Około półtora tysiąca obrońców Azowstalu w dalszym ciągu przebywa w rosyjskiej niewoli. Większość z nich trafiła tam około dwóch lat temu. Żołnierze poddali się na rozkaz głównodowodzącego 16 maja 2022 roku. Wtedy wojskowi wyszli z oblężonych zakładów Azowstal. Było to ostatnie miejsce w Mariupolu, gdzie armia ukraińska stawia opór napierającemu agresorowi.
– Ci ludzie, zyskali dla Ukrainy niezbędny czas – mówi była rzeczniczka pułku Azow oraz współzałożycielka Stowarzyszenia Rodzin Obrońców „Azowstalu” Mariana Chomeriki. – Aktualnie w rosyjskiej niewoli pozostało około półtora tysiąca obrońców Azowstalu, czyli żołnierzy garnizonu Mariupol. Ostatnie wymiany, kiedy do domu wróciło kilkadziesiąt osób, odbyły się w maju 2023 roku, czyli prawie rok temu. Po tym czasie wróciło dosłownie kilka osób. Można powiedzieć, że od prawie roku żołnierze Azowa nie są w ogóle wymieniani.
CZYTAJ: Ukraina: liczba ofiar ataku Rosji na Czernihów wzrosła do 17
Jedynym sposobem, by dowiedzieć się, co aktualnie się dzieje z żołnierzami jest rozmowa z ludźmi, którzy wyszli z niewoli?
– Tak, to jedyna możliwość. Niestety straciliśmy ją w odniesieniu na przykład do żołnierzy Azowa już rok temu. Jeńców wojennych mogłyby odwiedzać międzynarodowe organizacje, na przykład Międzynarodowy Komitet Czerwonego Krzyża, przedstawiciele ONZ, ale nie mają do nich dostępu. Rosjanie im go utrudniają. Nasi wojskowi są zupełnie zamknięci. Jeńcy wojenni powinni mieć zgodnie z konwencjami genewskimi możliwość przynajmniej korespondencji ze swoimi rodzinami, ale jej nie mają. Rodziny żołnierzy, którzy zostali wzięci do rosyjskiej niewoli nie mają z nimi żadnego kontaktu – stwierdza Mariana Chomeriki.
A dlaczego wymiany teraz się nie odbywają? Wynika to z tego, że ukraiński tzw. „fundusz wymiany jeńców” jest pusty, czy Rosja często blokuje te wymiany?
– Cały czas utrzymujemy kontakt z odpowiednimi służbami, zwłaszcza ze Sztabem Koordynacyjnym ds. Postępowania z Jeńcami Wojennymi, którzy zajmują się właśnie wymianami. To oni prowadzą rozmowy z Rosją. Mówią, że „fundusz wymiany” jest wystarczający, problemem jest taki, że Rosjanie blokują te wymiany. Tym, co jest najbardziej interesujące w tej całej sytuacji jest, że oni nie tylko nie chcą oddać naszych żołnierzy, ale nie chcą zabierać swoich. Krewni rosyjskich żołnierzy czekają na nich w domu, ale Rosjanie nie chcą ich wymieniać. Wiemy od naszych służb, że trwają rozmowy. Trwały one przez cały czas od momentu, kiedy garnizon Mariupola dostał się do niewoli. Ale jak widzimy, bardzo rzadko udaje się osiągnąć jakieś porozumienie i zgodzić się na wymianę – tłumaczy Mariana Chomeriki.
Czy pani może coś więcej powiedzieć na temat sfałszowanych procesów sądowych wobec obrońców Mariupola. Jak to się odbywa?
– Widzimy bardzo wiele zdjęć i materiałów wideo, które Rosjanie rozpowszechniają z fałszywych sądów, które dotyczą obrońców Mariupola. Przypisują im zbrodnie, których nie było. Przypisują to, co sama Rosja zrobiła w Mariupolu, czyli: zniszczenia budynków mieszkalnych, szpitali, oddziałów porodowych, ostrzał cywilów. Innymi słowy, wszystkie zbrodnie, które Rosja popełniła w Mariupolu, przypisują naszym chłopakom. Dostają oni od 25 lat, a nawet dożywocie w rosyjskich więzieniach – informuje nasz gość.
