Zaczyna brakować miejsc w ośrodkach wsparcia dla osób bezdomnych

noc 2021 11 02 210016 750x375 2022 11 20 210123 2022 12 18 141036 750x375 2023 11 27 171305

W ośrodkach wsparcia dla osób bezdomnych w Lublinie zaczyna brakować wolnych miejsc. W ogrzewalni prowadzonej przez Bractwo Miłosierdzia im. Brata Alberta dzisiejszej nocy wszystkie łóżka były zajęte, w noclegowni zostało jedynie kilka wolnych miejsc. 

– Zgłaszają się do nas osoby z Lublina i spoza miasta – mówi Krzysztof Dyś, opiekun w Ośrodku Wsparcia dla Osób Bezdomnych prowadzonym przez Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta w Lublinie. – Pomagamy wszystkim, którym możemy. Nasza ogrzewalnia ruszyła od 1 października. Łącznie przyjęliśmy 65 osób. Wiadomo, że ta liczba się zmienia.

– Dzisiejszej nocy w naszej ogrzewalni na 30 miejsc mieliśmy 32 osoby – mówi Renata Babiarz, dyrektor Ośrodka Wsparcia dla Osób Bezdomnych prowadzonego przez Bractwo Miłosierdzia im. św. Brata Alberta. – Przyjmujemy wieczorem, przynajmniej do rana, żeby zapewnić takiej osobie bezpieczne miejsce schronienia. W zależności, ile tych osób się do nas zgłosi, osoby śpią na materacach na podłodze, ale zdarzają się też sytuacje, że miejsca brakuje. Wtedy osoby, które zgłoszą się np. w środku nocy, są usadzane na krześle, otrzymują ciepły napój i koc, i tak trwają do godzin porannych.

CZYTAJ: „Do wszystkich wyciągamy rękę”. Ośrodki dla bezdomnych niemal pełne

 – Będąc bezdomnym mieszkałem w zsypie – opowiada pan Henryk, jeden z podopiecznych Bractwa. – Ale ośrodek to jest taki parasol ochronny. Dla tych, którzy tu przychodzą, to ostatnia deska ratunku. Znałem ludzi, którzy już nie żyją, bo zamarzli. Ci, którzy mogli uzyskać pomoc, nie chcieli jej, bo wstydzili się.

– Każda temperatura poniżej zera stopni jest już temperaturą niebezpieczną dla nas wszystkich – podkreśla Renata Babiarz. – Jeżeli chodzi o osoby w kryzysie bezdomności, część z nich czuje się zahartowana. Jedne osoby znają granicę swojego bezpieczeństwa i wiedzą, kiedy zgłaszać się do miejsc schronienia dla osób bezdomnych, ale bywają też osoby – tak naprawdę znają je wszystkie służby – które są wyszukiwane przez służby, np. pracowników socjalnych, straż miejską czy wolontariuszy, i zachęcane do tego, żeby zgłosić się do ośrodków.

– W tym roku jest sporo interwencji dotyczących osób bezdomnych – przyznaje młodszy specjalista Przemysław Bartosik z lubelskiej straży miejskiej. – To osoby, które nie są na stałe w danym punkcie, tylko przebywają na przystankach komunikacji publicznej. Trochę ciężko zrozumieć ludzi, którzy nie chcą skorzystać z możliwości pomocy – z noclegowni, ciepłego posiłku, normalnego spania. Informujemy, że są takie opcje. Niestety na siłę nikogo nie możemy tam zabrać.

CZYTAJ: „Jeden telefon może uratować życie”. Zwracajmy uwagę na bezdomnych

– Grupa bezdomnych z roku na rok się powiększa – mówi Janek Sawicki, kierownik Dziennego Ośrodka dla Osób Bezdomnych Caritas w Lublinie. – Obniża się wiek wchodzenia w bezdomność. Przychodzą coraz młodsze osoby.

– Przez te 20 lat bezdomności nauczyłem się szacunku dla innych – mówi pan Henryk. – Będąc człowiekiem bezdomnym, jest tutaj możliwość wykąpać się, przebrać, uzyskać coś do jedzenia. Od wiosny do późnej jesieni jest noclegownia.

– Osoby bezdomne nauczyły mnie cieszenia się z małych rzeczy – mówi Krzysztof Dyś. – Ci ludzie czasem nie chcą u nas zamieszkać, ale proszą np. o szklankę gorącej herbaty. I ten uśmiech – gdy podaje się człowiekowi tę szklankę gorącej herbaty, on mówi „dziękuję” i uśmiecha się. Jest mu ciężko, ale jednak na jego twarzy pojawia się maleńki uśmiech. Chyba to jest najcenniejsze w tym wszystkim.

Od początku listopada strażnicy miejscy z Lublina mieli ponad 70 interwencji dotyczących osób bezdomnych. Służby apelują do wszystkich o to, aby nie ignorować takich osób. Widząc kogoś leżącego np. na ławce czy na przystanku powinniśmy natychmiast zadzwonić na numer alarmowy 112. 

MaTo / opr. WM

Fot. archiwum

Exit mobile version