– Główną drogą zakażenia wirusem HIV są dziś kontakty seksualne; dotyczy ono zupełnie innej niż dawniej grupy społecznej – nierzadko ludzi w “białych kołnierzykach”, artystów i celebrytów – ostrzega dr n. med. Grażyna Cholewińska.
PAP: Rekordową liczbę ponad 2,9 tys. nowych zakażeń wirusem HIV odnotowano w naszym kraju w 2023 r. To o ponad 20 proc. więcej niż rok wcześniej, gdy było 2361 przypadków tej infekcji. Mamy nadal stosunkowo niewiele tego typu zakażeń ogółem, jednak tak duży wzrost w ciągu roku jest niepokojący.
Dr Grażyna Cholewińska, ordynator Wojewódzkiego Szpitala Zakaźnego w Warszawie, konsultant wojewódzki w dziedzinie chorób zakaźnych województwa mazowieckiego: Może powiem najpierw, jaka jest sytuacja na świecie. Bo na całym naszym globie wciąż z powodu zakażenia wirusem HIV choruje prawie 37 mln ludzi. Tę infekcję znamy od początku lat 80. XX w., czyli od niemal 40 lat.
PAP: Głównie dotyczy ona jednak krajów od nas dość odległych.
Dr G. Ch: Najwięcej infekcji jest w państwach Afryki Subsaharyjskiej. Tam najczęściej chorują kobiety, które zakażają swoje dzieci. Tym samym jest wiele przypadków wrodzonego zakażenia HIV u ludzi młodych.
CZYTAJ: „Wczesne leczenie daje najlepsze efekty”. Dzień Walki z Rakiem
PAP: A jak jest w Europie i Stanach Zjednoczonych?
Dr G. Ch: W Europie zarejestrowano 2,4 mln osób zakażonych wirusem HIV i ta liczba od wielu lat się nie zmienia. Związane jest to z tym, że dzięki bardzo skutecznej terapii antyretrowirusowej pacjenci nie umierają z powodu AIDS, żyją przez wiele lat; ale przybywa też nowych zakażonych.
PAP: W Polsce wirus HIV w jest obecny od 1986 r.
Dr G. Ch: W naszym kraju mamy około 30 tys. zakażonych – według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny. Jest to jednak tylko wierzchołek góry lodowej. My, specjaliści zajmujący się tym problemem, uważamy, że faktyczna liczna zakażonych wirusem HIV jest co najmniej dwa razy większa. Jednak te osoby o tym nie wiedzą, bo nigdy nie poddały się testowi na obecność tego groźnego patogenu.
PAP: Polacy niechętnie się badają?
Dr G. Ch: Tak, ale to wynika też z tego, że zakażenie to przez długi czas, nawet przez 8-10 lat, nie jest zauważane przez osobę zainfekowaną, gdyż nie daje ono żadnych objawów, jest wirusową infekcją bezobjawową. Człowiek zakażony, nie mając poczucia choroby, po prostu się nie bada. Ma w organizmie wirusa, który się namnaża i niszczy odporność, bo jego natura jest taka, że atakuje limfocyty, komórki odpornościowe.
PAP: Taka osoba nie ma poczucia choroby. Bardzo podstępne.
Dr G. Ch: I nie wykonuje badań oraz nie konsultuje się z lekarzem. A trwa to tak długo, aż dojdzie do stanu krytycznego, gdy układ immunologiczny zostanie przez wirusa zniszczony krytycznie. Wtedy dopiero pojawiają się pierwsze objawy choroby. Mogą to być objawy spowodowane przez tzw. choroby oportunistyczne, związane z tym, że osobę z osłabioną odpornością atakują bakterie i inne wirusy, a także grzyby i pasożyty. W tej fazie zakażenia możemy mówić o chorobie AIDS (ang. Aquired Immuno -Deficiency Syndrome), czyli zespołu nabytego niedoboru odporności.
