„Od nas zależy ludzkie życie”. Europejski Dzień Numeru Alarmowego 112 [ZDJĘCIA]

pm alarm 130224 007 2024 02 13 172315

Symulacje interwencji operatora ratunkowego dla dzieci, warsztaty z pierwszej pomocy i pogadanki o pracy ratowników medycznych – tak w Lublinie obchodzono Europejski Dzień Numeru Alarmowego 112. Jak mówią sami operatorzy, świadomość wśród dzieci jest wysoka, wśród dorosłych rośnie, ale nadal prawie 40 procent zgłoszeń jest kwalifikowanych jako niezasadne. Dlatego ważne są ciągłe apele i edukacja.

ZOBACZ ZDJĘCIA:

CZYTAJ: Ponad milion połączeń. Numer alarmowy ma swój dzień

– Wiemy, że na numer 112 trzeba dzwonić tylko wtedy, kiedy naprawdę jest potrzebna pomoc i już widzieliśmy sytuacje, które wymagały wykonania telefonu – mówią dzieci. – Widziałam taką sytuację na ulicy, że kiedy jechaliśmy do jednej pani, widziałyśmy, jak samochód się rozbił. I dzwoniłyśmy na numer.

– To są dzieci, które mają 7-9 lat – mówi Danuta Wójcik ze Szkoły nr 7 w Świdniku. – Orientują się w tych wszystkich numerach, potrafią trafnie odpowiadać na zadane przez prowadzących pytania. Ta świadomość rośnie. W szkołach o tym mówimy, w domu też. To bardzo cenne informacje.

– Mamy takie dni otwarte, które organizujemy po raz kolejny – mówi operator numeru alarmowego C02. – Są pokazy pierwszej pomocy dla dzieci, które będą mogły zobaczyć jak faktycznie przyjmuje się zgłoszenie alarmowe i jak pracujemy na co dzień. To najlepszy materiał do nauki. Dzieci to czasami najlepsi zgłaszający. Słuchają, aktywnie odpowiadają. Dużo częściej dziecko potrafi lepiej zgłosić, niż osoba dorosła. Dzieci wiedzą o co chodzi z tym numerem, świadomość jest coraz większa. Często podnoszą rękę, że wiedzą, jak odpowiedzieć na pytanie i jak postąpić podczas pierwszej pomocy. To owocuje.

CZYTAJ: Praca operatora numeru 112 od kuchni. Obchody Europejskiego Dnia Numeru Alarmowego

– W ubiegłym roku do CPR w Lublinie zadzwoniło ponad 770 tysięcy ludzi, ale tych właściwych telefonów było niecałe 300 tysięcy w ciągu roku – mówi Mariusz Kucharek, zastępca kierownika CPR w Lublinie. – Czyli jakieś 25 tysięcy miesięcznie, blisko 1000 zdarzeń na terenie województwa dziennie. To mniej więcej równa ilość zgłoszeń, które kierujemy do Państwowego pogotowia Ratunkowego, i równa do policji. Najwięcej to zdarzenia drogowe i interwencje domowe.

– To specyficzna praca – mówi operator S01, koordynator zmiany. – Wiadomo, że wymaga dość dużego skupienia. Trzeba szybko reagować, podejmować trudne decyzje, ale da się ją lubić. Trzeba pamiętać o tym, że od nas zależy ludzkie życie. W sytuacjach kryzysowych, kiedy ktoś ulegnie wypadkowi, jednym z naszych zadań jest to, żeby poprowadzić akcję resuscytacji, żeby do przyjazdu zespołu ratowniczego podtrzymywać funkcje życiowe.

– My ratujemy życie – podkreśla Mariusz Kucharek. – Dzięki numerowi alarmowemu 112 ratuje się je szybko i skutecznie. Dzwoniąc na 112 za każdym razem mieszkaniec województwa lubelskiego dodzwoni się. Reagujemy bardzo szybko i skutecznie. Mamy mniej telefonów fałszywych, niepotrzebnych, natomiast ciągle jest ich sporo. Staramy się edukować społeczeństwo, że jest to numer alarmowy, natomiast ciągle zbyt często numer alarmowy 112 traktuje się jako numer informacyjny.

Tylko w styczniu tego roku dyspozytorzy Centrum Powiadamiania Ratunkowego w Lublinie zajmowali się ponad 26 tysiącami zdarzeń. Z tego najwięcej zgłoszeń – ponad 12,5 tysiąca – zostało przekazanych do ratowników medycznych. Blisko 10 700 zdarzeń zostało przekierowanych do policji, a prawie 1,5 tysiąca do straży pożarnej.

CZYTAJ: „Co czwarty telefon to telefon głuchy”. Na numer 112 należy dzwonić tylko w zasadnych sytuacjach

RyK/ opr. DySzcz

Fot. Piotr Michalski 

Exit mobile version