Wiceminister edukacji i posłanka Polski 2050 Joanna Mucha uważa, że zbadaniem rosyjskich czy białoruskich wpływów w Polsce powinny zająć się odpowiednie służby, a nie komisja, której powołanie zapowiedział premier Donald Tusk.
– Mam wątpliwości w tej sprawie – mówi Joanna Mucha, która była gościem porannej rozmowy w Radiu Lublin. – Wtedy kiedy PiS chciał powołać tę komisję, „lex Tusk” to się wtedy nazywało. Ona miała inne uprawnienia, była oczywiście niekonstytucyjna. Wtedy mówiłam, że od tego, żeby szukać ruskich szpiegów są służby specjalne. Dzisiaj powtórzę to samo. To jest ich zadanie żeby szukać ruskich szpiegów w Polsce. Być może jest potrzebna jakaś koordynacja między tymi służbami, ale to już one powinny we własnym zakresie o tym zdecydować i powołać sobie taką grupę ekspercką, która będzie w ten sposób działała.
CZYTAJ: Wiceminister Joanna Mucha o zmianach w polskim systemie edukacyjnym
Powołanie komisji do zbadania rosyjskich wpływów w Polsce związane jest ze sprawą byłego sędziego Tomasza Sz., który poprosił o azyl i ochronę na Białorusi. Prokuratura w Polsce zarzuca mu działalność szpiegowską.
ToNie / opr. PrzeG
Fot. archiwum RL