Europoseł straci immunitet? Jest wniosek prokuratury

dsc06387 2024 02 26 155603

Prokuratura Okręgowa w Zamościu skierowała do Parlamentu Europejskiego wniosek o uchylenie immunitetu eurodeputowanego Ryszarda Czarneckiego.    

Postępowanie jest prowadzone z zawiadomienia Europejskiego Urzędu do Spraw Zwalczania Nadużyć Finansowych (OLAF). Chodzi o doprowadzenie Parlamentu Europejskiego do niekorzystnego rozporządzenia mieniem znacznej wartości w kwocie 203 167 euro.

Sprawa dotyczy okresu od 10 czerwca 2009 roku do 12 listopada 2013 roku. Zdaniem śledczych poseł działał „w celu osiągnięcia korzyści majątkowej”. W sporządzonych i podpisanych przez siebie dokumentach, podał nieprawdę, co do miejsca zamieszkania w Polsce, wskazując Jasło, choć faktycznym miejscem jego zamieszkania była Warszawa. – Nadto złożył 243 wnioski o zwrot kosztów podróży, w których podał nieprawdę, co do odbywanych podróży służbowych, w tym pojazdów, jakimi miał odbywać podróże i liczby przejechanych kilometrów, wprowadzając odpowiednie służby Parlamentu w błąd. Przy czym uczynił sobie z popełnienia przestępstwa stałe źródło dochodu – mówi rzecznik Prokuratury Regionalnej w Lublinie Beata Syk-Jankowska.

CZYTAJ: Audyt w Lasach Państwowych. Będą zawiadomienia do prokuratury

Miało to wpływ na przyznanie mu m.in. zwrotu wydatków na podróże służbowe, diet związanych z czasem podróży i odległością czy dodatków pobytowych związanych z obecnością w posiedzeniach komisji w polskim parlamencie.

Ryszard Czarnecki: zależy mi na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy

Europoseł Ryszard Czarnecki przekazał, że zależy mu na jak najszybszym wyjaśnieniu sprawy. Zapewnił, że „wszystkie środki, o które zwrócił się PE, już dawno zostały zwrócone”.

– Zależy mi na jak najszybszym wyjaśnieniu tej sprawy. Wszystkie środki, o które zwrócił się Parlament Europejski, już dawno zostały zwrócone, nie naraziłem na jakiekolwiek straty również polskiego podatnika – przekazał PAP w poniedziałek Czarnecki. Jak dodał, o toczącym się postępowaniu nigdy nie był formalnie powiadomiony, a tym samym – nie był również nigdy przesłuchiwany i nie miał możliwości obrony swojego dobrego imienia.

– Zwracam uwagę na interesującą koincydencję skierowania tej sprawy do Brukseli w momencie ustalania list wyborczych do Parlamentu Europejskiego – dodał Czarnecki.

PaSe / PAP / opr. ToMa

Fot. archiwum

Exit mobile version