PAP: Wracamy wciąż do tego samego problemu – rzadko poddajemy się testom na obecność wirusa HIV.
Dr G. Ch: Zaledwie 9 proc. Polaków kiedykolwiek w życiu poddało się takiemu testowi, jak wykazały badania prof. Zbigniewa Izdebskiego, opublikowane w raporcie na temat zachowań seksualnych Polaków. To bardzo mało. W USA testy na obecność wirusa HIV wykonało dotąd 60 proc. społeczeństwa.
PAP: Z własnej woli?
Dr G. Ch: Takie testy przeprowadza się często przy okazji innych badań, prowadzonych w ramach programów profilaktycznych lub badań okresowych związanych z pracą zawodową.
PAP: Jakie są skutki tak rzadkiego testowania się na obecność wirusa HIV w Polsce?
Dr G. Ch: Pacjent zjawia się u lekarza dopiero w zaawansowanym okresie zakażenia. W Europie tak jest u 30 proc. osób zgłaszających się z tzw. późną prezentacją objawów infekcji wirusem HIV (ang. Late Presenters). Połowa tych pacjentów ma już tak zaawansowaną chorobę, że mimo dostępu do skutecznych leków trudno ją leczyć. Terapia jest wtedy bardziej kosztowna i wymaga dłuższej hospitalizacji.
PAP: A jak jest w Polsce?
Dr G. Ch: Co druga osoba z nowo wykrytym wirusem HIV ma objawy późnej prezentacji choroby. Czyli do zakażenia doszło u nich przed wieloma laty, ale o tym nie wiedzieli, bo nigdy nie wykonali testu na HIV.
PAP: Zarażali w tym czasie inne osoby?
Dr G. Ch: Osoba z wirusem HIV i dość dużą aktywnością seksualną, w ciągu jednego roku może zainfekować nawet dwóch, trzech partnerów seksualnych.
PAP: Kto najczęściej się zakaża? Infekcje z wirusem HIV wciąż kojarzone są głównie z osobami nadużywającymi narkotyki dożylne i prostytutkami.
Dr G. Ch: Taka wciąż jest u nas świadomość społeczna. Ale tego zjawiska dawno już nie ma. Zakażenie wirusem HIV to dziś infekcja dotycząca zupełnie innej warstwy społecznej: nierzadko dotyka ludzi w „białych kołnierzykach”, prezesów korporacji oraz artystów i celebrytów, polityków, ale także zwyczajne osoby, które prowadzą regularne życie seksualne. A główną drogą zakażenia są kontakty seksualne niezabezpieczone prezerwatywą, z partnerem/partnerką, o których nie wiadomo, czy są zakażeni HIV czy nie.
PAP: A zakażona krew?
Dr G. Ch: Nie, bo krwiodawcy są testowani i bardzo dokładnie bada się krew, jak również produkty krwiopochodne. Dzięki temu od lat 80. XX w., przez ponad 30 lat nie mieliśmy w naszym kraju żadnych udokumentowanych zakażeń przeniesionych poprzez krew, transfuzję czy zabiegi operacyjne.
PAP: Pozostaje droga seksualna.
Dr G. Ch: HIV/AIDS wręcz nazywane jest chorobą przenoszoną drogą płciową. Im więcej jest ryzykownych (niezabezpieczonych) kontaktów seksualnych z nieznanymi partnerami, którzy się nie testują, tym większe jest ryzyko zakażenia.
PAP: Kto w tej grupie dominuje?
Dr G. Ch: Mężczyźni utrzymujący kontakty seksualne z mężczyznami – na tę grupę od 20 lat przypada 80 proc. nowych zakażeń. Rzadziej zarażają się kobiety, ale w ostatnich latach u nich zdarza się to coraz częściej.
PAP: A obcokrajowcy?
