200 pozorantów i ok. 100 członków grup humanitarnych PCK z całej Polski bierze udział w Puławach w 20-godzinnej symulacji pomocy poszkodowanym w sytuacji kryzysowej. Zadaniem wolontariuszy Polskiego Czerwonego Krzyża jest prowadzenie punktu pobytu tymczasowego dla ewakuowanych mieszkańców.
CZYTAJ: Zderzenie ciężarówki z dostawczakiem. Jedna osoba ranna
To element kilkudniowych ćwiczeń i szkoleń prowadzonych w ramach II Ogólnopolskiego Zgrupowania Jednostek Systemu Pomocy Humanitarnej PCK.
– Mamy do czynienia z II Ogólnopolskim Zgrupowaniem Jednostek Systemu Pomocy Humanitarnej PCK – tłumaczy Piotr Pokorny, szef krajowego zespołu koordynacyjnego ds. pomocy humanitarnej PCK. – Od wczoraj szkolimy się intensywnie po to, żeby dobrze i profesjonalnie udzielać pomocy w sytuacjach kryzysowych. Kulminacyjnym punktem całego zgrupowania jest duża symulacja, która będzie trwała około 20 godzin w systemie ciągłym. W czasie symulacji ćwiczymy profesjonalne zorganizowanie punktu tymczasowego schronienia dla ewakuowanych osób. Ćwiczymy nasze procedury, sposób zaopiekowania się osobami, które są ewakuowane. Też element pierwszej pomocy, zorganizowanie aprowizacji, noclegów. Wszystko to co może się wydarzyć w sytuacji kryzysowej, kiedy ludzi trzeba będzie gdzieś ulokować. Czy to będzie powódź, czy jakieś inne zdarzenie.
– Widzimy koniec tej pomocy, a ile to wymaga przygotowań, ile treningów, ile zabezpieczenia – wylicza Mariusz Majkutewicz, wójt gminy Końskowola. – To dopiero widać teraz. To wynik wieloletniej pracy i wielkiego wysiłku różnych służb.
Czasem rzeczywistość nie pokrywa się z oczekiwaniami.
– Kiedy formowaliśmy grupę niektórym z tych ludzi mówiłem, że jeżeli ktoś oczekuje, że będzie wyciągał z pożaru staruszki, z dachu helikopterem zabierał ludzi to niech sobie da spokój, bo my nie jesteśmy od tego – wspomina Maciej Budka, dyrektor lubelskiego oddziału okręgowego PCK. – My jesteśmy od tego, żeby tworzyć zaplecze dla służb. Żeby te służby odciążało, ale przede wszystkim żeby pomagać ludziom, którzy mają czasami swój najgorszy dzień w życiu. Po to, żeby to życie troszeczkę ułatwić i w tym cierpieniu ulżyć.
Nie brakuje młodych osób, które mogą pochwalić się długim stażem w pomaganiu.
– Działam od 15 lat w Czerwonym Krzyżu – opowiada Adrianna Budzyńska – Nowek, członek grupy wsparcia humanitarnego PCK Łódź. – Z młodzieży automatycznie przeszłam w struktury grupy wsparcia humanitarnego, która jest dedykowana ludziom od 18. roku życia. Te działania są bardzo potrzebne. Robimy też to co lubimy i kochany. Jesteśmy grupą przyjaciół. Dzięki temu realizujemy to w sposób dobry. Też przy tym mamy dużo radości z tego, że to robimy wspólnie.
Radość pomagania przeplata się niekiedy z innymi emocjami.
– Grupa lubelska miała już okazję sprawdzić się w boju kilka razy – przyznaje Paweł Romański, członek grupy pomocy humanitarnej PCK Lublin. – Doświadczyliśmy dla mnie najtrudniejszego uczucia, emocji jaka może towarzyszyć człowiekowi, czyli bezradności. Kiedy dzieje się coś złego, a ty nie możesz nic zrobić. dla mnie najtrudniejszą sytuacja była granica białoruska. Kiedy byliśmy w puszczy, na rozpoznaniu tylko, kiedy spotkaliśmy Syryjczyków w lesie i nie mogliśmy im w żaden sposób pomóc. Nie mogliśmy wziąć udziału w przemycie, nie mogliśmy ich zabrać. Mogliśmy ich opatrzeć, nakarmić i zostawić w lesie. To jest bardzo trudna decyzja, ale nie ma żadnej innej, lepszej. Cała nasza szóstka, która tam była, bardzo to odchorowała. Niestety nie było możliwości zgodnego z prawem operowania w tamtym terenie. Jedyne co mogliśmy to zbierać dary, odzież i ją tam wozić.
CZYTAJ: Jak pomóc poszkodowanym w sytuacji kryzysowej? Szkolenie dla PCK w Puławach
– Myślę, że to zmienia spojrzenie na Polski Czerwony Krzyż – podkreśla Mirosław Kozioł, dyrektor powiatowego zespołu wychowania i kształcenia w Puławach. – Nie kojarzy się wyłącznie ze zbiórką pieniędzy w szkole, ale przede wszystkim zaczynają widzieć podstawowa misję tej organizacji. Tego, że ma wspierać, ratować. Dla nas same ćwiczenia też są wyjątkowe, bo młodzież może zaangażować się w symulację, która się odbywa dziś w nocy.
Wybuch wojny na Ukrainie postawił przed PCK nowe wyzwania.
– Nasze duże działania to były przede wszystkim punkty schronienia tymczasowego dla uchodźców z Ukrainy – mówi Paweł Romański. – Takich punktów w Lublinie było 14. Nasza grupa opiekowała się dwoma. Naszym zadaniem było wystawić tam dyżury we wszystkie weekendy i wszystkie nocki. To było bardzo obciążające, bo my jesteśmy wolontariuszami. My to robimy w przerwach od pracy, po pracy. Bierzemy urlopy, żeby pomagać. Te nocne dyżury też nas nauczyły, co się dzieje z ludzką głową kiedy zostajesz z niczym, kiedy nikt nie jest w stanie ci pomóc. Twój sąsiad może być twoim wrogiem. Ludzie się na punktach pobytu tymczasowego okradali. Tam pewne zasady społeczne przestały działać. My byliśmy tymi osobami, które musiały interweniować, rozładowywać te konflikty. Taki prosty przykład. Kiedy dziecko najczęściej choruje? O 21.00 czy 23.00 dostaje tej gorączki. To były nasze zmiany. Było nas dwoje-troje na 300 uchodźców. I my musieliśmy to we trójkę przez całą noc ogarniać.
Podobna symulacja jest prowadzona w hali sportowej Zespołu Szkół Technicznych w Puławach. Przez całą noc do sobotniego przedpołudnia każdy może zostać pozorantem i wcielić się w osobę poszkodowaną.
ŁuG / opr. PrzeG
Fot. archiwum