Postapokalipsa ujarzmiona w lesie

wlesie2 2024 05 09 225246

Postapokalipsa kameralna, bez hord zombich, bez epatowania strachem, czyhającego za rogiem krwiożerczego zła i poczucia, że koniec jest bliski. Postapokalipsa wręcz obyczajowa, delikatna i rozegrana na spokojnie. Taką wizję świata po katastrofie znaleźć można w albumie W lesie (wyd. timof comics). To adaptacja książki Jean Hegland, za którą stoi artysta Lomig.

Apokaliptycznych wizji tu brak. Jest natura, próba pogodzenia się z nowym porządkiem świata i na nowo odnalezienia sensu. Jest też sztuka, pielęgnowanie zainteresowań i stopniowe dojrzewanie do życia w zgodzie z przyrodą, korzystania z wachlarza jej dobrodziejstw, ale też okazywania jej szacunku.

CZYTAJ: „Komiks jest dla mnie filozoficzną refleksją nad rzeczywistością”

Do tej delikatnej opowieści o dwóch siostrach żyjących w domku pośród lasu autor dobrał równie delikatną formę – pozbawione koloru rysunki świetnie ciągną ten komiks, a precyzji w ukazywaniu flory i fauny nie sposób nie docenić. Stonowana opowieść posiada kilka momentów przyspieszenia, związanych z nieuchronną konfrontacją z innymi ludźmi, o różnych charakterach i zamiarach, ale ostatecznie jest utworem bardziej dającym nadzieję, niż wstrząsającym.

Autorka oryginału i twórca adaptacji oddają tu pewien cykl, ukazują proces odrywania się, wyfruwania z rodzinnego gniazda w wielce znaczącym momencie, oraz ponownej integracji z naturą. Przecież kiedy nie będzie już prądu ani benzyny, komunikacja siądzie, przemysł przestanie istnieć i zostaniemy sami, to trzeba będzie sobie jakoś w tym świecie poradzić. Nie z zainfekowanymi wirusem ludźmi czyhającymi na nasze życia, ale tak prozaicznymi sprawami, jak wypatrzenie na krzaku tego, co jadalne i znalezienie sobie schronienia na noc.

DySzcz

Fot. materiał wydawcy/ nadesłane

Exit mobile version