Mieszkańcy Zaklikowa kultywują niezwykłą tradycję [ZDJĘCIA]

369760363 376403518055400 6410840420593840707 n 2023 11 02 162611 2023 11 02 174935

Od 160 lat w Zaklikowie koło Janowa Lubelskiego mieszkańcy pielęgnują niezwykły obyczaj. Gdy ktoś umiera, imienna tabliczka z jego trumny jest przybijana do ściany modrzewiowego kościółka św. Anny. Takich tabliczek jest obecnie blisko 200, najstarsze pochodzą z lat 90 XIX w. 

– Kościół św. Anny jest jednym z najcenniejszych obiektów sakralnych w regionie – mówi mieszkaniec Zaklikowa, regionalista, Sylwester Piechota. – Kościół został wzniesiony w 1583 roku staraniem mieszczan zaklikowskich. Kilka lat wcześniej, w 1565 roku, zostało lokowane miasto Zaklików, ale na gruntach wsi Zdziechowice, w której to wsi znajdował się kościół parafialny. Mieszczanie z uwagi na to, że do Zdziechowic z Zaklikowa było ok. 3-4 kilometrów, własnym sumptem postawili tenże kościół. On funkcjonował jako kościół parafialny do 1608 roku. Po wzniesieniu kościoła Świętej Trójcy ten kościół stał się takim kościołem filialnym, w którym odbywały się w zasadzie tylko nabożeństwa z okazji święta patronki. Taki najbardziej charakterystyczny element na zewnątrz to natrumienne tabliczki, które zaczęły pojawiać się po powstaniu styczniowym.

ZOBACZ ZDJĘCIA:

– To jest historia – mówi Anna Mikusek. – Jak przychodziłam tu na groby z babcią, z dziadkiem, to nie było pięknego granitowego cmentarza. Gnieniegdzie był nagrobek. Jak miałam 5-7 lat i przychodziłam tu, to babcia prowadziła mnie wkoło kościółka i mówiła: „Zobacz, tutaj jest tabliczka naszego pradziadka, tam dziadka”. Od najmłodszych lat wrosłam w ten cmentarz. 

CZYTAJ: Artyści zbierają na renowację nagrobków. Wśród nich Krzysztof Cugowski [ZDJĘCIA, FILM]

– Ci, którzy odeszli, żyją we wspomnieniach i modlitwie tych, którzy przychodzą tu regularnie – mówi ks. dr Michał Mierzwa, proboszcz parafii św. Anny w Zaklikowie. – Tradycja podtrzymywana przez zaklikowian jest bardzo piękna. Aktualnie musimy czerpać z tego, co dają korzenie, a więc wieki poprzednie, dziesiątki lat. Ci wszyscy, którzy w trochę innym czasie trudzili się i wpisali część czy całe swoje życie w tę zaklikowską społeczność. 

– To zamanifestowanie śladu po zmarłym – zaznacza Ryszard Polański z Zaklikowa. – Nie ma hierarchii czasowej. Przedtem od czoła tego kościółka tabliczki były wieszane w kierunku wschodnim zgodnie z upływem czasu. Teraz wszystko jest pomieszane. Zawieszono je, żeby były dekoracją i jednocześnie śladem po ludziach, których już nie ma.

– Nie ma pisanych dowodów, ale według opowieści starszych mieszkańców Zaklikowa było to związane z pochówkami uczestników powstania styczniowego – mówi Sylwester Piechota. – Jest tutaj kilku weteranów powstania styczniowego. Jest zbiorowa mogiła poległych w potyczkach, które były w pobliżu Zaklikowa, jak również w samym Zaklikowie. Władze carskie nie pozwalały honorować miejsc pochówku powstańców. W związku z tym rodzina, przyjaciele, towarzysze broni tę tabliczkę z nazwiskiem powstańca przybijali tutaj. 

– Różnorodność opisów i kształtów tych tabliczek jest proporcjonalna do czasu, kiedy były wykonywane – dodaje Ryszard Polański. – Najstarsze tabliczki, które są tutaj umieszczone, to były tabliczki wytłaczane. To była bardzo ciekawa ornamentyka, naprawdę małe arcydzieło.

CZYTAJ: Dziady, czyli obrzędy ku czci zmarłych przodków

– Te najstarsze tabliczki przypominają wręcz takie kartusze herbowe. Widzimy korony, labry, które spływają z boku – wskazuje Sylwester Piechota. – Są wykonane z blachy cynkowej, część jest malowanych, niektóre napisy są już mało widoczne. Dobrze byłoby zająć się nimi i odrestaurować te najstarsze. Prace są bardzo żmudne i kosztowne. 

– W tej chwili są typowe wzory, tym bardziej że teraz są już na plastikach – mówi Ryszard Polański. – Przedtem, kiedy nie było tu zakładów pogrzebowych, tabliczkami zajmowała się pani Zofia Zakościelna. Ona je malowała. Każdy, kto chciał zamówić taką tabliczkę, zamawiał u niej. Teraz są inne technologie. Zakłady pogrzebowe też już świadczą takie usługi. Nie ma tutaj jakiejś reguły. Są również przywożeni zmarli z daleka i też każdy przywozi swój wzór takiej tabliczki.

– Na trumnie jest przyczepiona tabliczka, a później odrywa się ją i wiesza tutaj. Każdy robi to na własną rękę – mówi jedna z mieszkanek. – U mnie kiedyś przybijał je mąż, a jak mąż zmarł, to syn. Pożyczył od kogoś drabinę, bo po czymś trzeba wejść, i przybił tę tabliczkę. 

CZYTAJ: Wyjątkowe wieńce zdobią kryptę Czartoryskich

– To piękne świadectwo żyjących ludzi. Jak będziemy dalej to przekazywać, tak będą pamiętały o nas następne pokolenia – dodaje ks. dr Michał Mierzwa.

– Wzrastałam z tymi tabliczkami. Niektóre są mi bardzo znajome – opowiada Anna Mikusek. – Bardzo cieszę się, że nadal jest to tak kultywowane, że ludzie przybijają całymi rodzinami. Jeszcze szeregują, żeby tabliczki były razem. Mamy piękną tradycję. 

– Moja rodzina ma swoją „galerię” na ścianie tej kaplicy – mówi jeden z mieszkańców. – Osobiście zawiesiłem tabliczkę mojej żony, niedawno pochowanej. Akurat tak bezpiecznie, pod poddaszem. Myślę, że powinno to przetrwać dość długo. To taki kościółek otoczony duszyczkami. Wiem, że wspomnienia zacierają się z biegiem czasu. Tabliczka zawieszona na ścianie tego kościółka będzie przypominała mi bardzo fajne chwile związane z żoną, z tatą, z mamą, z dziadkami. 

Zaklikowska nekropolia jest miejscem spoczynku m.in. prof. UMCS Marka Mądzika, rodziny krakowskiego barda „Piwnicy pod Baranami” Leszka Długosza, dziadków aktora Macieja Zakościelnego. Mają tu swoje groby także budowniczowie kościołów m.in. w Wąwolnicy, administratorzy majątku Ordynacji Zamojskiej czy rodzina dyrektora największej w Guberni Lubelskiej huty żelaza.

AP / opr. WM

Fot. AP

Exit mobile version