Dr G. Ch: Z Ukrainy przybyła do nas ogromna liczba osób zakażonych wirusem HIV, głównie kobiet. Niektóre wiedziały o swoim zakażeniu, tylko to ukrywały, inne dowiedziały się o tym w Polsce. Ale przyjeżdżają do nas osoby zakażone także z innych regionów świata – z Azji, na przykład z Pakistanu i Wietnamu, jak też z Afryki. Jeśli trafiają do ośrodków dla uchodźców, to są tam rutynowo testowane na obecność wirusa HIV.
PAP: Polacy też się zakażają za granicą.
Dr G. Ch: Część naszych rodaków wyjeżdża na dłużej w celach zarobkowych albo na krótszy pobyt w różnych krajach na całym świecie. Oni prowadzą tam życie seksualne, niekiedy zakażają się wirusem HIV, a potem wracają do swoich rodzin, do partnerek. Polacy wyjeżdżają turystycznie do krajów o dużym rozpowszechnieniu wirusa HIV (tzw. prewalencji), na przykład do Tajlandii czy Indii, tam gdzie jest duże ryzyko zakażenia. I część z nich podejmuje kontakty seksualne bez zabezpieczenia.
PAP: Zmienia się też obyczajowość seksualna.
Dr G. Ch: Nowym zjawiskiem jest chemsex, polegający na zażywaniu środków psychoaktywnych (chemicznych substancji) w celu zwiększenia doznań seksualnych. Są w Warszawie, podobnie jak na całym świecie sauny, kluby i „dark-room”, w których przyjmuje się różnego typu substancje odurzające, wdychane albo podawane doustnie, dożylnie lub doodbytniczo. A potem uprawia się seks z wieloma partnerami. Jeden z moich pacjentów przyznał, że w jeden weekend miał prawie trzydzieści kontaktów seksualnych.
PAP: W ten sposób łatwo się zakazić różnymi infekcjami, nie tylko HIV, także kiłą, rzeżączką, chlamydią.
Dr G. Ch: Przykładem jest tzw. małpia ospa, która rozprzestrzeniła się w 2022 r. na Grand Canaria podczas imprezy dla mężczyzn uprawiających seks z mężczyznami. Uczestniczyli w niej mężczyźni, którzy przyjechali niemal z całego świata. Wielu z nich uprawiało seks z nieznaną sobie wcześniej osobą i na dodatek bez zabezpieczenia. Z badań wynika, że na takich masowych spotkaniach tylko 30 proc. mężczyzn używa prezerwatyw.
PAP: HIV przestał budzić niepokój, ludzie przestali się go bać, bo wiedzą, że dzisiaj istnieje skuteczna terapia. Teraz podobnie jest z wirusem SARS-CoV-2.
Dr G. Ch: To dramat. Ze wszystkich badań wynika bardzo niski poziom świadomości społecznej i wiedzy na temat HIV i AIDS – o tym, jak można się zakazić, jak groźna jest to choroba i jak jej zapobiegać. Dotyczy to zresztą wszystkich chorób przenoszonych drogą płciową. Brakuje nam edukacji zdrowotnej, prowadzonej od najmłodszych lat. W programie nauczania szkolnego nie ma takiego przedmiotu jak „nauka o zdrowiu”. A powinien on być od pierwszej klasy szkoły podstawowej, a nawet od przedszkola.
PAP: Jak często należy wykonywać test na HIV?
Dr G. Ch: Osoba uprawiająca intensywnie seks bez zabezpieczenia, zwłaszcza jeśli jest to MSM (ang. Men who have sex with Men) powinna wykonywać test na HIV co najmniej raz w roku. Albo przynajmniej po każdym ryzykownym kontakcie seksualnym. Dodatni wynik testu HIV w takim przypadku umożliwiłby natychmiastowe włączenie profilaktyki po-ekspozycyjnej, co znacznie ograniczyłoby liczbę nowych zakażeń. Dobrze byłoby, gdyby test ten był obowiązkowy w ramach badań okresowych medycyny pracy – oprócz morfologii krwi, poziomu cholesterolu i glukozy.
