Świdnik upamiętnił 42. rocznicę Świdnickich Spacerów. W czasie stanu wojennego w Świdniku zaczęły się masowe spacery w porze nadawania Dziennika Telewizyjnego, propagandowego programu informacyjnego komunistycznej władzy.
CZYTAJ: „Były skuteczną formą wyrażenia sprzeciwu”. 42. rocznica Świdnickich Spacerów
– Nie uczestniczyłem w Świdnickich Spacerach, bo byłem w tym czasie internowany w więzieniu we Włodawie, ale rozpiera mnie duma – mówi burmistrz Świdnika Waldemar Jakson. – Mieszkańcy stwierdzili, że informacje podawane w dzienniku to jest totalne zakłamanie. Najpierw pojawiła się mała grupka świdniczan na obecnej ulicy Niepodległości, wtedy Sławińskiego, a na drugi dzień przyłączyło się tysiące mieszkańców. Świdnik dzięki temu znalazł się w takiej encyklopedii amerykańskiej, w której są zawarte najbardziej oryginalne formy protestu politycznego, jakie były na świecie.
– To była szczególna forma protestu i sprzeciwienia się komunistycznej propagandzie – mówią mieszkańcy Świdnika. – Ja też chodziłam. O wpół do ósmej, kiedy zaczynał się dziennik, wszyscy maszerowali główną ulicą. Nie baliśmy się, bo nic nie robiliśmy, tylko chodziliśmy sobie te pół godziny. Były m.in. armatki wodne. Wspominam te czasy i nie chciałabym nigdy, żeby powróciły, chciałabym spokoju i zgody. Milicja wtedy jeździła, ale mnie nie zaczepiła. Jednak gdzieś w mieście mówiło się, że kogoś otłukli, złapali czy gonili.
– Odbyło się to na zasadzie propagandy szeptanej, mieszkańcy zdecydowali się wyjść na ulice Sławińskiego, dzisiejszą Niepodległości – mówi Justyna Kowalczyk ze Strefy Historii Miejskiego Ośrodka Kultury w Świdniku. – W porze Dziennika prowadzonego przez dziennikarzy w mundurach Wojska Polskiego bez dystynkcji, w których praktycznie codziennie pokazywał się znienawidzony rzecznik Jan Urban, były także telewizory wystawione ekranami do ulicy, świeczki zapalone w dowód pamięci za tych, którzy polegli walcząc o Solidarność.
– Miałem 14 lat gdy ruszyły świdnickie spacery – mówi przewodniczący Rady Miasta Świdnik oraz uczestnik świdnickich spacerów, Włodzimierz Radek. – Trudno powiedzieć, czy to był strach, ale na pewno była jedność. Wszyscy siebie widzieli, chodzili w czasie tych pochodów, spacerów. Był ten uśmiech na twarzy, bo ludzie poczuli prawdziwą solidarność.
Świdnickie spacery trwały dwa tygodnie – do 14 lutego. Podobne akcje odbyły się potem w Lublinie, Puławach, a także m.in. w Bydgoszczy, Bielsku-Białej, Elblągu, Garwolinie i Sochaczewie.
Inicjatorem Świdnickich Spacerów był Jan Kaźmierczak, członek Solidarności. Świdniczanie spacerowali główną ulicą miasta. Niektórzy mieszkańcy wystawiali w oknach odbiorniki telewizyjne (przodem do okna).
Uroczystości rozpoczęła msza święta w intencji uczestników Świdnickich Spacerów w Kościele Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła. Tuż po niej – o godzinie 19.00 – na placu przy fontannie zostały złożone kwiaty, a także wystąpił związany przez lata ze Świdnikiem bard, Jan Kondrak. Na koniec uczestnicy symbolicznie przeszli ulicą Niepodległości.
RyK/ ZAlew / opr. LisA/ DySzcz
Fot. Piotr Michalski