Zatrzymanie polskiej ciężarówki na przejściu granicznym w Dołhobyczowie po stronie ukraińskiej miało być błędem systemowym – wyjaśniał dziś (13.02) w Dorohusku wiceminister infrastruktury Paweł Gancarz.
– Polski przewoźnik dowiedział się, że jego pojazd przebywał powyżej 20 dni (na Ukrainie), w związku z czym służby ukraińskie ten pojazd rekwirują – mówił wczoraj podczas konferencji prasowej członek Komitetu Obrony Przewoźników i Pracodawców Transportu Rafał Mekler.
– To jeden z wiodących tematów mojego spotkania z wiceministrem infrastruktury Ukrainy Serhiejem Derkaczem – mówi wiceminister Paweł Gancarz. – Zatrzymanie jednego z przewoźników po stronie ukraińskiej. Poprosiłem ministra Derkacza o wyjaśnienie w tej sprawie. Mogę w skrócie streścić, że był to jednorazowy incydent, błąd systemowy, czynnik ludzki. Tak ta kwestia została wytłumaczona przez pana ministra. Nie było tutaj żadnej złej woli z drugiej strony, po prostu takie sytuacje w tak napiętej atmosferze czasami się zdarzają.
Aktualnie przed polsko-ukraińskimi przejściami granicznymi w Dorohusku, Hrebennem, Zosinie i Dołhobyczowie protestują rolnicy, którzy sprzeciwiają się niekontrolowanemu napływowi towarów rolno-spożywczych z Ukrainy.
CZYTAJ: Dorohusk: 600 ciężarówek czeka na wyjazd z kraju. Trwa protest rolników
Przewoźnicy rozważają powrót do blokowania granicy. Ich wcześniejszy protest trwał w Dorohusku od 8 listopada do 16 stycznia. Obecnie protest jest zawieszony do 1 marca.
MaK / opr. LisA
Fot. Magdalena Kowalska