Naukowcy z UMCS-u badają jak zatrzymać jak najwięcej wód opadowych w Lublinie, żeby złagodzić miejskie wyspy ciepła. Pracują także nad poprawą jakości wody.
Na razie badania skupiają się na stawach w Ogrodzie Botanicznym w Lublinie.
Naukowcy chcą poprawić komfort życia mieszkańców miasta
– W sytuacji, kiedy mamy zmiany klimatu i wody ciągle brakuje, są różne pomysły na zagospodarowanie wód opadowych – mówi Stanisław Chmiel z Katedry Hydrologii i Klimatologii UMCS. – Konkretnie w powierzchniowych, podziemnych zbiornikach retencyjnych, żeby spowolnić odpływ wody z takich obszarów, chcemy zwiększyć możliwości retencyjne w Lublinie i poprawić w ten sposób komfort życia mieszkańców.
– Jeżeli mamy miasto, mamy tam bardzo różne powierzchnie – zauważa dr Agnieszka Krzyżewska, z Katedry Hydrologii i Klimatologii UMCS. – Betonowe place, zasklepione ulice, budynki zrobione z materiałów, które bardzo nagrzewają się zwłaszcza w lecie, co powoduje, że w miastach temperatura jest wyższa niż na terenach pozamiejskich. I teraz chodzi o to, żeby trochę tę temperaturę w mieście obniżyć. To dają nam np. drzewa i zieleń. Kiedy robiliśmy badania kamerą termowizyjną ze studentami, zauważyliśmy, że np. alejka może się nagrzać do temperatury wynoszącej ponad 40 stopni, a zieleń ma mniej więcej ponad 20 – taką ma temperaturę powierzchni. I teraz dodatkowo mamy wodę, która działa w ten sposób, że aby wyparować, musi pobrać ciepło. I dzięki temu obniża temperaturę, odczuwamy, że jest chłodniej. Poza tym to ma też duże walory estetyczne, dla odpoczynku, dla psychiki człowieka.
Celem naukowców jest obniżenie ilości odprowadzanej wody
– Współpracujemy z Ogrodem Botanicznym, czyli wewnątrz uniwersytetu, natomiast również współpracujemy z miastem, z wydziałem gospodarki komunalnej, czy z MPWiKiem – dodaje Stanisław Chmiel. – Otóż my jako UMCS na terenie Lublina mamy zlokalizowanych pięć stacji meteorologicznych, gdzie m.in. mierzymy temperaturę i opady. I mamy również zlokalizowane na rzekach lubelskich, na dopływie do obszaru miasta i na wypływie kilkanaście posterunków wodowskazowych. W Lublinie spada 600 litrów na metr kwadratowy w ciągu roku i z tych 600 litrów, 120 litrów metra kwadratowego odprowadzanych jest kanalizacją burzową. I naszym celem jest obniżyć tę ilość odprowadzanej szybko wody.
CZYTAJ: Bezpieczeństwo w czasie burzy. O czym pamiętać?
Woda i jej skład pod lupą badaczy
– Poznajemy właściwości fizykochemiczne wody – wyjaśnia Doktor Magdalena Kończak z Katedry Hydrologii i Klimatologii UMCS. – Badania trwają już trzeci sezon. Są wykonywane cyklicznie. Mamy różny terenowy specjalistyczny sprzęt, sondy wieloparametryczne, dzięki którym możemy wiedzieć od razu, jakie jest PH wody, jaka jest jej przewodność, jaka jest zawartość tlenu. Dodatkowo część próbek jest pobieranych do laboratorium, gdzie są poddawane bardziej szczegółowej analizie ilości azotu i fosforu, które znajdują się w wodach. Jest to duży problem, jeżeli chodzi właśnie o te zbiorniki wodne. Oprócz tego w laboratorium oznaczmy również szczegółowy skład jonowy takiej próbki wody, czyli wiemy, np. ile jest siarczanów, ile chlorków, czy wapnia. Mamy te informacje ze strony biologicznej, chemicznej, hydrologicznej i również też jeżeli chodzi o warunki oczywiście pogodowe. Wszystko to ma przeogromne znaczenie jeżeli chodzi o interpretacje i uzyskanie prawidłowego obrazu sytuacji.
CZYTAJ: IMGW ostrzega przed burzami i deszczem
– Jeśli spojrzymy na to co można zrobić w mieście, Lublin jest dosyć zwartym obszarem – podsumowuje Stanisław Chmiel. – Miejsc, w których można tworzyć tego typu zbiorniki, jest bardzo mało. A wyloty kanałów burzowych są bezpośrednio do rzek, więc możliwości retencjonowania na wylocie są bardzo znikome. Trzeba wszystko tworzyć w miejscu, gdzie tworzone są opady i spływy, a więc w górnych częściach kanałów: osiedla, domki jednorodzinne, place zabaw, tam, gdzie mamy utwardzone miejsca, hale wielkopowierzchniowe. W tych miejscach wody powinny być bezpośrednio przechwytywane i gromadzone, żeby nie dostawały się tak szybko do rzeki.
Wyniki badań w Ogrodzie Botanicznym będą gotowe na jesieni.
Naukowcy prowadzą rozmowy z miastem na temat współpracy.
LilKa / opr. LisA
Fot. archiwum