Jeszcze w styczniu ma rozpocząć się miejski program naklejania „czerwonych kartek” na pojemniki z niepoprawnie posegregowanymi odpadami. Konsekwencje mogą odczuć właściciele i zarządcy nieruchomości.
Do 2035 roku Polska ma osiągnąć 65-procentowy poziom recyklingu odpadów komunalnych. Obecnie w większości gmin ten współczynnik jest dwa razy mniejszy, a wymogów w 2023 roku nie spełniła m.in. Warszawa.
CZYTAJ: Miasto zajrzy do śmietnika. Czerwone kartki za brak segregacji
“Czerwone kartki” na śmietnikach
Sytuacje ma uratować m.in. program Urzędu Miasta Lublin. – Chodzi o naklejanie “czerwonych kartek” na pojemniki na odpady, w których znajdują się śmieci nieposegregowane – wyjaśnia Katarzyna Madoń-Kremeś, zastępca dyrektora Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miasta Lublin. – Teraz też firmy, które odbierają odpady komunalne, informują nas o tym, że gdzieś zaistniała sytuacja nieselektywnej zbiórki. Obecnie po prostu nie naklejamy tych naklejek. Ale uznaliśmy, że dobrze, gdyby i zarządcy nieruchomości, i mieszkańcy wiedzieli, że coś w tej segregacji trzeba poprawić.
Czerwone kartki będą naklejały trzy firmy odbierające odpady od mieszkańców Lublina. Za projekt z ramienia spółki Kom-Eko odpowiada kierownik Zakładu Wywozu Odpadów Komunalnych tej firmy Krzysztof Lewandowski. – Mówimy o pojemnikach na segregację odpadów, czyli na papier, metal i tworzywa sztuczne, szkło, bio. Jeżeli wykonawca stwierdzi, że segregacja jest niepoprawna, naklejamy naklejkę ostrzegającą i informującą właściciela nieruchomości o błędnej segregacji. I te odpady są odbierane w najbliższym terminie odbioru odpadów zmieszanych
Problem w blokach
Największy problem jest w blokach. W domach jednorodzinnych w Lublinie nie było przypadku nieprawidłowej segregacji.
– Jest u nas sporo studentów, a – o dziwo – to pokolenie nie bardzo przestrzega zasad segregacji śmieci. W pojemniku z makulaturą na wierzchu są butelki – mówi mieszkaniec jednego z lubelskich bloków.
Nowy program urzędu miasta budzi więc obawy wspólnot i spółdzielni. Marek Szymanek, zastępca prezesa Spółdzielni Mieszkaniowej „Czechów”, mówi wprost, że pociągnięcie do odpowiedzialności konkretnego mieszkańca jest niemożliwe: – Dla nas to jest nie do przyjęcia. Nie jesteśmy w stanie zmusić osób, które korzystają z lokali mieszkalnych, do wrzucania śmieci do odpowiednich pojemników. Nie jesteśmy w stanie postawić 24 godziny na dobę człowieka przy śmietniku, żeby prowadził segregację odpadów.
A co zrobi spółdzielnia, gdy operator naklei „czerwoną kartkę” na śmietniku?
– Jeżeli będzie się to wiązało ze wzrostem opłaty za wywóz nieczystości, na pewno będziemy się odwoływać – stwierdza Marek Szymanek.
Będą kary
Odpowiedzialność zbiorowa rzeczywiście w tym przypadku funkcjonuje, bo została wprowadzona z mocy ustawy. – Gmina może nałożyć podwyższoną opłatę. U nas, w Lublinie to dwukrotność sumy, którą normalnie płacą miesięcznie mieszkańcy. Ale to nie jest tak, że jeden papierek od razu wskazuje na zbiórkę nieselektywną, bo każdemu może zdarzyć się pomylić. Żeby nakleić czerwoną naklejkę musi być dużo odpadów nieprzeznaczonych do danej frakcji – stwierdza Katarzyna Madoń-Kremeś.
– Nie sądzę, żeby kary miały wpływ na segregację. Ludzie muszą się przyzwyczaić – uważa jednak jedna z lublinianek.
W sumie Urząd Miasta Lublin wysłał do podmiotów – takich jak wspólnoty i spółdzielnie – ponad 400 zawiadomień o rozpoczynającej się akcji.
Gminy są ustawowo zobowiązane do osiągania coraz wyższych poziomów przygotowania odpadów do recyklingu. Wskaźnik w 2023 roku wynosił 35 procent.
FiKar / opr. ToMa
Fot. archiwum