Lekarze z Wojskowego Szpitala Klinicznego w Lublinie jako jedyni w regionie i nieliczni w Polsce stosują wszystkie techniki dedykowane pacjentom z zaawansowanymi zwapnieniami w naczyniach wieńcowych.
– Tutaj nie zdaje egzaminu poszerzanie standardowe, czyli angioplastyka balonowa. Zazwyczaj te zmiany są twarde i nie poddają się nawet dużym ciśnieniom. Mamy trzy specyficzne metody dla tych zmian – mówi kierownik Kliniki Kardiologii dr hab. n. med. Grzegorz Sobieszek. – Rotablacja – obrazowo można powiedzieć, że to takie wiercenie wiertłem w naczyniach wieńcowych. Aterektomia orbitalna – metoda, która weszła do Polski i Europy dopiero rok temu. Stosowaliśmy ją tu w Lublinie jako pierwsi. Mamy tutaj taką specjalną skakankę z obrożą, która obracając się “zwierca” te zwapniałe zmiany. Wreszcie zostaje metoda litotrypsji, czyli takiego balonu, który wprowadzony w te zwężenia, emituje fale ultradźwiękowe, które te zwężenia kruszą. Te metody nie wykluczają się wzajemnie, a raczej uzupełniają. Jeszcze na razie nie są to standardowe metody, nie ma ich we wszystkich pracowniach.
CZYTAJ: Jedyny taki szpital w regionie. Wirtualna rzeczywistość pomaga w terapii [FILM, ZDJĘCIA]
– Kiedy nie możemy w odpowiedni sposób przygotować tej zwapniałej blaszki miażdżycowej do tego, żeby implantować tam stent, to tak naprawdę nie mamy sukcesu terapeutycznego – zaznacza dr n. med. Bartosz Zięba z Kliniki Kardiologii 1 Wojskowego Szpitala Klinicznego w Lublinie. – Restenoza w stencie to po prostu zarastanie tego stentu. Więc jeżeli on nie przylega prawidłowo do ściany tętnicy, jeżeli to wapno jest gdzieś niepokruszone, są pewnego rodzaju nierówności bądź stent jest uszkodzony przez zwapniałe zmiany w tętnicy wieńcowej, ma on większą tendencję do zarastania i pacjent wymaga kolejnych zabiegów, które nieraz są trudniejsze niż ten zabieg pierwotny. Mamy też zakrzepicę w stencie. To jest często ostre powikłanie, czyli jeżeli ten stent jest niedopasowany, odstaje, jego fragmenty niejako sterczą do światła tętnicy, może w tym miejscu wykrzepiać krew, doprowadzać do zamknięcia światła tętnicy, a tym samym do zawału serca.
– Możemy powiedzieć, że to clou programu, bo to przygotowanie zwapniałych zmian decyduje o tym, czy ostatecznie możemy osiągnąć sukces, czyli ten stent będzie odpowiednio rozprężony – mówi dr hab. n. med. Grzegorz Sobieszek. – Oczywiście korzyści zależą od tego, jak duży jest obszar niedokrwienia serca związany z tą zmianą w naczyniu wieńcowym, natomiast czasami te korzyści są ogromne. Pacjenci cierpią na dolegliwości wieńcowe, które uniemożliwiają im normalne życie, ponieważ po kilku krokach odczuwają duszność, ból. Dzięki naszym zabiegom przywracany jest im komfort życia, a często przedłużamy im życie. Można powiedzieć, że jesteśmy troszkę jak górnicy. Staramy się przewiercić i znaleźć miejsce na ten tunel, którym będzie dopływać krew i ratować serce pacjenta.
CZYTAJ: Miejsce na miarę XXI wieku. Nowoczesna porodówka w kraśnickim szpitalu [ZDJĘCIA]
– Te zmiany nie powstają z dnia na dzień, one powstają w przeciągu lat – wskazuje dr n. med. Bartosz Zięba. – Wszystkie znane nam czynniki ryzyka, jak palenie papierosów, mała aktywność fizyczna, otyłość, niezdrowa dieta, wysokie stężenie cholesterolu, inne choroby, np. niewydolność nerek, nadciśnienie tętnicze, cukrzyca – to wszystko wpływa na rozwój miażdżycy, a w konsekwencji na wapnienie tych zmian i powstawianie tych zwapniałych twardych blaszek miażdżycowych.
– Nasza populacja jest coraz starsza, coraz bardziej chora, obciążona. Jest dużo więcej chorób współistniejących, takich jak cukrzyca, przewlekła niewydolność nerek – mówi dr hab. n. med. Grzegorz Sobieszek. – To wszystko nasila powstawanie tych twardych zwapniałych zmian. Problem będzie coraz większy. Wydaje mi się, że szkolenie lekarzy z całej Polski – jak to robimy w kwestii używania metod, które dają dobre efekty u takich pacjentów – jest w tym momencie bardzo ważne.
Lekarze ze szpitala wojskowego przeprowadzają około stu takich operacji rocznie.
LilKa / opr. WM
Fot. pixabay.com