W komiksach Marvela superbohaterom od zawsze towarzyszył tłum gapiów – zawsze zaskoczony, zawsze żywo komentujący i zawsze… na drugim planie. A co, gdyby ukazać superbohaterski fach okiem właśnie tych anonimowych postaci, na których wielcy herosi od momentu swojego pojawienia się mieli przecież przemożny wpływ, wywołując w nich zdziwienie, ekscytację i strach? Co, gdyby ukazać boskość z perspektywy ziemi?
Z takiego założenia wyszli autorzy komiksu Marvels (wyd. Mucha Comics), którzy główną rolę w swoim albumie powierzyli fotoreporterowi Philowi Sheldonowi, towarzyszącemu tak zwanym Cudownym od samego początku. Sheldon jest świadkiem działań Cudownych – pojawienia się Ludzkiej Pochodni, sformowania Avengers, nadejścia Galactusa, śmierci Gwen Stacy. Kurt Busiek i Alex Ross na łamach Marvels ukazują najważniejsze wydarzenia uniwersum Marvela w pigule, dzięki skondensowanym treściowo i malarskim graficznie odcinkom, które w momencie swojego powstania wywołały w świecie komiksu ogromne poruszenie. Ukazująca się właśnie edycja specjalna to jednak nie tylko komiks, a przede wszystkim kuluary jego powstania – ponad 500-stronicowy album zawiera prawie wszystko, co czytelnicy chcieliby wiedzieć o Marvels, a co mogło umknąć im podczas lektury pierwszego wydania bez dodatków. Po lekturze bez bicia przyznaję, że umknęło mi niemal wszystko, na czele z szeregiem występów gościnnych, w których tak bardzo lubował się Alex Ross.
Nie dość, że na drugim planie pojawiają się postaci ze świata kultury i sztuki – na przykład co chwila przewijają się Beatlesi, to swoje epizody mają tu bohaterowie serii konkurencyjnego wydawnictwa – Clark Kent i Lois Lane, jest też scenarzysta Brian Azzarello, w inspiracjach pojawia się aktorka Diane Lane, a jako modele Rossowi służy cała grupa jego przyjaciół, wymienionych tu z nazwiska, oraz największe gwiazdy ze studia Marvela. To tło jest faktycznie imponujące i przedstawione w fotorealistycznym stylu, ale w Marvels fascynujące jest coś jeszcze – ten komiks osadzony jest w prawdziwych wydarzeniach – prawdziwych przynajmniej dla uniwersum Marvela, bo z tego co wiem, w rzeczywistości nie zaobserwowaliśmy jeszcze obecności facetów w rajtuzach naparzających się z istotami z kosmosu. Chodzi o to, że scenarzysta prześledził wszystkie stare komiksy Marvela, ułożył chronologicznie dziejące się w nich wydarzenia i pozostał im wierny w swoim scenariuszu. Warto więc czytać ten album z wydaniami komiksów z lat 60., aby sprawdzić, czy autorzy dobrze wykonali swoje zadanie.
Okazuje się, że Marvels to bardzo kreatywny komiks – wymyślić sprawną historię opisaną z ludzkiej perspektywy, namalować to stylem hiperrealistycznym, a jednocześnie złożyć hołd historii wydawnictwa – takiego czegoś przed publikacją Marvels świat superbohaterów jeszcze nie widział. Warto dodać, że ta edycja zawiera też stworzony po latach epilog oraz scenariusze oryginalnej serii.
Dla marvelomaniaków to rzecz obowiązkowa.
DySzcz
Fot. materiał wydawcy