, będą spały na kanadyjkach – informuje Marta Kucharska. – Wtedy rozpoczyna się uroczyste otwarcie obozu, które zostanie przeprowadzone w obrzędowości słowiańskiej. Przyjadą do nas: kowal, pani, która będzie uczyła dzieci robić motanki. Mamy dwie wycieczki. Wszystko jest w tematyce słowiańskiej. Będziemy wracać do naszych korzeni i dowiadywać się, jak to kiedyś wyglądało. Będą też zajęcia z pszczelarstwa i garncarstwa.
Pożytecznie i ciekawie
Udział w obozie to dla harcerzy też okazja do nauki pożytecznych umiejętności.
– Uczę się rzeczy, które przydadzą mi się w życiu. Nauczyłem się rozstawiać namiot, rozpalać ognisko. Mam plan zdobyć sprawność strażnika ognia. To wiedza o tym, które drewno dobrze się pali, a jakie jest dobre na rozpałkę. Będąc harcerzem, można się nauczyć, jak przetrwać w lesie. Bo nie wiadomo co się zdarzy. Przez te obozy bardzo nauczyłam się wytrwałości – mówią uczestnicy.
– 90% z nich po raz pierwszy w życiu trzyma w ręku młotek, piłę i gwoździe, więc to już jest niesamowita atrakcja. Sami sobie przygotowują śniadania i kolacje, dbają o siebie nawzajem – wyjaśnia harcmistrzyni Marta Kucharska.
Każdy każdemu pomaga
Harcerski wypoczynek pod namiotem bardzo podoba się będącej na obozie młodzieży.
– W namiocie śpi się bardzo dobrze. Upały nam nie przeszkadzają – nosimy czapki, pijemy dużo wody. Lubię jeździć na obozy. Mogę tu spędzać czas z kolegami. Każdy każdemu pomaga. Trzeba mieć ciepły śpiwór i nie bać się za bardzo robaków – stwierdzają młodzi harcerze. – Na obozach najbardziej lubię ognisko. Zawsze je mamy na koniec dnia. Potrafimy siedzieć dookoła niego po kilka godzin, rozmawiać, śpiewać. To miejsce, w którym każdy może być sobą i pokazywać, że jest sobą.
Prawie 20 dni bez telefonów
Obóz trwa 19 dni. Przez ten czas dzieci nie mają do dyspozycji telefonów ani laptopów.
– W naszym hufcu jest przyjęta tradycja, że na wyjazdy nie zabieramy telefonów. Rodzic może zadzwonić do instruktora. Dziecko w razie potrzeby może zadzwonić z telefonu instruktora do domu. Ten obóz to też fantastyczny wypoczynek od informacji medialnych. Jest ich po prostu za dużo. A tutaj mamy czas się zrelaksować – tłumaczy Marta Kucharska.
Większości uczestników takie obostrzenia nie przeszkadzają: – Lubię być poza domem bez elektroniki, odcięta od świata, który jest teraz – stwierdza jedna z młodych harcerek.
Fajnie i kreatywnie bez technologii
Pomimo wielu zajęć, harcerze mają wolny czas. Jaki jest pomysł na jego spędzanie.
– Stworzyliśmy biblioteczkę, żeby mogli sobie zorganizować ten czas sami, poczytać to, co ich interesuje – odpowiada Michalina, komendantka obozu. – Ich czas jest zajęty też wybieraniem sprawności, które chcieliby zdobyć. Tu jest przestrzeń na to, żeby zrealizowali zadania związane z tym, czym się interesują, swoim hobby.
– Nawiązujemy do harcerstwa jeszcze sprzed II wojny światowej, Chcemy, aby dzieci były samodzielne. Nie chcemy zajęć świetlicowych. Za to chcemy być z przyrodą w ruchu, pokazywać dzieciakom, że mimo XXI wieku można bez telefonów i technologii robić fajne, kreatywne i rozwijające rzeczy – dodaje harcmistrzyni Marta Kucharska.
Harcerze są przeszkoleni na wypadek niesprzyjających warunków atmosferycznych, np. gwałtownych burz i ulew. Mają już za sobą spotkanie ze strażą pożarną poświęcone bezpieczeństwu. Wyznaczono dla nich też miejsce ewakuacji na wypadek wystąpienia nawałnic.
MaT / opr. ToMa
Fot. Małgorzata Tymicka