CZYTAJ: Czy Rosja może zająć Ukrainę? Korespondent wojenny o sytuacji na froncie
– W ostatnim czasie takie procesy odbywają się regularnie. Mamy wrażenie, że Rosjanie chcą skazać cały garnizon Mariupola, każdego, kto jest teraz w niewoli. Nawet w ciągu ostatnich tygodni zdaje się, że były 2 lub 3 takie procesy w różnych sprawach, dotyczących różnych grup obrońców. Na przykład sądzą grupę artylerzystów z jednego batalionu lub grupę strzelców z innego. I wszystko to pokazuje rosyjska telewizja. Wcześniej, nawet rok temu, udawało się odzyskać obrońców, nawet tych, którzy zostali skazani; udało się ich wymienić. Dlatego nadal jest nadzieja, że nawet tych, którzy zostali skazani lub jeszcze zostaną osądzeni, odzyskamy i zobaczymy tutaj w Ukrainie – stwierdza Mariana Chomeriki.
– Rosjanie posługują się zeznaniami cywilów, którzy pozostali na okupowanych terytoriach, którzy zdradzili Ukrainę, przyjmując rosyjskie obywatelstwo. Na przykład są zeznania, że taki oddział ostrzelał konkretny dom. I dodatkowo biorą zeznania samych chłopaków. Torturują ich, wyciskają od nich zeznania przeciwko ich towarzyszom broni. W ten sposób konstruują fałszywe sprawy i skazują naszych ludzi – dopowiada Mariana Chomeriki.
Słyszałam, że rosyjscy żołnierze mówią ukraińskim żołnierzom będącym w niewoli, że nikt na nich nie czeka. To jest sposób wywarcia presji psychologicznej?
– To prawda, mówią im takie rzeczy. Dowiedzieliśmy się tego od tych osób, które wróciły. Nie chodzi tylko o obrońców Mariupola, ale ogólnie o żołnierzy z różnych oddziałów. Rozumiemy, że Rosja bardzo skutecznie wykorzystuje różnego rodzaju operacje informacyjno-psychologiczne. To jeden z jej sposobów prowadzenia wojny – wyjaśnia Mariana Chomeriki.
– Rosjanie różne rzeczy próbują wmówić naszym żołnierzom. Na przykład pod groźbą broni, każą im, aby zadzwonili do domu i mówili swoim rodzicom, że Ukraina nie chce ich wymieniać, że Rosja próbuje zorganizować wymiany, ale Ukraina je blokuje. Rosjanie każą zachęcać te rodziny, by buntowały się przeciwko rządowi, przeciwko naszemu państwu – uważa nasz gość.
– Dzięki Bogu większość rodzin nie wierzy w to, ale zawsze jest pewien odsetek rodziców czy małżonków, których takie słowa mogą niepokoić. To oczywiście będzie korzystne dla Rosji, jeśli rodziny naszych jeńców wojennych będą walczyć z tutejszą władzą. To jeden z jej sposobów walki przeciwko nam i tworzenia chaosu w Ukrainie – mówi Mariana Chomeriki.
Co opowiadali Obrońcy, którzy wrócili w maju zeszłego roku?
– Byłam na wymianach, widziałam się z nimi w szpitalu, gdzie trafiali tuż po powrocie do Ukrainy. Trafiali tam w strasznym stanie. Przywożono ich tuż po wymianie. Widziałam tam swoich towarzyszy broni. Gdy widzisz tych ludzi, nawet jeśli znasz ich od wielu lat, bardzo trudno ich poznać, ponieważ są bardzo wyniszczeni. Są niezwykle bladzi, nadzwyczaj chudzi, bez sił, ledwo się ruszają – opowiada Mariana Chomeriki. – Do ostatniej chwili nie wiedzą, dokąd jadą i po co. Rosjanie trzymają ich z zasłoniętymi oczami, a ukraińscy jeńcy mają związane ręce. Wiemy, że są zazwyczaj rozsiani po różnych koloniach (karnych) i terytoriach okupowanych przez Federację Rosyjską.
– Cały czas, gdy są przewożeni, siedzą ze związanymi oczami, nie pozwala im się nawet iść do toalety. Ciężko sobie wyobrazić co się dzieje z człowiekiem, który nie może skorzystać z toalety przez dobę. To wszystko odbywa się w takich naprawdę strasznych i nie do zaakceptowania dla cywilizowanego świata warunkach – dodaje Mariana Chomeriki.
Obrona Mariupola rozpoczęła się tuż po wybuchu pełnoskalowej wojny w Ukrainie, w lutym 2022 roku. Miasto szybko zostało oblężone, jednak garnizon się nie poddawał. Ukraińscy żołnierzy bronili miasta przez prawie 3 miesiące.
InYa / opr. ToMa
Fot. Sasha Bychenko / nadesłane