Dwa dni konał ranny żubr znaleziony w lesie w Kaliłowie w powiecie bialskim. Nie wiadomo, w jaki sposób zwierzę zostało zranione. Urzędnicy gminni odpowiedzialni za pomoc zwierzęciu twierdzą, że nie mają sobie nic do zarzucenia.
– Gmina Biała Podlaska dopełniła wszelkich procedur – mówi Czesław Pikacz z Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Gminy Biała Podlaska. – Przekazaliśmy pilnowanie tego zwierza jednostkom Ochotniczej Straży Pożarnej. Strażacy przywieźli mu siano, słomę, by go okryć, dali mu jabłka.
Czy fakt, że zwierzę zostało znalezione w weekend, w jakiś sposób utrudniał udzielenie mu fachowej pomocy?
– Urzędy wtedy nie działają. Jest to zwierzę ściśle chronione i zgodę na uśmiercenie takiego zwierzęcia wydaje Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska po uzyskaniu opinii lekarza weterynarii – mówi Czesław Pikacz. – Lekarz przyjechał na miejsce, 700-kilogramowe zwierzę leżało w rowie, trudno było oszacować, co mu jest, czy żubr jest chory, czy połamany. Dopiero kiedy wstał, widać było, że ten przedni prawy badyl lata o 180 stopni, czyli wiadomo, że jest wyłamany przy łopatce. Badyl – tak się nazywa kończyna u zwierzyny.
Co zalecił lekarz weterynarii, który zobaczył zwierzę?
– Powiedział, że on nie podejmie takiej decyzji, żeby to zwierzę uśmiercić, bo musi to zrobić fachowiec, który się tymi żubrami opiekuje, a taki jest jedynie w Białowieży – mówi Czesław Pikacz. – Skontaktowaliśmy się z Białowieżą i na dzisiaj rano fachowiec został umówiony. Czekaliśmy na to, że przyjadą lekarz weterynarii i Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska, którzy wydadzą zgodę na uśmiercenie, aby zwierzę nie męczyło się dalej. Fakt był taki, że o godzinie 3.00 to zwierzę skonało.
CZYTAJ: Nie żyje żubr znaleziony koło Białej Podlaskiej
Inaczej sytuację przedstawia lekarz weterynarii Radosław Czyżak, który był na miejscu zdarzenia. – Wydałem taką decyzję, że należy go odstrzelić i że on nie rokuje do leczenia. Procedura trwała, bo trudno było znaleźć jakiegoś myśliwego. Żaden z myśliwych nie chciał podjąć się tego zadania, może bał się – nie wiem, o co tam chodzi. Myślę, że sytuacja wszystkich zaskoczyła, że zjawiło się tutaj takie zwierzę. Po prostu system jest na to nieprzygotowany.
– Migracja żubrów poza obszar ich bytowania nie powinna być dużym zaskoczeniem – mówi profesor Wanda Olech-Piasecka ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie reprezentująca Stowarzyszenie Miłośników Żubrów. – Samce są takimi migrującymi żubrami, czyli one potrafią oddalać się na odległość nawet 100 kilometrów od miejsca swojego bytowania. Taka odległość, jaką przeszedł ten żubr z białowieskiej populacji, to jest żadna odległość jak na żubra.
To władze samorządowe są odpowiedzialne za wykonanie procedury
– W przypadku konieczności bezzwłocznego uśmiercenia w celu zakończenia cierpienia zwierzęcia, potrzebę jego zabicia może stwierdzić lekarz weterynarii, członek Polskiego Związku Łowieckiego, a także funkcjonariusz policji – mówi rzecznik Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, Jakub Troszyński. – W przypadku zwierząt objętych ochroną ścisłą, jak żubr, Generalny Dyrektor Ochrony Środowiska może natomiast wydać zezwolenie na odstępstwo od czynności zakazanych, m.in. na zabicie zwierzęcia. Zezwolenie takie wydawane jest wyłącznie na wniosek podmiotu zainteresowanego uzyskaniem stosownego odstępstwa. O zdarzeniu w miejscowości Kaliłów nasz organ został poinformowany w sobotę przez Komendę Miejską Policji w Białej Podlaskiej. Po otrzymaniu telefonicznego wniosku z policji wydano zezwolenie na zabicie rannego żubra. Ze względu na pilny charakter sprawy odstąpiono od zasady pisemności, decyzja została ogłoszona ustnie.
CZYTAJ: W Lubelskiem znaleziono rannego żubra
– Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca – mówi profesor Wanda Olech-Piasecka. Zgoda na uśmiercenie żubra była, jednak nikt nie zdecydował się na zakończenie cierpień zwierzęcia. – Jeżeli lekarz weterynarii, który był na miejscu, stwierdził, że zaleca uśmiercenie zwierzęcia, to przecież jest procedura, którą można znaleźć na stronie GDOŚ, a odpowiedzialnymi za pokierowanie całą akcją są władze samorządowe. Powinno się działać. To są cierpiące zwierzęta czy chronione, czy łowne, które powinny być po prostu dostrzeliwane w takich sytuacjach, bo one naprawdę cierpią.
Dziś (27.11), jak twierdzą urzędnicy, padły żubr ma zostać zabrany i przekazany do utylizacji.
Bialska policja twierdzi, że zrobiła wszystko, co w jej mocy i po zgłoszeniu znalezienia zwierzęcia sprawę przekazała gminie.
MaT / opr. LisA
Fot. Elijah Pilchard/pexels.com