Akcję krwiodawstwa zorganizowała Wioska Dziecięca SOS w Lublinie. Podczas poprzednich oddano już ponad 100 litrów krwi.
CZYTAJ: Tabletka „dzień po”. Jest wykaz aptek [LISTA]
– Chcemy pokazać, że nie tylko przyjmujemy różne rzeczy dla naszych podopiecznych, ale że też dajemy coś od siebie – mówi organizator akcji Andrzej Moroz. – Trzeba w życiu umieć brać, przyjmować od innych, ale też umieć innym dawać coś z siebie. Krew jest produktem, którego się nie kupi, w związku z tym organizowanie takiej akcji jest warte zachodu.
– Przez organizacje takich akcji przygotowujemy młodych dorosłych do swojej roli – mówi Adam Jaszczuk, dyrektor programu Wiosek Dziecięcych SOS w Lublinie. – Chcemy im pokazać, że dawanie i dzielenie się z innymi jest przyjemniejsze niż otrzymywanie. Młodzież angażuje się logistycznie i chcę mieć swój akcent – dodatkowo przygotowują prezenty. Są to słodycze czy kubki. Młodzież niepełnoletnia nie może krwi oddać, więc w ten sposób włącza się w akcję.
Jak dodaje Adam Jaszczuk, część z podopiecznych Wioski Dziecięcej jest sierotami, a część ma rodziców, którym zostały odebrane prawa rodzicielskie lub mają je ograniczone.
– Przygotowaliśmy podarunki – mówi Adrian, podopieczny Wioski Dziecięcej SOS w Lublinie i wolontariusz. – Podajemy wodę, wspomagamy jeśli ktoś pyta o pomoc. Bardzo się ciesze, że mogę uczestniczyć w takiej akcji. Wiem, że warto pomagać. Dobro powraca!
Jak podkreśla lekarz kwalifikujący do oddania krwi Dominika Stefaniak, takie akcje pomagają zdobywać nowych dawców, czyli dawców pierwszorazowych. – Przybywa nam tym samym zapasów w banku krwi. Jeśli chodzi o zapasy, to zazwyczaj są niewielkie jeśli chodzi o grupy minusowe. Z pozostałymi grupami jest trochę lepiej, ale zbliża się sezon wakacyjny – dodaje Stefaniak.
A w wakacje będzie mniej krwiodawców. – A przecież latem są wypadki np. na wsiach, na polu, w rolnictwie czy na drogach. Do tego są planowane operacje – – dopowiada Andrzej Moroz. – Dzisiaj oddajemy krew między innymi dla dzieci chorującym na m.in. białaczkę i na inne trudne do wyleczenia choroby.
– Jeśli chodzi o zbieranie krwi ze wskazaniem na kogoś, można to oczywiście zrobić. Polega to na tym, że dana jednostka krwi wzbogaca jej bank. Nie musi to być odpowiednia grupa. Na tej zasadzie jedna jednostka przychodzi do banku krwi, a inna może być wydana, żeby była równowaga – wyjaśnia Dominika Stefaniuk.
– Oddaje krew dla chorego dziecka. Przełamałam strach i jestem – mówią krwiodawcy. – Nie ma się czego bać. To jeden z nielicznych sposobów, żeby komuś pomóc i dać trochę siebie.
– Dzisiaj chciałabym oddać krew – mówi Dorota Krasuska, nauczyciel Wiosek Dziecięcych SOS w Lublinie. – Zawsze uczymy dzieci, że ile dobra się da, tyle może do ciebie wrócić.
Oddając krew możemy pomóc nawet trzem osobom. A dodatkowo czeka nas dużo słodyczy i odpoczynek.
– Z donacji krwi pełnej powstają aż trzy preparaty, czyli osocze, krwinki czerwone i płytki krwi. Dlatego możemy pomóc, aż trzem osobom. Poza tym można jeszcze dostać upominek w postaci cukierków. W tym momencie jest to 1 kg cukierków. Dawcy przysługuje też wolne od pracy. Jest to dzień oddania i dzień następny. Odstępy między donacjami są tak obliczone, aby oddawanie krwi nie miało żadnego wpływu na organizm człowieka – tłumaczy Dominika Stefaniuk.
Obecnie w lubelskim RCKiK są niskie zapasy krwi grup A Rh- i 0 Rh-. Przypomnijmy, że oddać krew mogą osoby w wieku od 18 do 65 lat, ważące nie mniej niż 50 kilogramów i nieprzyjmujące leków na stałe. Na oddanie krwi należy przyjść wypoczętym i nawodnionym oraz zabrać ze sobą dowód osobisty lub legitymację Honorowego Dawcy Krwi.
LilKa / opr. AKos
Fot. Iwona Burdzanowska