PAP: Lekarze niechętnie proponują test na HIV.
Dr G. Ch: To prawda, lekarze rodzinni częściej powinni proponować pacjentom wykonanie testu HIV. Czasami takie badanie od razu wyjaśnia, jaka może być przyczyna dolegliwości, z jakimi zgłosił się chory. I szybciej można rozpocząć skuteczną terapię przeciwwirusową. Dotyczy to między innymi nowotworów, takich jak chłoniaki, rak szyjki macicy czy rak odbytu, bo w przypadku AIDS są to choroby oportunistyczne, wskazujące na zespół niedoboru odporności. A szybkie wykrycie tego zakażenia zwiększa skuteczność leczenia i poprawia rokowania chorego.
PAP: Test na HIV jest refundowany z budżetu u kobiet w ciąży?
Dr G. Ch: Tak, co więcej zgodnie z ustawą dotyczącą opieki perinatalnej z 2011 r. lekarz ginekolog ma obowiązek dwukrotnego zlecenia takiego badania u kobiet w czasie ciąży – oprócz testu na wirusowe zapalenie wątroby typu C (HCV). Jednak w Warszawie zaledwie 30 proc. ośrodków ginekologiczno-położniczych prowadzących ciążę takie testy wykonuje.
PAP: Jak skuteczna jest terapia?
Dr G. Ch: Leczenie AIDS w naszym kraju to – nie przesadzam – poziom światowy. Mamy wybitnych specjalistów w tej dziedzinie. Szkolimy się w najlepszych ośrodkach w Europie i USA. Polskie Towarzystwo Naukowe AIDS co roku wydaje zaktualizowane rekomendacje dotyczące diagnozowania i leczenia infekcji HIV i choroby AIDS. Mamy zatem bardzo wysokie standardy medyczne i niską wiedzę społeczną na temat HIV/AIDS. A efektem tego jest wzrost zachorowań z powodu zakażenia HIV.
PAP: AIDS wciąż jest nieuleczalną chorobą.
Dr G. Ch: Tak, ale w tym sensie, że człowiek raz zakażony HIV będzie miał wirusa w swoim organizmie do końca życia. Dotychczas nie ma szczepionki przeciwko wirusowi HIV. Mamy jednak wysoko skuteczne leki antyretrowirusowe, gdyż HIV należy do tzw. retrowirusów. Dzięki temu zakażenie HIV stało się chorobą przewlekłą, podobnie jak cukrzyca czy nadciśnienie tętnicze. Zażywanie odpowiednich leków gwarantuje wieloletnie przeżycie.
PAP: Jak długo?
Dr G. Ch: Pod opieką mamy wciąż pacjentów, którzy zakazili się w latach 80. XX w., czyli na początku epidemii, przed ponad 30 laty. Osoby z wirusem HIV, które przyjmują leki mogą normalnie żyć, pracować i prowadzić aktywne życie, a kobiety zachodzą w ciążę i rodzą zdrowe, niezakażone dzieci. Paradoksalnie, przy skutecznym leczeniu, długość życia pacjentów z HIV przeciętnie jest nawet dłuższa niż wynosi średnia dla naszego kraju.
PAP: Są pod stałą opieką i obserwacją.
Dr G. Ch: Tak i korzystają z leków bezpłatnie, jeśli tylko są ubezpieczeni. Pacjent musi tylko zgłaszać się regularnie do macierzystego ośrodka. Nie musi nawet kupować leków w aptece. Wraz z lekami ma również zapewniony cały wachlarz usług medycznych – pacjenci z wszelkimi odległościami zgłaszają do swojego ośrodka HIV/AIDS. Jedyny problem jest w tym, żeby pacjent wykonał test na HIV i do nas przyszedł.
RL / PAP / opr. ToMa
Fot. archiwum